Język i psychologia. Kocham cię, dlatego mogę powiedzieć „nie”
Jeśli się nas wrzuci w rywalizację, to się nas osłabia. Łatwiej wtedy kobietami rządzić i manipulować - mówi dr Małgorzata Majewska, językoznawczyni z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Agresja ma płeć?
Paradoks polega na tym, że i tak, i nie. Nie, bo jest naturalną emocją, którą czujemy, kiedy ktoś przekracza nasze granice. Tak, bo kultura pozwala kobietom i mężczyznom na wyrażanie agresji na różne sposoby.
Kobietom pozwala na mniej?
Przez bardzo długi czas blokowano nam wyrażanie agresji; to mężczyźni szli na wojnę, mogli się bić i nikt nie bronił im przeklinać. W związku moich znajomych on konsekwentnie tępi wulgaryzmy u swojej partnerki, sam przeklinając jak szewc. Twierdzi, że używanie brzydkich słów jest niekobiece.
Próbuje ją ograniczyć?
Nie ograniczyć, po prostu w jego świecie nie ma zgody na takie zachowanie. Nie przyjmuje, że kobieta może wulgaryzmami manifestować agresję. To właśnie kultura dyktuje nam sposób, w jaki powinniśmy się złościć, tak by wspólnota nas nie wykluczyła. A przecież wg dr. Stephensa wulgaryzmy zmniejszają poziom odczuwanego bólu, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, a więc mogą być bezpiecznym wentylem na naszą złość. Ludzie, którzy ich używają, mają mniejszy poziom napięcia psychologicznego.
Czyli mamy gorzej.
Nie ma gorzej czy lepiej, to byłaby już ocena. Powiedziałabym, że ta pozycja jest inna. Kultura wyprofilowała to, co w danym momencie wydawało się jej korzystne. I jeśli przez wiele lat kobieta była w strukturze społecznej tą, która zajmuje się ogniskiem domowym, trzeba było jej tę agresję jakoś przyhamować, bo przeklinająca, stosująca przemoc matka nie jest przecież dobra.
Natomiast facet, który miał za zadanie tego ogniska bronić, stać na straży bezpieczeństwa kraju, dostał przyzwolenie na zachowania przemocowe. To służyło wspólnocie. Człowiek ma dwie podstawowe powinności: przetrwać i rozmnażać się. Żeby przetrwać, trzeba się chronić, zabezpieczać granicę. I tu ta rola przypisana jest niemalże w całości mężczyznom. Inaczej przy rozmnażaniu, a więc tworzeniu bezpiecznego ogniska domowego. Bezpośrednio wyrażana agresja byłaby zagrażająca. Stąd też różnorakie strategie, by sobie z nią radzić.
Strategia czyli zgoda?
Czyli jak facet idzie na mecz, strategią jest głośne, nieraz agresywne kibicowanie. Na to się umawiamy, tak robimy, jest super. Nie wyobrażamy sobie natomiast, że siedzimy razem z gromadką małych dzieci i przeklinamy. Same źle byśmy się z tym czuły. Problem w tym, czy to, w jaki sposób nasze otoczenie pozwala nam realizować agresję, jest dla nas wystarczające i dobre? Czy brak akceptowalnej zgody na głośną manifestacje nie wywołuje biernej agresji? Nie wyzwala zaspokajania tej potrzeby poprzez wywoływanie agresji u innych?
Matka u córki?
Na przykład. To przeniesienie fantastycznie obrazują dwie bajki. Obie mówią o strategiach, w jaki sposób matka radzi sobie z dorastającą córką, z jej seksualnością. Pierwsza to Czerwony Kapturek, kiedy dziewczynka z dziecka staje się kobietą i zakłada symboliczny czerwony kapturek. Kto ją w ten etap wprowadza? Babcia i mama, kobiety, które już zrezygnowały z własnej seksualności, szyją go dziewczynce jeszcze niegotowej na spotkanie z wilkiem.
I druga opowieść o Królewnie Śnieżce, gdzie starsza królowa, czująca nadal władzę, jaką daje jej seksualność, nagle musi zmierzyć się z rywalką, czyli dorastającą pasierbicą. Odnaleźć się w relacji z młodą, atrakcyjną kobietą. I, jak wiemy, nie jest to dla niej proste.
Zaczyna z nią rywalizować.
Nie stać jej na to, by powiedzieć: Córko, dorastasz, jest mi z tym trudno, ale daję ci zielone światło, dogadajmy się. Rozumiem, jest to trudne, bo współczesny świat wyraźnie nam pokazuje, że to jest bardziej wartościowe, co młode, czyli to, co reprezentuje Śnieżka. Bajka więc mówi o tym, że starość i dojrzałość musi przegrać. I w naszej kulturze faktycznie ta dojrzała seksualność jest praktycznie niewidoczna. Brak zgody na własną seksualność skutkuje agresją w stosunku do młodszych, która przejawia się w postaci krytykowania, oceniania, piętnowania. „Ubierasz się, jakbyś się prosiła o gwałt” - rzadko to słyszymy?
Czytaj więcej:
- Między matkami a córkami napięcia są silniejsze?
- Kobietom trudniej być poukładaną, bo ocenia się je przez pryzmat wyglądu?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień