Takie akcje, jak odbiór porodu od owcy, w żłóbku od święta też się zdarzają.
- Jeny, co ja tutaj robię? - tak mogą myśleć noworodki, które w pierwszych tygodniach życia odgrywają już pierwszą wielką rolę. Są Jezuskami w żywym żłóbku, przygotowywanym co roku w parafii pw. Matki Bożej Królowej Męczenników przy ul. Bołtucia w Fordonie.
Tym razem Duszpasterstwo Akademickie Martyria organizuje go po raz 23. To przedsięwzięcie logistyczne, ale ludzie z Martyrii i księża mają wprawę. Zadbają o oświetlenie, nagłośnienie, dekoracje. O Świętą Rodzinę i zwierzątka w stajence też oczywiście zadbają.
A jak się zdarzy, że trzeba odebrać poród u owcy, to też sobie poradzą. Już raz tak mieli. I się udało.
- Zaczęła się msza z udziałem Świętej Rodziny i żywego żłóbka. Żywe zwierzęta też były - opowiada ks. Krzysztof Buchholz z parafii pw. Matki Boskiej Królowej Męczenników przy ul. Bołtucia w bydgoskim Fordonie. - Na początku nabożeństwa wierni mieli przeprosić Pana Boga za swoje grzechy. Nastąpiła chwila ciszy. Przerwał ją mały cielak, który zaczął muczeć. I ani myślał przestać.
Nie tylko takie akcje zdarzają się podczas występów żywej szopki.
Kościół w Nowym Fordonie jest jedynym w Bydgoszczy - i jednym z niewielu w regionie - gdzie żywe żłóbki można oglądać na nabożeństwach w święta Bożego Narodzenia. Przyjeżdżają ludzie nie tylko z różnych dzielnic miasta, ale także z różnych stron województwa.
Duszpasterstwo Akademickie Martyria działające przy parafii organizuje szopkę od 23 lat. I zawsze jest to przedsięwzięcie logistyczne, z którym ludzie z Martyrii dają sobie radę. Bo mają przecież wprawę.
Tylko z pozoru wygląda, jakby przygotowań nie było. A przecież te trwają tygodniami, nawet miesiącami. Kilkadziesiąt osób w nie się angażuje.
Zwierzęta, które „występują”, pochodzą z paru miejsc - Ogrodu Fauny Polskiej w Myślęcinku, gospodarstwa agroturystycznego w Mochlu, gospodarzy z Czarnówka i Strzelec Dolnych.
Tym razem pojawią się kuc i parami - osiołki, konie, kozy, owieczki i króliki. Będą, jak co roku, pomieszkiwać sobie w oborze na ten cel specjalnie przygotowanej na terenie za kościołem.
Kostka cukru
Już samo ich przybycie do kościoła wzbudza sensację, zwłaszcza najmłodszych wiernych. Dzieci chcą dotknąć, pogłaskać, nakarmić. Choćby kostką cukru czy marchewką. A najlepiej jeszcze zrobić zdjęcie z miluśniakiem z żywego żłóbka.
Zwierzęta nie tylko w wigilijną noc mówią ludzkim głosem. Na mszy też dają o sobie znać.
- Ksiądz po kazaniu wezwał wiernych do chwili zadumy. Nagle osioł zaczął ryczeć - wspomina Iwona Pozorska z Martyrii.
Osioł, jak to osioł, uparta istota. Czasem nie chce wejść do kościoła i robi się zator przy wejściu. Opiekun osła ma jednak na niego swoje wypróbowane sposoby.
Króliki też czasami nie potrafią usiedzieć w miejscu. Najchętniej kicałyby przez całe nabożeństwo. Są nieświadome swojej roli od święta.
Konie są spokojniejsze. Posłusznie idą do stajenki. Lubią dzieci, a dzieci lubią je. I kostki cukru, siano i owies, tak samo lubią.
Poród się zaczął
Bywa też dziwnie. - Zwierzęta już przyjechały i szykowaliśmy się do pasterki - dodaje ks. Krzysztof. - Jedna owca, fakt, była grubsza, ale nie było do końca wiadomo, czy jest w ciąży. Okazało się, że była i to w zaawansowanej. Zaczęła rodzić.
Ksiądz pomagał w akcji porodowej.
- Urodziła się owieczka - wspomina ksiądz. - Jako, że przyszła na świat w nietypowych okolicznościach, przeprowadziliśmy konkurs na imię dla niej. Wśród pomysłów padła nazwa Fordonka. Tak też nazwaliśmy maleńką owieczkę.
Zwierzęta tylko towarzyszą Świętej Rodzinie. To na nią zwrócone są oczy większości wiernych.
Co roku występowała jedna rodzina. To zazwyczaj młode małżeństwa, które udzielają się w duszpasterstwie. W żłóbku siedzą z maleństwem.
Dziewczynka Jezuskiem
Mały Jezusek to nie zawsze jednak chłopiec. Dziewczynki też go udają. Tak miała choćby 4-miesięczna Klara.
Maluszki, które grają najważniejszą rolę, nie są jej świadome. Jedne słodko śpią całą mszę. Inne płaczą, wiercą się. Niektóre są głodne i głośno domagają się mleka. Są i takie, które z otwartymi buźkami rozglądają się dokoła. Myślą pewnie sobie: - Co ja tutaj robię?
Dzieciaki, które przyszły z rodzinami na mszę z żywym żłóbkiem, fajnie reagują na nietypową inscenizację.
- Najbardziej podobał mi się osiołek. Jest uparty jak ja - chwalił się 5-letni Krzysiu i pokazywał, jak umie ryczeć.
Dorotka: - Chciałam zobaczyć prawdziwego Pana Jezuska, czy wygląda normalnie, jak mój mały brat, Kacper. No i wygląda. To zwykłe dziecko, chociaż mama mówi, że nie takie zwykłe, bo święte. Ciekawe, czy święte dzieci też broją? Bo ja tak.
A Emil, 7-latek: - Szkoda, że ja nie mogę zagrać Jezuska. Niestety, jestem za stary. Ale to nic. Dostałem od gwiazdora aparat fotograficzny. Porobię Jezuskowi zdjęcia.
W tym roku będzie kumulacja. To dlatego, że chętnych wcielić się w rolę Maryi, Świętego Józefa i Dzieciątka Jezus było znacznie więcej. Nie przeprowadzano tym razem castingu.
- Uznaliśmy, że wszystkie chętne rodziny, a zgłosiło się ich siedem, będą występować w żywym żłóbku, każda na innej mszy - informuje ksiądz z parafii na Bołtucia.
Zapamiętaj sobie
Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Święta rodzina będzie towarzyszyć podczas wybranych nabożeństw w gwiazdkę.
Pierwszy raz będzie można ją zobaczyć w Wigilię - o godz. 22 i potem o północy. Potem w pierwsze i drugie święto oraz w niedzielę zaraz po świętach - na mszach o godz. 13. Kolejny raz - w Święto Trzech Króli (też o godz. 13), a ostatni raz - na koncercie kolęd. Odbędzie się on 7 stycznia, początek o 19.15.
Wstęp będzie - jak zwykle - bezpłatny.
Żywy żłóbek
- Fordoński żłóbek nie jest pierwszy. I na pewno nie jest też organizowany po raz ostatni.
- Już w XIII wieku święty Franciszek ustawił żywy żłóbek w grocie we włoskim Greccio w skali 1:1.
- W Sanktuarium Królowej Męczenników (parafia Matki Bożej Królowej Męczenników) szopka jest niepisaną tradycją.
- Zazwyczaj odbywał się casting, w którym wyłaniano Świetą Rodzinę. W tym roku nastąpił swoisty wysyp rodzin. Efekt jest taki, że podczas tegorocznej gwiazdki wystąpi 7 rodzin. Niektórzy się śmieją, że to dlatego, że mamy 7 cudów świata, a na mszy w Fordonie jest cudownie.
- Przygotowania trwają kilkadziesiąt dni i bierze w nich udział kilkadziesiąt osób.
- To nie tylko ludzie z Martyrii. To także zaprzyjaźnieni gospodarze ze Strzelec Dolnych, Mochla, Czarnówka. To oni na ten czas wypożyczają zwierzątka.