Jeziora Dankowskie i Kinołęka? Pierwsze z nich znane także pod nazwą Wielgie. To akwen o wodzie III klasy czystości, powierzchni 81,9 ha, głębokości maksymalnej 7,7, głębokości średniej 3,5 m i długości linii brzegowej 7.500, pojemności 2.830 tys. m sześc. Posiada bardzo urozmaiconą linię brzegową. Tylko wąski pas zieleni oddziela Dankowskie od wód jeziora Kinołęka.
Kilkadziesiąt osób nad jeziorem? W Dankowie to już prawdziwe tłumy. Choć miejscowość niewielka, to… można tu nawet wybrać sobie jezioro, nad którym chce się spędzić kilka godzin. - Danków to cały czas miejscowość dla ludzi trochę nieodkryta – mówi mi Zbigniew Klimczak, który prowadzi jedno z kilku tutejszych gospodarstw agroturystycznych. Jednak jadąc od strony Gorzowa, najpierw zobaczymy Kinołękę. Ma około 21,5 ha powierzchni i jest znacznie mniejsze od jeziora, które znajduje się zaledwie 50 metrów od niego.
Jezioro Dankowskie...
...które ma także nazwę Wielgie, znajduje się po drugiej stronie drogi prowadzącej przez miejscowość. Jego niemiecka nazwa nie kłamie. Grosser See jest długie na 1,5 km i szerokie na 300 m. Średnia jego głębokość to 3,5 m. W najgłębszym miejscu ma 7,7 m. Co ciekawe, jest płytsze od tego mniejszego. Jezioro Kinołęka ma bowiem 4,7 m średniej głębokości (maksymalna głębokość 8,9 m). W 2009 r. dna obu jezior przeszukali archeolodzy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Znaleźli tam fragmenty późnośredniowiecznych naczyń ceramicznych, gotycki kafel garnkowy, żelazne kłódki… Skarbów może było i jest tu znacznie więcej. Wyłowiono tu m.in. ręcznie robioną butelkę z ok. 1700 r. Kto nie lubi tłumów nad wodą, śmiało może tu przyjeżdżać. W ciągu upalnego dnia nad jeziorem Kinołęka, czyli tym mniejszym, spotkamy co najwyżej około pół setki amatorów kąpieli i opalania. Amatorzy jeszcze większego spokoju powinni wybrać się nad jezioro Wielgie. Gdy w jedną z cieplejszych sobót zajechaliśmy tu nad brzeg, nie spotkaliśmy nikogo. A kilkaset metrów trawiastej „plaży”, przy której są drewniane altany, stoły czy też miejsce na rozpalenie ogniska, było tylko do naszej dyspozycji.
Noclegi
W Dankowie można zatrzymać się nie tylko na parę chwil, kilkadziesiąt minut czy kilka godzin, ale również na dłużej. Gdy wjeżdża się do wsi, nie sposób nie zauważyć choćby gospodarstw agroturystycznych, które oferują noclegi. Znajdziecie w nich również miejsce na rozpalenie ogniska czy grill. Niektóre z nich oferują nawet możliwość nurkowania.
Na Wałowej Górze
Góra Wałowa znajduje się między jeziorami Wielgie i Kinołęka, tam prawdopodobnie w VIII - XII w. był gród. Na tym grodzisku miał zostać zbudowany zamek margrabiów brandenburskich. Zatrzymywali się w nim władcy przyjeżdżający na polowania. Przebywali tu często z całym dworem, co sprzyjało ściąganiu na podzamcze osadników zajmujących się rzemiosłem i handlem. A to prowadziło do rozwoju miejscowości. Władali nim wielkopolscy Grzymalici, łużyccy Kietlicze i Krzyżacy. Później zamek był prawdopodobnie wykorzystywany jako szańce.
W Dankowie nad jeziorem...
Musicie zobaczyć ruiny mauzoleum. Powstało około 160 lat temu. Inicjatorem jego powstania był kanonik Gustaw Erdmann Camillus von Brand. Mimo że grobowiec to już ruina, na pewno zrobi na Was wrażenie. Tym bardziej, że już nad wejściem do niego znajduje się misterna rozeta. Przez stare drewniane drzwi wejść się nie da. Ciężkie (a i ryzykownie niebezpieczne) byłoby wejście do środka przez otwory okienne. Kapliczka to tylko przedsionek do ukrytych tuż obok w zboczu krypt. Kiedyś był tu też pałac
Po pałacu ani śladu
Warto przejść także po okolicy mauzoleum. To bowiem teren założonego około dwa wieki temu parku pałacowego (pałac został spalony w 1945 r.). Sam budynek stanął w miejsce zamku, po którym nie ma już śladów. W tamtym czasie powstały też imponujące do dzisiaj budynki folwarczne.
Legendy z dreszczykiem
Takie miejsce jak mauzoleum „musi” mieć też swoje legendy. W „Strzeleckich Zeszytach Historycznych” Błażej Skaziński opisał dwie historie. W pierwszej z nich kanonik Camillus von Brand zdecydował o pochowaniu swojego ojca wbrew jego woli właśnie w zbudowanym mauzoleum. Upiór ojca kanonika miał się błąkać po polach i złorzeczyć na to, że syn pochował go w tym miejscu, a nie na wiejskim cmentarzu. Druga legenda mówi o… upiorze samego kapłana. Jako jeździec miał on się pojawiać w dankowskim parku, prosząc przypadkowych przechodniów o wyregulowanie zegarka, za co miał ofiarowywać wiele pieniędzy.
Dankowski szlak rowerowy...
...ma 14,5 km długości i rozpoczyna się w Strzelcach Krajeńskich. Na trasie są trzy miejsca odpoczynku. Pierwsze jest przy tzw. Rybakówce, na ósmym kilometrze trasy. Warto zatrzymać się tu na chwilę, bo obok dorodnych drzewostanów można też wypatrzyć wiele ptaków, m.in. orła bielika i rybołowa. Drugie miejsce na odpoczynek znajduje się trzy kilometry dalej. Jego nazwa to Dolny Młyn. Wzięła się stąd, że na rzece Pełcz działał kiedyś młyn wodny. Trzecie miejsce postoju jest już w Dankowie – nad jeziorem Wielgim. Tu, nawet jeśli nie będzie pogody sprzyjającej opalaniu czy skorzystaniu z ochłodzenia w jeziorze, można zobaczyć przygotowaną przez nadleśnictwo ścieżkę edukacyjną. Jest tu też pole biwakowe.
Warto zwrócić uwagę na szczegóły
W kościele uwagę z pewnością przykuje mosiężna klamka w głównych drzwiach. Pochodzi z XIX wieku. Pałacu nie ma, ale pozostał park. Kręte ścieżki i naturalna roślinność miały sprzyjać kontemplacji i wzbudzać podniosły nastrój. Droga biegła tak, by pałac był widziany ciągle z innej perspektywy.
Zajrzyjmy do kościoła
W Dankowie warto też podejść do tutejszego kościoła. W różnych źródłach można spotkać różne daty jego powstania. Jedne mówią, że został zbudowany w 1840 r., inne, że nawet trzy dekady później.
Dankowski szlak rowerowy
Wakacyjny piknik przy... trupiarni
POLSKA TOSKANIA - zobacz film i przewodnik interaktywny po lubuskiej krainie wina i wrażeń.
Poznaj z nami polską Toskanię! Zabierzemy Cię w podróż pięcioma szlakami: pasji, cierpliwości, spełnienia, dumy i tradycji.