Moim zdaniem.
No i proszę jak to sytuacja zmienia się jak na wojnie. Jeszcze przed tygodniem był niepokój czy Falubaz przystąpi do rozgrywek, nerwy kibiców. Po kilku dniach jest znów jak w szczęśliwej rodzinie. Wszyscy się kochają, z kasą jest OK, a na Mikołaja pojawił się nowy trener i to nie byle kto, bo szkoleniowiec reprezentacji Polski. Coś pięknego! Tymczasem cały polski żużel trzeszczy. Niczym na tonącym Titanicu jeszcze gra orkiestra, panowie w smokingach piją drinki, ale cały dół w huku pękających grodzi zanurza się w oceanie. Dla tych, którzy nie kojarzą sobie tej głośnej katastrofy przypomnę, że w samej końcówce słynny transatlantyk przełamał się na pół. Członkowie orkiestry, ci w smokingach, jak i zwyczajni, prości pasażerowie poszli na dno. Czy tak będzie z polskim speedwayem? Nie wiadomo, ale wszystko zmierza ku katastrofie. Drużyn coraz mniej, w ekstralidze obowiązuje łapanka, kluby mają pusto w kasie, a sponsorzy jeśli są, to raczej lokalni. Można uporczywie mówić, że w odróżnieniu od piłki żużel ciągle przyciąga na stadiony relatywnie dużo kibiców. Tyle, że to jedyny i coraz mniej nośny argument. Takie stale pełne stadiony można już policzyć na palcach jednej ręki. Prawda jest taka, że tylko futbol może przyciągnąć wielkie pieniądze, które powodują ruch do przodu. Wystarczy tylko porównać budżety Legii czy Lecha z czołówką ekstraligi żużlowej, które wyglądają mniej więcej jak 10:1. Nie chcę uchodzić za mądralę, ale wydaje się, że z jednej strony nie potrafiono wprowadzić całkiem dobrych pomysłów w życie, a z drugiej pozwalano na radosną twórczość, zadłużanie się i płacenie horrendalnych kontraktów z niektórymi. Co z tym teraz zrobić? Nie mam pojęcia.
Jak pięknie jest oglądać polską ligę w grudniu! Pisałem o tym przed laty, że zerkam z zazdrością na kibiców zachodnich i to wcale nie tych z południa, że nie muszą zrywać z ukochaną dyscypliną. Wspominałem o tym raczej nie licząc, że coś się zmieni. No i proszę. Ostatnia kolejka naszej ekstraklasy odbędzie się na cztery dni przed Wigilią! Po prostu Europa. Kończąc o naszej lidze. Jeszcze przed 10 dniami Piast miał 10 punktów przewagi nad Legią. Potem wtopił w Zabrzu, zremisował z Cracovią, Legia dwa razy wygrała i już jest tylko pięć. Teraz ma u siebie ekipę z Gliwic, więc mogą być już tylko dwa, a przecież podzielą je na pół przed decydującą fazą mistrzostw, czyli zostanie jeden. Druga runda to fajny pomysł, ale dzielenie punktów bardzo zły. Tak uważałem przed rokiem, kiedy było to niekorzystne dla Legii, której kibicuję, tak twierdzę i teraz, kiedy działa to na jej korzyść. To po prostu bardzo niedobra idea.
Idą święta, niektóre ligi mają przerwę. Nie zwalniają natomiast koszykarze Stelmetu. Nie posiedzą koło choinki. Dzień przed wigilią grają u siebie z Asseco Gdynia, a w drugie święto walczą w Radomiu z Rosą. To chyba pierwszy przypadek w popularnych grach zespołowych w Polsce, że w Boże Narodzenie odbywa się mecz ligowy. Ale skoro w Anglii grają, to czemu nie u nas? No właśnie, czemu nie?