„Jesteśmy na wczasach” na Scenie Letniej w Gdyni. Młynarski bawi i wzrusza [RECENZJA]
Sobotnia premiera na Scenie Letniej w Orłowie została odwołana, gdyż lało. Ale już w niedzielę wystartowała śpiewająco spektaklem „Jesteśmy na wczasach, czyli polska miłość”, przypominając znane i mniej popularne przeboje Wojciecha Młynarskiego, jednego z najwybitniejszych twórców piosenki poetyckiej i satyrycznej.
Reżyser, scenograf i autor scenariusza Jarosław Kilian, w 2014 roku, w Orłowie zrealizował udaną „Jeszcze bardziej Zieloną Gęś” - przedstawienie oparte na tekstach Ildefonsa Gałczyńskiego.
Już pierwsza piosenka „Jesteśmy na wczasach” przenosi nas w czasy PRL - u, które dzięki dowcipowi Młynarskiego i jego sztuce poetyckich aluzji także dzisiaj wzruszają i bawią. Przybywamy więc do zagubionego gdzieś „w góralskich lasach” pensjonatu „Orzeł”, gdzie wraz z zakochanym w „pannie Krysi” basiście (w tej roli Piotr Michalski) przeżywamy nieszczęśliwą miłość.
Każda piosenka to mała scenka aktorska, pomysłowo wyreżyserowana przez Jarosława Kiliana i w dowcipnej choreografii Emila Wesołowskiego.
Zapamiętamy m.in. zabawny „Tupot białych mew’, który śpiewa cały zespół, a że scena pod gołym niebem przyroda dopisuje własne pomysły. Kiedy Maciej Sykała zapewnia; „Już taki mam gust wypaczony, że lubię wrony” pojawiają się aktorzy trzymając na lince czarne wrony - latawce. Gdy milkną ostatnie takty i znikają papierowe ptaszyska, nieoczekiwanie, na niebie pojawiają się prawdziwe wrony. Ot, magia teatru.
Kapitalna i arcyzabawna jest piosenka „Daj des” (muzyka Janusza Senta) w wykonaniu Dariusza Szymaniaka i Szymona Sędrowskiego.
Przed nami przewija się galeria bohaterów, których dzieli wiele, ale łączy jedno - pragnienie miłości. Więc mężczyźni proszą; „dziewczyny bądźcie dla nas dobre na wiosnę”, a one ripostują: „panowie, bądźcie dla nas dobrzy na zimę”.
Słuchamy dowcipnych, ale też nostalgicznych tekstów i nucimy wspólnie z aktorami, że „nie ma jak u mamy”. Bawi „Sytuacja” w wykonaniu Macieja Wiznera i Rafała Kowala oraz Moniki Babickiej w roli zmysłowej Sytuacji. Świetna jest piosenka „Bynajmniej” w interpretacji Grzegorza Wolfa i Bogdana Smagackiego.
- Przekwitły georginie i na pięciolinii moich dni powoli płynie za mną w dal, la valse du mall - śpiewa wzruszająco Dorota Lulka, niekwestionowana gwiazda Teatru Miejskiego w Gdyni, jeśli chodzi o piosenkę.
Jednak cały zespół zasługuje na brawa. Świetne są aranżacje Piotra Salabera, to atut spektaklu.
„Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy, jeszcze się spełnią piękne sny, marzenia, plany” - zapewniają aktorzy, i na zakończenie razem z widzami śpiewają; „Róbmy swoje, póki jeszcze nam się chce”.