Jest w tej perle coś, co przyciąga jak magnes
Macie ochotę na relaks na wodzie? A może na nocne zwiedzanie zamku? To wybierzcie się do Łagowa. I pamiętajcie, że dzieci raczej nie odpuszczą Wam wizyty w parku linowym...
Pomysł na niezaplanowaną majówkę? Pewnie nie będę zbyt oryginalny, ale bez wahania odpowiem: Łagów! Na jeziorach Trześniowskim i Łagowskim pojawiły się już pierwsze rowery wodne, więc sezon można chyba uznać za otwarty. Jest w „perle Ziemi Lubuskiej” coś, co przyciąga jak magnes – nie tylko mnie. I choć oba jeziora znam jak własną kieszeń, zawsze gdy tylko to możliwe, obowiązkowym punktem wizyty jest „przejażdżka” rowerem wodnym. Między łabędziami, kaczkami krzyżówkami, perkozami. W otoczeniu wspaniałej zieleni parku krajobrazowego. Uspokaja, koi skołatane nerwy, relaksuje.
Kajak, galera, park linowy...
Kto nie ma ochoty na pedałowanie po 268 hektarach wody, może wybrać rejs 16-osobowym statkiem turystycznym. – Trwają ostatnie przygotowania, na długi weekend galera joannitów będzie gotowa – zapewnia Andrzej Mańkowski, przewodnik po
Łagowie i po miejscowym zamku. Podczas godzinnego rejsu opowie o historii miejscowości i zamku właśnie, o parku krajobrazowym, pasażerowie usłyszą też legendę o czarnym rycerzu, czyli rycerzu w płomieniach... A kto ma wolny czas w poniedziałkowy wieczór, może załapać się na nocne zwiedzanie zamku (początek o godzinie 20). Za to we wtorek i w środę
– uważajcie na maluchy! Do Łagowa zjadą miłośnicy fiatów 126p.
Dzieci raczej nie odpuszczą nam wizyty w parku linowym (ul. Podgórna). Tu sezon rozpocznie się w sobotę. Wprawdzie na stronie internetowej znajdziemy informację, że ta atrakcja w poniedziałki jest nieczynna, ale spokojnie – 1 maja będzie czekała na gości. Coś dla miłośników koni? Proszę bardzo! Znajdziemy tu dwa rancza: jedno w samym Łagowie (ul. Łagówek), a drugie w Łagówku (przy drodze do Sieniawy). Oczywiście oferta jest znacznie bogatsza niż tylko same przejażdżki. Przysłowiowy rzut beretem stąd mamy jeszcze Jemiołów. A tam skansen maszyn rolniczych. I mnóstwo eksponatów, które dziś naprawdę trudno spotkać.
Minusy niech nie zniechęcą
O jednym musimy jednak pamiętać: w długi weekend w Łagowie najpewniej będą tłumy. Ludzie nie zmieszczą się na wąziutkich chodnikach i częściowo zatarasują niewiele szersze uliczki. Może się zdarzyć, że na dwóch największych parkingach – w okolicach urzędu gminy i przy zamku joannitów – zabraknie miejsca. A na wypożyczenie roweru wodnego przyjdzie nam troszkę poczekać... Moim zdaniem Łagów ma jeszcze jeden minus. To zdecydowanie za skromna oferta gastronomiczna. Często mam wrażenie, że wszyscy ludzie ciągną do jednego lokalu – najpopularniejszego, to fakt, i wartego grzechu. Tłok, brak miejsca, kolejki, oczekiwanie na posiłek dłuży się niemiłosiernie. Ale jakoś nigdy nie zniechęciło mnie to do wizyty w Łagowie.