Jest powtarzalność, ale cel nie został zrealizowany
Drugi rok z rzędu szczypiorniści Zewu Świebodzin zajęli czwarte miejsce w tabeli. Celem było trzecie, ale tym razem się nie udało
Poczynania ambitnych i walecznych zawodników ze Świebodzina oglądał zazwyczaj komplet widzów. Szczypiorniak cieszy się w mieście sporym zainteresowaniem. Można powiedzieć, że drugi rok z rzędu poziom sportowy został zachowany. Czwarte miejsce, które z jednej strony można uznać za sukces, lecz w klubie chyba liczono na trochę więcej. Przed rundą rewanżową trenerzy mówili, że celem zespołu był awans na jedno „oczko” wyżej. Zew przez większość sezonu plasował się właśnie na tej lokacie, jednak delikatna zadyszka na koniec sezonu spowodowała, że miejsca na podium nie udało się obronić. Bilans podopiecznych trenerów Łukasza Jacykowskiego i Mariusza Kwiatkowskiego wygląda następująco: 15 zwycięstw - 1 remis - 10 porażek. Rok temu było bardzo podobnie:15-1-6, ale warto dodać, że ekipy rozegrały o cztery mecze mniej. Można rzecz:świebodzińska powtarzalność i kolejne miejsce w czołówce tabeli. Jednak apetyty rosną w miarę jedzenia i taka sama zasada panuje w Świebodzinie. Zdecydowanie dwa najlepsze zespoły ligi AZSZielona Góra i ŚKPR Świdnica wiodły prym i nie oddawały nikomu punktów i awansowały do pierwszej ligi.
Szkoleniowiec Zewu nie jest zadowolony z czwartego miejsca. - Zdawaliśmy sobie sprawę z siły, jaką dysponują dwa czołowe zespoły. Ciężko było z nimi walczyć. Naszym celem była trzecia pozycja. Jestem rozczarowany, że nie udało się go zrealizować. Kiedy sobie coś wyznaczamy, zawsze chcemy to osiągnąć. Musimy dodać na swoje usprawiedliwienie, że zostaliśmy w tym roku mocno osłabieni. Graliśmy bez pięciu podstawowych zawodników. Przemek Bryza, Kuba Pawłowski, Dawid Galle, Patryk Wołk i Dawid Osiecki nie mogli nam pomóc. Zostaliśmy z jednym bramkarzem. Jest to młody chłopak, który dopiero wchodzi w seniorską piłkę. Ubytki kadrowe mocno pokrzyżowały nam plany. Do tego dochodzi praca zawodowa graczy i frekwencja na treningach, która nie zawsze była zadowalająca. Bez tego ciężko coś zbudować. Praktycznie bazowaliśmy na tym, co wypracowaliśmy w sierpniu ubiegłego roku. Jednak bez względu na to ilu ludzi mieliśmy na treningach, to trzecie miejsce nam się należało - powiedział trener Jacykowski.
W przyszłym sezonie świebodzinianie mogą być mocno osłabieni. Pierwszoligowy AZSchciałby pozyskać najlepszych, a kilku pozostałych dostało oferty z innych klubów. Opiekun zespołu jak na razie nie ma powodów do optymizmu. - Na razie nie znamy przyszłości swojej i zawodników. Ciężko powiedzieć, jak będzie wyglądał przyszły sezon. Odbyło się jedno spotkanie zarządu ze sztabem trenerskim. Niedługo zawodnicy będą rozmawiali z prezesem. Musimy wziąć pod uwagę to, że AZS awansował do pierwszej ligi. Czterech, pięciu naszych zawodników jest gotowych do gry na zapleczu ekstraklasy. Zielonogórzanie na pewno będą chcieli ich pozyskać. Po co daleko szukać skoro można wziąć ze Świebodzina. Biorę pod uwagę każdą ewentualność. Liczę się z tym, że możemy być poważnie osłabieni. W moim odczuciu nie wygląda to różowo. Powiedziałbym, że nawet źle - zakończył trener Jacykowski.