Jeśli dzisiaj ojciec pracuje za granicą, to jego rodzina też tam jest
- U nas młodych prawie nie ma. Kto mógł wyjechał za granicę - mówi Piotr Fiebig. - Dobrze, że wyjeżdżają całe rodziny, ale nie tylko ojciec - dodaje Jacek Kowalczyk.
Piotr Fiebig prowadzi we Wschowie sklep skup i sprzedaż sprzętów RTV i AGD. Ma dwójkę dorosłych dzieci Annę i Tomka i najmłodszego syna Kamila, który ma 12 lat. – U nas kto mógł wyjechał za granicę, w każdej rodzinie, wszyscy mają kogoś w innym kraju – opowiada. - Jak byłem młodym ojcem, to ja byłem za granicą. Jak ja już jestem na miejscu, to starsze dzieci tam są. Córka studia zrobiła. Mieszka z mężem w Niemczech. Jak przyjadę do nich to mnie ugoszczą. Po sześciu latach mają wyposażony dom, a nie wszyscy jej znajomi tak oszczędzają, niektórzy wydają to, co zarobią.
- Czyli dobrze pan dzieci wychował? – dopytujemy. – Starszymi zajmowała się żona. Pilnowała, żeby lekcje odrabiały. Ja tam bym nie gonił do nauki.
Pan Piotr pracował za granicą. – Rozmawialiśmy przez telefon, ale jak przyjeżdżałem co dwa - trzy miesiące, to mnie nie poznawały. Tak ze dwa dni chodziły po domu i zaglądały kto to taki przyjechał. Minęło tyle lat, a ja wciąż to pamiętam – przyznaje P. Fiebig.
- Było panu przykro wtedy? – pytamy. – Nie, bo też inne podejście do życia było. Człowiek był młody. Starał się rodzinie byt zapewnić. Chcieliśmy mieszkanie kupić, bo mieszkaliśmy kątem u rodziców. Trzeba było jechać, żeby zapracować na dom – wyjaśnia.
Jacek Kowalczyk, dzisiaj jest radnym miasta i gminy Wschowa. Kiedy dzieci były małe pracował za granicą. – Przez 12 jeździłem do Niemiec na szparagi. Czasem się zdarzyło, że zaraz po szparagach jechałem dalej, do Bawarii na jabłka. Wracałem do domu po paru miesiącach. Jak dzieci były małe to czasem, aż się bałem do domu wejść, jak zareagują, czy poznają – wspomina.
Czasy były ciężkie. – Nieraz było tak, że na mleko na dzieci nie było. Decyzja o zagranicy była trudna. Żona tęskniła, ale mówiłem, że co innego mamy zrobić. Dobrze, że teraz to całe rodziny wyjeżdżają, przynajmniej tej rozłąki nie ma
Jacek Kowalczyk podkreśla, że ma fajne dzieci. Karol mieszka w Poznaniu, a Beata w Nowym Tomyślu. – Z nami jest osiemnastoletni Tomasz, ale pewnie też chciałby gdzieś wyfrunąć. Kiedyś to ja dbałem o dzieci, a teraz one dzwonią i pytają czy coś nam nie trzeba pomóc – dodaje pan Jacek.