Jeśli Cocido Canario i Papas con mojo picon to tylko na Wyspach Szczęśliwych. Smakowanie Wysp Kanaryjskich!
Ciecierzyca, mięso, warzywa, woda - oto najważniejsze składniki Cocido Canario. Aby jednak w słynnym kanaryjskim gulaszu odpowiednio wybrzmiała wspaniała symfonia wyspiarskich smaków, musimy jeszcze dorzucić do niego coś więcej, np. ziemniaki, bataty, kukurydzę i dynię, a także nieco pietruszki oraz mięty. Tylko tyle i aż tyle.
Echa dawnych kanaryjskich smaków
A jeżeli o czymś zapomnimy? - Jeśli tak się stanie, to stworzymy kolejną niezwykłą wariację tego tradycyjnego dania. Nie pierwszą i zapewne nie ostatnią. Wariantów Cocido Canario jest tyle, ilu gotujących - z rozbrajającą szczerością i pięknym uśmiechem mówi Anna. - Akurat do tego gulaszu można dorzucić wszystko, co znajdziemy pod ręką. Ograniczeniem może być tylko nasza fantazja.
Nic więc dziwnego, że na Wyspach Szczęśliwych trudno spotkać dwa tak samo wyglądające i smakujące gulasze! I w tym oczywiście cały ich urok oraz… smak. Warto tylko pamiętać, że potrawa ta zarezerwowana jest zwykle na nieco chłodniejsze dni.
Choć wydaje się, że jest to danie zwykłe i bardzo proste, na Kanarach smakuje szczególnie. Tylko tu bowiem w Cocido Canario odnajdziemy nuty dawnej kuchni Guanczów, a więc pierwszych znanych nam mieszkańców Wysp Kanaryjskich. Tutaj również pojawią się smaki znane z kuchni… portugalskiej, kontynentalnej Afryki czy też południowoamerykańskiej.
Symbol Kanarów - papas con mojo picón
Papas con mojo picón - i ta skromna przystawka ma długą tradycję serwowania wśród bezkresu wód oceanu. Nim jednak jej walory docenili turyści, ugotowane w skórkach niewielkie ziemniaki, obowiązkowo posypane szczyptą grubej soli, gospodynie przygotowywały dla mężów i synów wyruszających do np. ciężkich prac polowych.
- To również nasz kulinarny symbol - przekonuje z uśmiechem Anna. - Choć zwykle porcja las papas arrugadas nie jest zbyt wielka, to jednak ilość kalorii może przyprawić o zawrót głowy. To co niegdyś dawało siłę dorosłym mężczyznom, teraz stało się atrakcją turystyczną. Aby więc szybko spalić zbędne kalorie, należy od razu ruszyć na zwiedzanie wysp, wybrać się na deskę windsurfingową lub kitesurfing - śmieje się nasza gospodyni.
Co przystawkę czyni tak popularną? Jej prostota i odpowiednio dobrane ziemniaki. Jednak tym, co stanowi esencję jej smaku, są sosy. Te wykonywane domowym sposobem, ale też dostępne w sklepach. Będąc na Kanarach, warto więc spróbować ziemniaków zarówno z mojo picon, do którego wytworzenia użyto kombinacji papryki, czosnku, kminku, oleju i octu, jak i z pikantnym mojo verde, a więc kulinarnym dziełem sztuki wykonanym z kolendry, czosnku i kminku.
Gomeryjska potaje de berros
Będąc na La Gomerze, trzeba koniecznie skosztować zupy z rukwi wodnej. Choć na każdej z wynurzających się z oceanu wysp bez problemu ją dostaniemy, tutaj ma - tak przynajmniej twierdzą kulinarni eksperci - najciekawszy smak. Jaki? Na to zapewne sami sobie odpowiemy, delektując się wyborną, gęstą i „ciężką” potaje de berros.
Można ją samemu przyrządzić? Bez problemu. Wystarczy wybrać się na miejscowy targ lub do sklepu, nabyć rukiew wodną (jej walory lecznicze znali i cenili już przecież starożytni), trochę solonej wieprzowiny, ziemniaki, fasolę i kukurydzę. Można jeszcze pomyśleć o np. bulwach pochrzynu, nie zaszkodzi też odrobina kolendry, kminku, a także czosnku.
Czy przyrządzona przez nas zupa będzie dobra? Tego nie wiadomo, bowiem proporcje składników trzeba umiejętnie dobrać... Jeśli nasze dzieło kulinarnej sztuki nie będzie nam smakowało, zawsze możemy wybrać się do którejś z miejscowych restauracji. Tam zaś na pewno docenimy kunszt kulinarny Gomerczyków oraz smakowe nuty skryte w potaje de berros. Nasze kubki smakowe na pewno wtedy oszaleją z radości!
Queso Asado z La Palmy
Wybierając się na La Palmę, od razu powinniśmy pomyśleć o Queso Asado con Mojo. Pieczony ser, oczywiście z sosem mojo, to kolejna doskonała przystawka, w dodatku taka, którą bez zbytniego wysiłku sami możemy przygotować.
Jak? Najpierw trzeba pokroić - miękki lub półdojrzały - ser kanaryjski. Delikatne i stosunkowo cienkie plasterki - skropione wcześniej stosowną ilością oliwy - wkładamy do piekarnika. Gdy uznamy, że są odpowiednio przypieczone, wykładamy je na talerze oraz polewamy tradycyjnymi sosami: oczywiście mojo rojo lub mojo verde.
Escaldón de Gofio z Teneryfy
Gofio to mąka wyrabiana z prażonych ziaren, na przykład kukurydzy. Będąc na Wyspach Szczęśliwych, ma się niekiedy wrażenie, że wykorzystuje się ją we wszystkich… potrawach. Jednak daniem, którego na pewno stanowi bardzo istotną i ważną część, jest wywodzący się z Teneryfy Escaldón.
- To bardzo proste danie - wyjaśnia Anna. - Gofio musimy najpierw polać gęstym bulionem mięsnym. Gdy już to uczynimy, trzeba dokładnie wszystko zmieszać. I tak oto powstaje pyszny Escaldón. Czyż można prościej?
Conejo en Salmorejo
Miłośnicy dań mięsnych na Wyspach Kanaryjskich zapewne nie dadzą się długo namawiać na specjalnie spreparowane mięso królika.
- Tajemnica jego wykwintnego smaku tkwi w niezwykłym sosie salmorejo - podkreślają mistrzowie miejscowej kuchni. Tylko oni wiedzą, jak idealnie dobrać proporcje między doskonałej jakości oliwą, octem winnym, czosnkiem, papryką, pieprzem, kminkiem i tymiankiem. Ile szczypt soli dodać?
Każdy kucharz, strzegąc swoich niepowtarzalnych wyspiarskich receptur, a także domowej kuchni, może dzisiaj kusić wykwintnym i doskonałym smakiem. To dzięki temu pokrojone cienko plastry króliczego mięsa, najpierw marynowane przez cały dzień, a później smażone, tak wybornie smakują.
Kunsztowne tapas
Goszcząc na Wyspach Szczęśliwych, zawsze również możemy skusić się, jak to w Hiszpanii, np. na pinchos, czyli indywidualne przekąski, banderillas - koreczki, czy też montaditos - kanapki.
Tapas mogą być przygotowywane z wszelkiego rodzaju produktów i na wiele różnych sposobów. Nie ma prostszego, a jednocześnie bardziej wykwintnego dania. Tapas to nie tylko wielowiekowa tradycja, ale także współczesna, nowoczesna kuchnia, która łączy wydawałoby się karkołomne smaki. Mamy więc gazpacho z homarem, sorbet z tortilli, ciecierzycę z krewetkami oraz zupę z gęsiego pasztetu.
Choć podaje się je w Tokio i Nowym Jorku, Paryżu i Krakowie, to jednak najlepiej smakują w Hiszpanii, a jeszcze ciekawiej na owiewanych ciepłym wiatrem Kanarach. One również stanowią o niezwykłym bogactwie wyspiarskich smaków.
I dlatego, będąc na tych niewielkich skrawkach lądu zagubionych w oceanie wody, warto skupić się nie tylko na poszukiwaniu bajkowych plaż, imponujących punktów widokowych, ale także, a może przede wszystkim, wybornych smaków…
Te bowiem uczynią z naszego urlopu bezcenne chwile, która zapamiętamy na lata!