Jesienne przełomy u Portowców
Pogoń Szczecin w ostatnim półroczu zaliczyła kilka bardzo istotnych przełomów, nie tylko na boisku
Dla wielu kibiców sporą niespodzianką było to, że działacze Pogoni latem nie zdecydowali się przedłużyć umowy z Czesławem Michniewiczem. Szkoleniowiec doprowadził portowców do 6. miejsca na koniec sezonu 2015/16. Niby nic szczególnego, ale była to najlepsza pozycja szczecińskiego zespołu od powrotu do ekstraklasy, a przy okazji drużyna zdołała w końcu wygrać mecz w grupie mistrzowskiej. Czemu doszło do roszady? Działacze uznali, że styl Pogoni nie gwarantuje kolejnego sportowego rozwoju, ani nie przyciągnie na trybuny kibiców. Padały różne kandydatury szkoleniowców, ale w klubie zdecydowano się zatrudnić Kazimierza Moskala - trenera za którym nie stały przekonujące sukcesy, ale opinia, że jego piłkarze potrafią grać „ładnie dla oka”.
Portowcy w liczbach
Pogoń jesienią rozegrała 20 spotkań w lidze. 6 spotkań wygrała, 6 przegrała, aż 8 zremisowała. Dało jej to 7. pozycję w tabeli Lotto Ekstraklasy, choć taki sam dorobek punktowy ma 8. Arka Gdynia i 9. Korona Kielce. Różnice punktowe w środkowej strefie tabeli są skromne - Portowcy mają 7 punktów straty do 4. Termaliki Nieciecza (od jesieni pracuje tam Michniewicz) i 8 oczek przewagi nad strefą spadkową (15. Górnik Łęczna zgromadził 18 punktów).
W lidze Pogoń strzeliła 31 bramek. Pod względem skuteczności jest trzecim zespołem w elicie. Gorzej z bramkami straconymi. Bramkarze Pogoni wpuścili ich 27. Słabiej wypadło sześć zespołów, ale taki sam dorobek zanotowały trzy inne ekipy.
Najlepszym strzelcem zespołu ze Szczecina był Adam Frączczak, który zdobył 7 bramek. To 5. miejsce w klasyfikacji snajperów z piątką innych piłkarzy.
Tyle statystyki, która jest bardzo ważna, ale w kontekście podsumowania jesieni Pogoni ważniejsze były przełomy, które wystąpiły na wszystkich płaszczyznach funkcjonowania klubu.
Przełom ze stadionem
Gdy w 2010 roku ówcześni prezesi Pogoni zdecydowanie opowiedzieli się za rywalami Piotra Krzystka w wyborach na prezydenta Szczecina - nastąpił długi okres chłodu w relacjach miasto-klub. Pogoń przez ostatnie lata mogła liczyć na finansowe wsparcie, ale zabiegi nowych działaczy oraz kibiców, by magistrat wybudował nowy stadion, nie przynosiły skutku. Przełom nastąpił. Trzeba było mediacji prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, trzeba było coraz mocniejszej presji społeczeństwa i mediów, by urząd zmienił podejście do tematu. Jesienią zapadły decyzje - obiekt przy Twardowskiego zostanie gruntownie przebudowany. Nowy stadion ma mieć cztery trybuny, będzie zadaszony, jego pojemność przekroczy 20 tys. krzesełek. Fanom projekty przypadły do gustu, a w ostatnich tygodniach Pogoń rozpoczęła akcję internetowej zbiórki funduszy. Chce zebrać milion złotych na opłacenie zmian w starych projektach. Akcja potrwa do połowy lutego, a dotychczas udało się zebrać około 60 tysiąc złotych.
Przełom promocyjno-marketingowy
Pogoń już w poprzednich sezonach podejmowała różne akcje promocyjne. Były więc wycieczki po porcie z fanami, były wspólne treningi z dziećmi na Jasnych Błoniach, były liczne wizyty w szkołach. To jest już standard w polskim sporcie. Przy dwóch jednak wydarzeniach Pogoń zyskała rozgłosu nie tylko w kraju, ale i daleko poza granicami Polski.
45. minuta meczu Portowców w Gdańsku. Pogoń gra słabo, Lechia zasłużenie prowadzi 1:0. Tylko jedną bramką, bo powinna wyżej. I tuż przed przerwą szczecinianie rozegrali jeden z nielicznych ataków, gdy z piłką przedostali się w okolice pola karnego. Adam Frączczak walczył o dobrą pozycję, a sędzia uznał, że był nieprzepisowo zatrzymany. Arbiter podyktował jedenastkę. Protesty biało-zielonych oraz ich fanów nic nie dały. Jeden z kibiców posunął się nawet dalej - chciał zdeprymować napastnika Pogoni i rzucił mu na murawę wafelek. Frączczak podniósł, ugryzł kawałek i… nie tylko strzelił bramkę, ale zapewnił rozgłos sobie i Pogoni. A klub błyskawicznie potrafił to wykorzystać i do sprzedaży trafiły „Frączczersy”.
Ogromny zysk sympatii Pogoń zyskała też dzięki Jarosławowi Fojutowi. Stoper opowiedział o swojej przyjaźni z chłopcem z Zespołem Downa. Filmik pokazywały wszystkie stacje telewizyjne, ale co ważniejsze przełamana została opinia o polskich piłkarzach. Fojut pokazał, że ligowiec może mieć serce, różne zainteresowania, a nie jest jedynie „kopaczem”, który nadmiar wolnego czasu spędza na żelowaniu włosów i wizytach w centrach handlowych.
Przełomy sportowe
Wysypu dobrych wieści nie będzie, ale to nie znaczy, że nie było pozytywnych zmian. Najlepszy przykład to Adam Gyurcso. Węgierski skrzydłowy przychodził zimą, klub zrobił wokół tego transferu trochę szumu, ale piłkarz wiosną sporadycznie pokazywał potencjał. Przełom nastąpił w ostatnim półroczu. Gyurcso do ostatniego treningu reprezentacji walczył o wyjazd na Euro do Francji. Ostatecznie tam nie pojechał, ale gdy latem wrócił do Szczecina było widać w jego grze więcej energii i zaangażowania. Inaczej patrzył na niego też trener Moskal, który dał mu więcej swobody. Problem w tym, że skrzydłowy długo nie przekuwał dobrej gry w liczby. Dopiero w 16. kolejce Gyurcso strzelił cztery bramki Wiśle Kraków i jesień zakończył z dorobkiem 4 goli i 5 asyst.
O przełomie sportowym można mówić też w kontekście pucharowej przygody Pogoni. Od występu w finale w 2010 r. kolejne edycje kończyły się szybkim nokautem. Trener Moskal solidniej potraktował Puchar Polski i Portowcy są już w półfinale. Wiosną zagrają w nim z Lechem Poznań, który był najtrudniejszym przeciwnikiem w losowaniu. Pogoń miała jednak sporo… szczęścia, bo w dwumeczu będzie jej łatwiej wyeliminować Kolejorza niż miałaby go pokonać w ewentualnym finale.
Na co czekamy?
Przed piłkarzami świąteczno-noworoczna przerwa, a później miesięczne przygotowania do drugiej części sezonu. Zamiast do Turcji drużyna pojedzie szlifować formę na Cypr. Liczymy, że z nowymi zawodnikami, bo jesień pokazała, że potencjał rezerwy jest zbyt skromny. Celem minimum na ligę będzie poprawa pozycji z ostatniego sezonu, a PP już nie ma celów - jest po prostu zadanie do wykonanie, czyli zdobycie pierwszego w historii klubu trofeum. Już czas!