Nie został prezydentem Katowic, bo nie startował i dziś nowemu prezydentowi Katowic tylko doradza. Piotr Uszok zdradza nam, co będzie robił w tym roku jesienią, już po wyborach parlamentarnych.
Piotr Uszok był prezydentem Katowic od listopada 1998 roku do grudnia 2014 roku. Choć cztery lata temu zapowiadał, że miniona kadencja będzie jego ostatnią, jego decyzja o niekandydowaniu w zeszłorocznych wyborach była największym zaskoczeniem samorządowej kampanii w regionie. Od tego dnia nie ustają spekulacje dotyczące jego politycznej przyszłości.
Jak to jest nie być prezydentem Katowic?
Nie narzekam na swoją decyzję, decyzję niebycia prezydentem miasta. Mam swoje miejsce w drugim albo trzecim szeregu. Jestem bardzo zajęty, ale sprawami merytorycznymi, a nie organizacyjnymi i politycznymi. Daje mi to dużą satysfakcję.
A propos spraw merytorycznych: kto właściwie teraz odpowiada za dokończenie przebudowy centrum miasta?
Prezydent Marcin Krupa oraz wiceprezydent Bogumił Sobula odpowiedzialny za tę sferę. Oni przede wszystkim. Ja jestem trochę z boku - jako doradca, ale znam temat, znam ludzi i dzięki temu mogę trochę odciążyć prezydenta - tak, by mógł dostać gotowe propozycje decyzyjne i mówić: "tak" albo "nie".
Do kogo należy decyzja ostateczna?
Od ponad miesiąca Katowicami rządzi nowy prezydent. I to on decyduje, i on bierze za swoje decyzje odpowiedzialność. Natomiast - jeżeli chodzi o przebudowę centrum i inne inwestycje - uczestniczę w szerszej dyskusji, przedstawiam opinie, sugeruję pewne rozwiązania. Tylko tyle. Siłą rzeczy, na razie to mi jest łatwiej rozmawiać z inwestorami, bo znam szczegóły, w które nowe władze Katowic dopiero się wdrażają.
Czy przy tym wdrażaniu nic nie zmieniło się, jeśli chodzi o terminy dokończenia przebudowy centrum Katowic?
W tym roku przebudowa zostanie zakończona. Otwarte zostanie też Międzynarodowe Centrum Kongresowe.
Kiedy dokładnie?
Chcemy, żeby definitywnie w obszarze Rondo-Rynek wszystko było gotowe do końca sierpnia. Międzynarodowe Centrum Kongresowe będzie gotowe w marcu tego roku.
A ma pan już plany na drugą połowę roku?
Szczerze - na razie nie mam na nie czasu.
Wystartuje pan jesienią w wyborach do Sejmu?
Nie wykluczam tego, to jest jeden z wariantów. Ale niekoniecznie Sejm - jeżeli w ogóle wystartuję, to raczej w wyborach do Senatu.
Lista PiS-u?
Ja zawsze byłem niezależny, nigdy nie byłem związany z żadną partią. Zobaczymy jednak, jak zmieni się sytuacja polityczna w Polsce. Mam świadomość, że w grupie można więcej, choć trzeba też akceptować kompromisy.
Co pan - jako senator - mógłby zrobić więcej niż był pan w stanie jako prezydent największego miasta w województwie?
To oczywiste, że niewiele więcej, a raczej mniej. Kompetencje Senatu są ograniczone w stosunku na przykład do Sejmu, choć tam, z drugiej strony, w dzisiejszych realiach, posłowie pozostają w pełni podporządkowani premierowi. Ja mam za sobą dwadzieścia lat pracy "na dole", w samorządzie. To chyba dobry moment, by ewentualnie sprawdzić się w parlamencie.
Ile propozycji pan dostał?
A ileż poważnych propozycji partyjnych można dostać? Są cztery ugrupowania, dwa do mnie nie przyjdą, bo wiedzą, że zawsze byłem człowiekiem prawicy. Ale tak naprawdę to, co osiągnąłem w życiu, zawdzięczam mojej pracy i zaangażowania zespołu, któremu przewodziłem oraz mieszkańcom Katowic. Nigdy nie było to darem partii.
Jak się rozmawia z Jarosławem Kaczyńskim?
Ceniłem sobie kontakt z Lechem Kaczyńskim, z Jarosławem tych rozmów prawie nie było.
A z Donaldem Tuskiem?
Odbyłem z nim kilka rozmów w cztery oczy - wiele rzeczy na nich zostało powiedzianych. Może gdyby moje propozycje zostały przyjęte, sprawy między mną a Platformą Obywatelską inaczej by się później potoczyły.
PiS ma dla pana miejsce w rządzie?
Nie chciałbym tego komentować, tym bardziej, że takie pogłoski dotyczą jednej i drugiej partii.
Więc tego typu propozycje były panu składane?
To były luźne rozmowy. Nic więcej na ten temat na razie nie powiem. Dodam tylko, że bardziej niż w rządzie widziałbym siebie w Senacie.
Byłby pan skłonny zaangażować się w tworzenie nowej partii?
Scena polityczna w Polsce jest ukształtowana - wejście z nową formacją polityczną nie jest łatwe. Choć, moim zdaniem, inicjatywa Rafała Dutkiewicza, prezydenta Wrocławia (cztery lata temu wystartowała do Senatu pod nazwą Unia Prezydentów - Obywatele do Senatu; bez powodzenia), była dobra, ale pod warunkiem, że kandydatami do Senatu byłyby osoby, które przestały już być prezydentami miast. Prezydenci, którzy świadomie zdecydowaliby się na odejście z samorządu i stworzenie faktycznie nowego ugrupowania.
A jak skomentuje pan pogłoski o stanowisku w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego - jeżeli w maju wywalczy reelekcję?
Mam bardzo dobre relacje z Kancelarią Prezydenta, ale jest jeszcze za wcześnie, by komentować to, co z tych relacji mogłoby w przyszłości wyniknąć. Ocena moich kompetencji i umiejętności należy do pana prezydenta Bronisława Komorowskiego. Natomiast nie kieruje mną żadna ambicja, by zaistnieć w tej formule dla własnych korzyści.
Co będzie ze śląską metropolią? Będzie pan jakoś związany z pracami nad tym zagadnieniem?
Mam wyrobiony pogląd na tę sprawę, ale wcale nie musi się to wiązać ze stanowiskiem dla mnie w rządzie czy instytucjach państwowych. Uważam, że tworzenie metropolii na bazie związku komunalnego jest całkowicie pozbawione sensu. Związek taki nigdy nie będzie dysponował dochodami własnymi (nie będzie posiadał zdolności kredytowej, a więc nie będzie zdolny do realizacji dużych inwestycji rozwojowych), zawsze będzie zagrożony wyjściem z tego układu jednego z miast członkowskich… Jedynym racjonalnym rozwiązaniem dla naszej aglomeracji jest ustawa na kształt ustawy warszawskiej albo sukcesywne łączenie gmin. Dobrym przykładem tego drugiego procesu jest Zielona Góra (1 stycznia tego roku miasto Zielona Góra połączyło się z otaczającą je gminą Zielona Góra - powstała w ten sposób szósta co do wielkości aglomeracja Polski). Wcześniej zrobił to Rzeszów.
Szczerze: gdy w ubiegłym roku ogłosił pan, że nie kandyduje na urząd prezydenta Katowic, miał już pan gotowy plan na kolejny etap politycznej kariery?
Szanowny panie redaktorze, polityka nie jest jedynym sposobem na życie. Ale mówię szczerze - ta decyzja wynikała z deklaracji złożonych w 2010 roku oraz zrealizowania prawie w całości programu wyborczego z roku 2006 i 2010. Nie była to decyzja związana z ewentualną dalszą karierą polityczną.
Gdyby dziś miał pan jeszcze raz podjąć tę decyzję, to…
Byłaby dokładnie taka sama.