Jesień Kaczyńskiego jak w banku? Komentarz powyborczy Artura Szczepańskiego
Pewnym jest, że frekwencja w wyborach do europarlamentu, choć i tak kiepska, okazała się rekordowa. Dwa razy wyższa niż pięć lat temu, ale wciąż ponad połowa rodaków nie ma ochoty na wyrażenie własnego zdania.
Skłamałbym, gdybym napisał, iż nie spodziewałem się podanego przez pracownie sondażowe wyniku - bez względu na oficjalny werdykt możemy mówić o ugruntowaniu politycznego podziału, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Niewiele też wskazuje na to, aby sytuacja w najbliższych latach miała się zmienić, bo trzeciej siły nie widać, nawet na horyzoncie.
To niekoniecznie i nie do końca nic nowego. Poza głównym nurtem dwóch sił trzeba odnotować niepokojący wynik odrażającej w formie i wyrazie programowym brunatnej „Konfederacji” i nieco słabszy, niż oczekiwałem, wynik tęczowej „Wiosny”.
Krótko mówiąc, los Koalicji Europejskiej został zapewne przesądzony, a PiS wraz z sojusznikami maszeruje po kolejne zwycięstwo w wyborach i jeżeli nie potknie się o własne nogi, a to się na prawicy zdarza, to jesień Kaczyńskiego mamy prawie jak w banku!