Jerzy Sulima-Kamiński właśnie powrócił z felietonowymi perełkami
Niewielu bydgoszczan pewnie pamięta, że Jerzy Sulima-Kamiński, już jako autor „Mostu Królowej Jadwigi” i radiowy emeryt, pojawił się w „Dzienniku Wieczornym” jako felietonista.
Jego teksty w latach 1993-1995 ukazywały się co tydzień. Był to już schyłkowy okres popularnej w czasach PRL-u popołudniówki. W 2000 r. dziennik zniknął z półek. Dwa lata później pożegnaliśmy Sulimę-Kamińskiego. Na szczęście jego felietony udało się ocalić od zapomnienia.
Zawdzięczamy to córce i zięciowi pisarza - Elżbiecie Kamińskiej-Zielińskiej i Grzegorzowi Zielińskiemu. Córka wspólnie ze swą mamą przewertowały archiwalne wydania „DW”, wybrały i uporządkowały felietony. Pani Elżbieta dołączyła do nich też własne rysunki. Zięć pisarza opracował całość typograficznie i złożył w książkę. Swój grosz - dosłownie - dorzucił samorząd Bydgoszczy i województwa, zaś druku podjęła się Drukarnia Franczak. Dzięki temu przed tygodniem w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury można było i światu i miastu pokazać „Okruchy pamięci” - taki tytuł nosi bowiem zbiór felietonów Jerzego Sulimy-Kamińskiego.
Eleganckie wydanie
Książkę przyjemnie wziąć w rękę. Sztywna okładka, dobrej jakości papier, stylowa grafika. Zaskakuje nieco brak spisu treści i zwłaszcza brak numeracji stron. Sugeruje to, żeby „Okruchów pamięci” nie czytać od deski do deski, tylko do nich zaglądać - można i na chybił, trafił. Zawsze znajdzie się coś smacznego.
Nie znaczy to wcale, by zbiór był chaotyczny, pozbawiony myśli przewodniej. Myśl przewodnią łatwo uchwycić: Bydgoszcz, jakiej już nie ma. Na nią nakłada się uporządkowanie czasowe i tematyczne. Felietony ułożono chronologicznie. Jednak nie według dat ich powstania, tylko czasów, do których się odnoszą. Wędrujemy zatem od pogodnego międzywojnia - lat trzydziestych, pierwszej dekady, jaką mógł zapamiętać mały Janek. Potem nadchodzi mrok okupacji w mieście przemianowanym na Bromberg. Lata powojenne kończą się na latach pięćdziesiątych, na popaździernikowej odwilży.
Jakie miejsca w dawnej Bydgoszczy odwiedzimy wespół z Jerzym Sulimą-Kamińskim? Najczęściej te, do których chadzał średniozamożny i niezamożny mieszczuch. Będziemy na niedzielnym, rodzinnym spacerze w parku nad kanałem, lecz także w pralni i maglu czy nad Brdą, gdzie na rozpadających się barkach pomieszkiwał lumpenproletariat.
Ze słowniczkiem gwary
Sulima ma fotograficzną pamięć. W krótkich, reporterskich zdaniach kreśli sugestywne obrazy. Wystarczy p rzeczytać i na chwile zamknąć oczy, by zobaczyć tamten świat. Pod warunkiem, że zrozumie się gwarę, którą wówczas posługiwali się rodowici bydgoszczanie. To na szczęście ułatwia słowniczek, dołączony do książki.
Dla lokalnych patriotów, zakochanych w Bydgoszczy - lektura obowiązkowa.