Jerzy Stuhr debiutujący jako reżyser w Operze Krakowskiej
Ponownie pojawi się pod Wawelem Mariusz Kwiecień, słynny polski śpiewak występujący z Metropolitan Opera w Nowym Jorku
W najbliższy piątek Opera Krakowska zaprasza na najnowszą premierę - „Don Pasquale” Gaetano Donizettiego w reżyserii Jerzego Stuhra i pod kierownictwem muzycznym Tomasza Tokarczyka.
Dzieło ma prawie 150 lat - i zostało wystawione po raz pierwszy w Paryżu w 1843 roku. Był to oszałamiający sukces - stąd opera szybko podbiła świat. Na krakowskiej scenie dzieło Donizettiego pokazano do tej pory dwukrotnie - w 1962 i 2007 roku.
Libretto opery skoncentrowane jest na zabawnej intrydze. Podstarzały i bogaty mieszczanin Don Pasquale zamierza wydziedziczyć swojego siostrzeńca Ernesta, który oczekując na spadek po wuju, pragnie poślubić biedną Norinę. Don Pasquale knuje niecny plan - i sam postanawia się ożenić. Na swego powiernika wybiera Doktora Malatestę, nie wiedząc, że ten prawdziwą sympatią darzy młodego Ernesta. Tym sposobem Malatesta, Norina i Ernesto, usiłują wystrychnąć skąpego Don Pasquale na dudka.
„Don Pasquale” to operowy debiut znanego aktora i reżysera filmowego Jerzego Stuhra. Opera Krakowska już od wielu lat próbowała namówić go na współpracę - niestety bez rezultatu. W końcu jednak na podatny grunt trafiła propozycja wyreżyserowania włoskiej opery - bo jak powszechnie wiadomo Jerzy Stuhr jest mocno związany ze słoneczną Italią - występuje w tamtejszych filmach i uwielbia Rzym.
- W związku z tym, że po raz pierwszy reżyseruję dzieło operowe, mam świeży i niczym nie skażony ogląd na pracę w teatrze muzycznym. Mogę także porównać teatr dramatyczny i operowy oraz pracę śpiewaków i aktorów. Zadziwia mnie to, że soliści podczas prób za każdym razem dają z siebie wszystko. To bardzo ułatwia mi pracę, ponieważ ich energia udziela się całej reżyserowanej przeze mnie scenie. Drugą niespodzianką jest fakt, że śpiewacy są bardziej sprawni w zapamiętywaniu sytuacji scenicznych aniżeli aktorzy. Z pewnością dzieję się tak dlatego, że mają okazję brać udział w wielu różnych inscenizacjach i często bardzo szybko uczą się swoich partii. Myślę też, że łatwiej jest zapamiętać daną sytuację sceniczną, kiedy towarzyszy jej muzyka - mówi Jerzy Stuhr.
Sporym wyzwaniem dla krakowskiego twórcy okazał się współpraca z kierownikiem muzycznym. Stuhr musiał się nauczyć w pewnych sytuacjach scenicznych ustępować mu miejsca. Jego zadaniem było natomiast poprowadzenie akcji opery tak, aby była ona dla widza zabawna i wiarygodna, nawet bez znajomości tekstu.
Pomysłem Stuhra było także ogłoszenie castingu na główną rolę kobiecą. Ostatecznie do roli Noriny wybrano młodą Australijkę - Aleksandrę Flood. Będzie ona towarzyszyć największej gwieździe polskiej opery - Mariuszowi Kwietniowi, który wcieli się w postać Doktora Malatesty.