Jerzy Leśniewski: Kiedyś byli chętni do gry. A dzisiaj?...
- Sam finansuję klub. Wiem, ile to kosztuje, ale środowisko nie jest za to wdzięczne - mówi nam prezes Piasta Karnin Gorzów Jerzy Leśniewski.
Jeszcze sezon na dobre się nie zaczął, a już pan zwolnił trenera Mariusza Niewiadomskiego...
Wspólnie doszliśmy do tego, że razem nic wielkiego tu nie zbudujemy. Ta decyzja mogła zapaść równie dobrze w czerwcu. Nasz zespół nic nie grał. Dla obu stron to jest rozsądna decyzja. Szkoleniowiec ma też szansę pracować gdzie indziej.Może nie rozstaliśmy się jak przyjaciele, bo to byłoby za dużo powiedziane, ale w normalnej atmosferze.
Za niego zatrudnił pan Jerzego Wandelta. Kolejny raz. Dlaczego?
Liczyłem, że zadziała efekt nowej miotły [przegrał oba mecze - dop. red.]. Uzgodniliśmy, że jak będzie działo się coś złego, to poszukamy nowego trenera, ale teraz na rynku ci lepsi szkoleniowcy są zajęci. Mamy młodą drużynę, więc trudno będzie komuś decydować się na przejęcie jej, zwłaszcza po tych przegranych kilku meczach [0 punktów po 5. kolejkach - dop. red.]. Czas pokaże, co dalej.
A rynek piłkarski też jest ubogi...
Tak, nie tylko w seniorach, ale również w juniorach są problemy ze skompletowaniem pełnej osiemnastki. To jest kłopot wielu klubów. Na początku sezonu ich nie ma, one pojawiają się później. Nie ma co ukrywać, cała nasza rezerwa to są juniorzy.
Skąd się biorą te braki kadrowe?
Dziś nie ma chętnych do podporządkowania się sportowi. Do tego nie ma środków. Poza tym nie mamy też wzorców. Nie ma i atmosfery dla piłki. Na zajęcia juniorów kiedyś przychodziło 25 czy 30. Jak teraz przyjdzie 15, to jest bardzo dobra frekwencja.
Zakontraktował pan trzech Ukraińców: Michała Kolesnyka, Witalija Patuliaka i Nazara Sawickiego. Jak sprawują się?
Ich pierwszym zadaniem miała być praca. Rynek pracy w Gorzowie też jest ubogi. Trudno o pracowników. Założenie było takie, że sprowadzę i do hurtowni, której jestem właścicielem, i do drużyny dwóch, trzech robotników z Ukrainy. Okazało się, że oni nie są zbyt chętni do pracy fizycznej. Oni są chętni, ale jedynie do gry w piłkę czy też na komputerze. To jest ich priorytet. Piłka miała być dla nich dodatkowym, drobnym dochodem oraz wypełnieniem czasu, który spędzają w Gorzowie. Wszyscy mają umowę o pracę.
A jak wiedzie się wypożyczonym ze Stilonu Gorzów: Bartoszowi Grali, Mikołajowi Krzyżanowskiemu, Błażejowi Cerbijanowi i Grzegorzowi Sawickiemu?
To są młodzi zdolni chłopcy, ale nie obyci z piłką seniorską. W trudnych sytuacjach nie brakuje im serca, umiejętności też mają trochę wyższe niż normalne, jednak chyba potrzebują czasu. Z drugiej strony do Stilonu poszło dwóch z Piasta. Mogli w nim pokazać się w trzeciej lidze. Za to rezerwowi Stilonu nie siedzą na ławkach, a cały czas grają u nas. To będzie procentowało. Może jeden czy też dwóch zostanie u nas na dłużej.
To jak się układa współpraca ze Stilonem?
Czas samotnych wilków dawno skończył się. Musimy marzenia o wyższych klasach rozgrywkowych odłożyć w czasie. Nasze miejsce i tak jest dość wysokie. Zobaczymy, czy to jest dobry kierunek.
W Karninie miało powstać sztuczne boisko. Co z nim?
Tak, ale u nas same chęci nie wystarczą. Procedury dla klubów nie są przyjazne, nawet jeśli jest to społeczne działanie. Czekamy kolejny miesiąc na to, by dostać stosowne pozwolenie. W planach realizacja była do później jesieni, by korzystać z boiska zimą tego roku. Dziś staje się to iluzoryczne. Skargi można składać do Pana Boga. Sztuczna może uratować nam życie. Ta murawa, z oświetleniem, byłaby obłożona w stu procentach. Byłyby to jakieś wpływy do klubowej kasy.
To jaki cel jest przed Piastem?
Stać nas tylko na walkę o utrzymanie. Siła mojej ekipy okazała się nie do końca trafiona. Wzmocnienia z Ukrainy są też słabsze, niż się spodziewaliśmy. Oni mają wyłącznie fragmenty dobrej gry.