Jerzy Bożyk, ten który tak pięknie patrzył na świat
W Krakowie zmarł znany pianista i wokalista jazzowy. Pogrzeb w poniedziałek na Rakowicach. „Jakże pięknie jest żyć i uśmiechu jest wart ten nasz cudowny świat” - śpiewał Jerzy Bożyk. Był legendarnym krakowskim jazzmanem, który do końca na życie patrzył z ciekawością dziecka.
Jerzyyyy! - zaczyna się jeden z wielu koncertów Jerzego Bożyka w krakowskim klubie Awaria. Burza oklasków i Boży Jerzyk - jak mawiał o sobie słynny krakowski jazzman, nazywany także polskim Ray’em Charlesem - zaczyna grać. Tym graniem i śpiewaniem łączył pokolenia.
- Miał niezwykły talent muzyczny. Jak ktoś sfałszował o pół tonu, to on - akompaniując - umiał się przestawić na tę tonację błyskawicznie, tak że nikt nie zauważył. A to piekielnie trudne - mówi Piotr Bożyk, brat jazzmana.
Nie lubił, gdy mówiło się o nim „pianista”. Uważał się za wokalistę, zdał egzamin piosenkarski u profesora Bardiniego. - Pianista w zespole siedzi z tyłu, a on był frontmenem, musiał być widoczny - tłumaczy Piotr.
- To był dusza człowiek, kochał ludzi - mówi Anna Żeber, przyjaciółka. - Zagraliśmy razem w zespole wiele koncertów charytatywnych z zespołem Dekadencja, który stworzyliśmy razem z Bogną Wernichowską.
- Muzyka to był jego cały świat - mówił w Radiu Kraków Wojciech Serafin, menedżer zespołu Bożyk Trio. Odwiedzał go w szpitalu razem z żoną i krakowską piosenkarką Anną Żeber, śpiewali razem piosenki legionowe.
Był jedną z twarzy Summer Jazz Festiwal w Piwnicy Pod Baranami. W ciągu 20 lat dał ponad 400 występów. - Ludzie się przy nim znakomicie bawili, łączył jazz z kabaretem - opowiada Witold Wnuk, dyrektor artystyczny Summer Jazz Festiwal i przyjaciel Bożyka.
W dalszej części dowiesz się, że Jerzy Bożyk:
- nie znosił konwenansów
- uwielbiał kobiety, a one jego
- był związany ze Lwowem
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień