Jedziemy do Rosji, módlcie się za nami. Zimą 1945 roku do "krowiarek" zapakowano tysiące mieszkańców Śląska, trafili do kopalń w ZSRR
Deportacje z terenów Górnego Śląska do ZSRR objęły co najmniej 40 tys. osób. Ilu dokładnie? Ministerstwo Ziem Odzyskanych w 1947 roku obliczyło, że wywieziono około 60 tys. mieszkańców Śląska, ale są też opinie, że 90 tys. Wróciło 20-30 procent.
Jest mroźna zima, luty 1945 roku, ludzie od świtu czytają afisze na murach. „Ogłoszynie. Wszyscy obywatele, którzy dostali wezwanie do pracy, mają się zgłosić (tu adresy). Zabrać należy ze sobą mały złogowek, łożka, miska, decka, jedna zmiana bielizny, ręcznik i rzeczy do mecia. Odpowiednie wyżywienie jest na miejscu zapewnione przez władze Armii Czerwonej. Wszyscy ci, którzy się nie stawią, zostaną wysłani na Sybir, taksamo ich rodziny, a mieszkanie ich zostanie skonfiskowane.”
Ale właśnie ci, którzy się stawili, najszybciej trafili ,,na Sybir”, czyli do kopalni w Rosji. Tak zaczęły się deportacje z terenów Górnego Śląska do ZSRR, które objęły co najmniej 40 tys. osób. Ilu dokładnie? Ministerstwo Ziem Odzyskanych w 1947 roku obliczyło, że wywieziono około 60 tys. mieszkańców Śląska, ale są też opinie, że 90 tys. Wróciło 20-30 procent.
Władze polskie tłumaczyły potem, że nie spodziewały się masowych wywózek, tylko wykorzystania Ślązaków do prac porządkowych. Władze ZSRR nie musiały się z niczego tłumaczyć, ale gdy już wspomniały o deportacjach, to tylko jako karze dla niemieckiej ludności. NKWD nie zamierzało być Kopciuszkiem i rozdzielać ziarna od piasku, Ślązaka propolskiego od proniemieckiego. Kto mieszkał na Śląsku, mógł trafić do uralskiej kopalni.
Nie zapominajcie o nas
Pociągi z wagonami ,,krowiarkami” nieprzerwanie jeden za drugim jechały z Górnego Śląska na wschód, a po drodze ścigała je nienawiść. Ludzie na trasie myśleli, że to transport esesmanów, leciały kamienie. Ale jeden z naczelników obozów pracy w Donbasie Gonczarczuk w 1948 roku w piśmie do Moskwy stwierdził, że na 1140 górników z Górnego Śląska, tylko czterech miało ścisłe kontakty z nazistami, byli chyba agentami gestapo.
Najwięcej Ślązaków wywieziono z powiatów bytomskiego, gliwickiego i z Zabrza, chociaż NKWD grasowało w każdej śląskiej miejscowości. Kiedy jeden z górników protestuje, że jest Polakiem, był szykanowany za Niemca, pomagał jeńcom rosyjskim, oficer sowiecki jest spokojny. Polak czy Niemiec? - I tak wszyscy chcecie ubić Ruskiego – wzrusza ramionami.
Do łagrów jechali fachowcy górniczy i ci, co nigdy w kopalni nie byli. Zgodnie z ogłoszeniem: ,,Nie wolno się nikomu uchylić od pracy, która jest konieczna celem szybkiego zakończenia wojny. Każdy obywatel powinien pomóc pracą swoją Armii Czerwonej.” A już obowiązkowo mężczyźni od 14 do 60 lat, kobiety od 15 do 52 lat.
Obozy przejściowe były w Łabędach i Mysłowicach. To stamtąd grupy ruszały do pociągów, a stacje końcowe to Donbas, Burmas, Kinerow, Kipuczaja, Krzywy Róg, Piotrowka, Trudnoskaja, Woroszyłow, Stalino. Wiezieni wyrzucali przez szpary wagonów kartki z wiadomościami, jak Gabriel Tomczyk z Radzionkowa. Od wielu dni jego żona Maria czekała na jakiś znak od niego, w końcu obca kobieta zapukała w nocy, wcisnęła jej klucz i znikła. Wokół klucza owinięta była kartka. Gabriel napisał: ,,Kochana Mario jak i Familio. Kreślę parę słów w drodze do Rosji. W nadziei, że się zobaczymy, nie zapominajcie o nas w modlitwie. Pozdrowienia dla chorej mej Matki.” Gabriel przeżył.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień