Jedno małe zadanie przerzucą na 2016 r.
Do zakończenia roku pozostał jeszcze tydzień, ale samorządowcy już robią rachunek sumienia. Jak wyszedł w Chojnicach?
Burmistrz bije się w piersi, nie wykonał dochodów z majątku. Miało być 13 mln zł wpływu do kasy miejskiej, jest 5 mln zł. Dochody z innych źródeł pozwoliły załatać budżet.
Miasto spłaciło 8 mln zł kredytu, a zadłużenie na koniec roku ma być niższe niż zakładano - w granicach 30 proc.
Udało się wykonać siedem inwestycji - ul. Brzoskwiniową, pl. Piastowski, oświetlenie i deszczówkę na ul. Mickiewicza oraz udział w schetynówce, przebudowę urządzeń na stadionie, skatepark, ul. Waryńskiego i plac do ćwiczeń siłowych w parku 1000-lecia. Na to wszystko miasto wydało 11 mln 300 tys. zł.
Do tego trzeba doliczyć pieniądze na projekty, m.in. przebiegu drogi 212, budżetów obywatelskich, pomoc dla strażaków z Charzyków, modernizację i budowę deszczówki, projekt Chojnickiego Centrum Kultury, wsparcie dla budowanego hospicjum, zadania związane z odnawialnymi źródłami energii.
- Nie wykonaliśmy jednego drobnego zadania - podsumowuje burmistrz. - Nie przekazaliśmy 250 tys. zł na remont starej plebanii, ale te pieniądze przechodzą na przyszły rok.
Budżet kończy się nadwyżką, więc w ratuszu uznają go za udany. Martwi jedynie perspektywa, że choć podatki lokalne ani drgną, to jednak ścieki pójdą znacząco w górę.