
Poparzona podczas wybuchu gazu pacjentka trafiła na SOR, a chirurga, który miał skończyć dyżur rano nie było na zmianie - pisze Czytelnik.
Poniedziałek, 25 marca, godz. 6.50. Na oddział ratunkowy szpitala Specjalistycznego w Jaśle zostaje przywieziona karetką poważnie poparzona pacjentka. Przyjmuje ją jednak nie chirurg, który powinien pełnić dyżur na izbie przyjęć, a internista. Ten natychmiast dzwoni po chirurga na oddział i dopiero wtedy pacjentka trafia w ręce specjalisty.
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:
"Nam z lekarzem udało się porozmawiać w piątkowe przedpołudnie, kiedy pracował w szpitalu w Ustrzykach Dolnych. Wyraźnie zaprzeczył, że opuścił miejsce pracy w Jaśle."
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień