Janusz Palikot wystąpił w programie, za który zapłacił samorząd woj. lubelskiego
- Sami sobie strzelamy w stopę. Wystawiamy się na atak PiS. Będą mówić, że za publiczne pieniądze promujemy Palikota - mówiło nam zgodnie kilku lokalnych polityków PSL, a chodzi o wyemitowany na żywo w piątek program na Onet.pl.
Znany dziennikarz Jarosław Kuźniar z ekipą był w Lublinie i tu rozmawiał z Piotrem Franaszkiem (dyrektorem Centrum Spotkania Kultur), Krzysztofem Grabczukiem (wicemarszałkiem województwa z PO), Jarosławem Sakiem (kucharzem) oraz Januszem Palikotem.
Okazuje się, że program był promocyjną akcją województwa, za którą urząd marszałkowski zapłacił ok. 40 tys. złotych. To właśnie wywiad z Palikotem, pierwszy od przegranych w 2015 r. wyborów, rozwścieczył lubelskich ludowców. - Za urzędowe pieniądze robimy z niego ambasadora Lubelszczyzny - grzmią.
Palikot mówił dużo o Lublinie, o tym, jak zmienia się miasto, ale nie obyło się bez politycznych wtrętów. Zaznaczmy, że wyraźnie narzucanych przez Kuźniara. - Nie wracam do polityki. Trzymam kciuki za Biedronia, za innych - mówi lider Twojego Ruchu.
Urząd nie chce oficjalnie odnosić się do sprawy, ale wiemy, że w gmachu przy ul. Grottgera jest wielkie poruszenie i jeszcze w piątek urzędnicy dzwonili do Onetu żądając wyjaśnień.
Krzysztof Grabczuk tłumaczy, że umowa z Onetem była standardowa w tego typu produkcjach i to nie on „zamówił” Palikota.
- Mieliśmy prawo wskazania trzech gości, a zleceniobiorca mógł uzupełnić tę listę kolejnymi osobami. Nie widzę nic złego w rozmowie z Palikotem. Mówił m.in. o CSK, a przecież sfinansował konkurs architektoniczny na budynek - przypomina i dodaje, że widzowie zainteresują się nagraniem. - Według mnie, choćby dlatego, żeby sprawdzić, jak teraz wygląda Janusz Palikot, a przy okazji poznają walory Lublina czy Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego - dodaje Grabczuk.
Michał Mulawa, radny wojewódzki PiS zapowiada: - Poproszę marszałka o wyjaśnienia i kopię umowy z Onetem.