Janusz Białek: udało się złapać nić porozumienia
- Wciąż trzeba walczyć o utrzymanie, choć na chwilę możemy przestać myśleć o kłopotach - mówi Janusz Białek, trener 2-ligowych piłkarzy Stali Stalowa Wola.
Miesiąc temu nastroje przy Hutniczej były ponure. Stal Stalowa Wola trafiła do strefy spadkowej, a gra zielono-czarnych była kiepska, brakowało skuteczności. Wtedy pojawił się w klubie Janusz Białek...
(śmiech) To zabrzmiało jak jakaś legenda. Zacząłem pracę dokładnie 28 kwietnia.
Przyzna pan jednak, że zmiana trenera dała „Stalówce” nowy impuls, a co najważniejsze drużyna zaczęła wygrywać. Kilka dni po pana przyjściu ograliście Gryf Wejherowo po golu w 90 minucie, potem były jeszcze zwycięstwa w Częstochowie i nad ROW-em Rybnik. To rywale walczący o awans albo – tak jak wy – o utrzymanie.
Tak to jest, że albo się trafia do zawodników, albo nie. Tu udało się złapać tę nić porozumienia. Dziś sytuacja jest zdecydowanie lepsza, choć nie komfortowa. Dalej trzeba walczyć o utrzymanie, choć na chwilę możemy przestać myśleć o kłopotach i troskach a zwrócić uwagę na szczegóły, które poprawiają jakość gry.
Po meczu z ROW-em Rybnik mówił pan, że był to trudniejszy pojedynek niż starcie z Rakowem Częstochowa, który już jest na zapleczu Lotto Ekstraklasy. Ta walka o utrzymanie będzie jeszcze trwać przez dwie kolejki a wy jesteście w doskonałej sytuacji: wystarczy wam jedno zwycięstwo.
Na pewno końcówka ligi pokazała, że nie ma przypadkowych drużyn, poziom jest bardzo wyrównany, co pokazała choćby ostatnio walcząca o utrzymanie Kotwica, która wygrała u lidera. Kwestie organizacyjne i finansowe na pewno mają wpływ, ale kadrowo w tej lidze jest wiele drużyn bardzo mocnych, a ich wyniki na razie rozczarowują.
Uda się wam zdobyć te brakujące trzy „oczka” już w ten weekend w Bytomiu?
Jest takie powiedzenie, że jak człowiek planuje to Pan Bóg się śmieje. Dlatego trzeba pracować i nie robić nie wiadomo jakich założeń, bo źle się to może skończyć. Na dziś mecz z Polonią jest najważniejszy i tylko o nim myślimy, przygotowujemy wszystkie siły na Polonię.
Zostanie pan w Stalowej Woli na nowy sezon?
Nigdy nie mów nigdy ale naprawdę nie wiem, jak się życie potoczy. Rok temu byłem gdzie indziej i wydawało mi się, że już jest z górki. Przecież jak się pojawi oferta z Barcelony, Realu albo Bayernu to nie odmówię (śmiech).
Dużo zmian będzie potrzebować „Stalówka” by w nowym sezonie nie drżeć do końca o utrzymanie?
To bardzo młody zespół, proszę spojrzeć na roczniki. Drużyna jest na dorobku i każda runda będzie pracować na korzyść. Mamy jednak deklaracje miasta i sponsorów, że piłka w Stalowej Woli jest potrzebna. A wzmocnienia, jak to w życiu, przydałyby się. To jednak dopiero przed nami, dziś wszystkie siły skupiamy na mecz z Polonią.
Kilka dni temu Stal Mielec utrzymała się w Nice 1 lidze. Spodziewał się pan takiej metamorfozy tej drużyny po pana dymisji i przyjściu Zbigniewa Smółki?
Jak pan zobaczy na budżet i skład jaki ja miałem po awansie i na to co jest teraz to dwie różne drużyny. Nawet nie można tego porównywać. Po awansie do 1 ligi straciliśmy kluczowych graczy ofensywy – Prokicia i Nowaka i nie było uzupełnień. Zimą zaś Stal wzmacniała się piłkarzami, z których większość gra w podstawowym składzie. My zamknęliśmy jeden etap – awans a teraz jest budowanie drużyny na wymogi 1 ligi a być może i wyżej. Dlatego gratuluję Stali utrzymania, już mnie tam nie ma i daleki byłbym od takich porównań, bo pół roku to w tym przypadku przepaść.