Jakub Benke: Największa nadzieja opozycji to Robert Biedroń
To jest niezwykle przykre, że niektóre media prawicowe już w ogóle nie relacjonują świata, nie przekazują informacji, tylko je fabrykują. Prawda zdaje się ich nie interesować - mówi Jakub Benke, ekspert od komunikacji, pilot liniowy.
W lipcu głośno było o Pana propozycji, aby pomóc opozycji i stworzyć społeczną organizację, która zajęłaby się profesjonalnym i antyrządowym marketingiem; opracowałaby cele, strategie, kreację i sposób publikacji w mediach. Co z tego wynikło?
Na wstępie podkreślę, że pomysł nie dotyczył pomocy konkretnym partiom politycznym, bo mam wątpliwości czy istnieje w tej chwili ugrupowanie warte takiego wsparcia. Myślałem raczej o komunikacji prodemokratycznej, przy której warto byłoby oczywiście współpracować ze wszystkimi, którzy chcą ratować fundamenty państwa i wartości, na których opiera się nasze życie. Ta inicjatywa nabrała dużego rozgłosu, ale była całkowicie spontaniczna, wynikała z mojej wewnętrznej potrzeby - od jej powstania w mojej głowie do wpisu na Facebooku minęło może 15, może 30 minut.
Ale tę potrzebę musiał zrodzić jakiś impuls.
Konkretnym impulsem była równie spontaniczna prośba od jednej z moich byłych pracownic, która tak jak wiele osób z mojego pokolenia i środowiska poczuła, że przyszedł czas działania, że nie można już siedzieć biernie. Propozycje zmian w sądownictwie, a szczególnie w Sądzie Najwyższym, odebraliśmy jako zamach PiS na fundamenty państwa i naszej wolności. Wielu z nas zaczęło zadawać sobie pytanie: „Co możemy zrobić?” Koleżanka napisała: „Kuba, wymyśl coś, czas zbierać drużynę”. Mnóstwo ludzi ma poczucie, że potrzebny jest nowy lider opozycji, za którym można by pójść. Ja do roli lidera opozycji nie pretenduję, ale chcę pomóc na miarę moich możliwości. Było dla mnie jasne, że strona rządowa wygrywa wojnę informacyjną, będąc w stanie przekonać ludzi do czystości swoich intencji i do tego, że forsowane reformy leżą w interesie ludzi. Tymczasem zmiany zdają się dążyć wyłącznie do bezwzględnego podporządkowania partii rządzącej kolejnych struktur państwa, włącznie z tymi, które powinny być, wedle trójpodziału władzy, niezależne. Natomiast opozycja bardzo słabo komunikowała społeczeństwu zagrożenia związane z odebraniem sądom niezawisłości. Narracja PiS-u jest taka, że wielu ludzi zostało pokrzywdzonych przez sądy, dlatego należy je zmienić. A nikt nie mówi o tym, jak bardzo może zostać pokrzywdzony człowiek, który w nowym porządku prawnym wejdzie na przykład w spór ze Skarbem Państwa o ziemię zabraną pod autostradę. Taką sprawę rozpatruje sąd pod kontrolą ministra sprawiedliwości, siedzącego przysłowiowe trzy pokoje od gabinetu ministra infrastruktury, który tę ziemię pod autostradę odbiera. Przeciętni ludzie nie rozumieją faktycznych konsekwencji zmian forsowanych przez PiS, a można to zmienić dzięki lepszej komunikacji.
Oberwało się Panu wtedy od mediów opowiadających się za dobrą zmianą PiS-u, które odsądziły Pana od czci i wiary, pisząc m. in., że oferuje Pan darmową pomoc marketingową dla spanikowanej opozycji.
To było dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie. Lepiej niż ktokolwiek inny wiem, że moja działalność polityczna na razie ograniczyła się do tego jedynego wpisu na Facebooku. Jednak już dwa dni później wystąpiłem w portalu Wpolityce.pl, a nawet głównym wydaniu Wiadomości TVP, jako bohater newsa sugerującego, jakoby specjaliści od marketingu…
…macherzy.
Jakoby macherzy od marketingu stali za protestami w sprawie sądów. Dla mnie to był najlepszy dowód na to, że propaganda rządowa jest oparta na kłamstwie. Bo to było zwyczajne kłamstwo. Nie było żadnych podstaw do tego, aby sądzić, że cokolwiek organizowałem, a tym bardziej, że stosowałem przy tym nieetyczne techniki zwane astroturfingiem. Gdybym zorganizował protesty w sprawie sądów, to byłbym z tego bardzo dumny, ale niestety, nie mogę tego sobie przypisać. Był to natomiast kolejny dowód na sposób funkcjonowania TVP jako narzędzia władzy, ale również na to, jak działają inne prawicowe media. One nie dążą do prawdy. One uprawiają propagandę, wbijają ludziom do głów pewną wizję rzeczywistości opartą na nieprawdziwych informacjach. To jest niezwykle przykre, że niektóre media prawicowe już w ogóle nie relacjonują świata, nie przekazują informacji, tylko je fabrykują. Prawda zdaje się ich nie interesować.
Nadal nie wiem, jaki był konkretny efekt Pana propozycji. Zgłosili się do Pana politycy opozycji, powiedzieli: „Chcemy Pana posłuchać, niech nam Pan poradzi”?
Nie, nie. Nikt z nich się do nas nie zgłosił.
Ale, jak czytałam, Pana inicjatywa sprawiła, że zgłosiło się 150 osób.
Tak, dziesiątki osób z szerokiego grona moich znajomych zgłosiło gotowość do pomocy. Zupełnie niespodziewanie ludzie z grupy, którą można by nazwać profesjonalistami z dużych miast, dotychczas mało angażujący się w politykę i oczekujący od państwa głównie tego, żeby dało im święty spokój, po raz pierwszy zgłosili swoją chęć działania w obronie demokratycznego państwa. Ja nawet nie prosiłem o to w moim facebookowym poście, ale mnóstwo osób w komentarzach albo w prywatnych wiadomościach napisało mi: „Wchodzę w to. Chcę pomóc.”
No, to miał Pan tę szansę, aby jednak stanąć na czele tych protestów i zostać społecznym liderem.
Myślę, że to wszystko jeszcze się nie skończyło, a może nawet nie zaczęło. Na razie zdarzyło się niewiele, ale to dlatego, że nie chcemy spalić na panewce. Wraz z Jakubem Bierzyńskim na spokojnie poszukujemy formuły, w której moglibyśmy działać i ugrupowania czy ruchu, który dałoby się skutecznie wesprzeć. A mamy przekonanie, że obecna opozycja, która sprowadza się do Platformy i Nowoczesnej, jest na wskroś słaba. Liderzy tych partii nie mają ani charyzmy, moralnego autorytetu czy choćby pomysłu, które pociągnęłyby ludzi i stworzyły jakąś nową jakość, ani nawet nie są sprawnymi graczami politycznymi, którzy byliby w stanie rozgrywać pojedynki z mistrzem, jakim jest Jarosław Kaczyński. Trudno w tym gronie kogoś wesprzeć. Ja mam też już dość polityki opartej na kłamstwie i cynicznej grze. Marzy mi się wsparcie ugrupowania, które wniosłoby do polityki faktyczną odnowę moralną i uczciwych, kompetentnych ludzi, którzy po prostu chcą coś zmienić na lepsze.
Widzi Pan dziś kogoś takiego na scenie politycznej?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień