Jako pierwsi w Polsce wstawili pacjentce najnowocześniejszy implant ślimakowy
Białostoccy lekarze, pierwsi w Polsce i drudzy w Europie, wstawili pacjentce z głębokim niedosłuchem najnowocześniejszy na świecie implant ślimakowy. Urządzenie kosztuje ok. 100 tysięcy złotych
Zmagająca się z głębokim niedosłuchem 54-letnia mieszkanka okolic Augustowa jest pierwszą osobą w Polsce i drugą w Europie, której lekarze wszczepili najnowocześniejszy na świecie implant ślimakowy Nurotron. To warte ok. 100 tys. zł urządzenie, stworzone przez amerykańskich wynalazców, białostoccy laryngolodzy otrzymali za darmo dzięki współpracy z Uniwersytetem w Pekinie. Takich implantów wstawią jeszcze kilka, pomagając odzyskać słuch kolejnym osobom.
Nowoczesne implanty słuchowe umożliwiają osobom z głuchotą lub głębokim niedosłuchem powrót do świata dźwięków. Są stosowane, gdy inne metody leczenia zawodzą. Implant ślimakowy składa się z implantu wszczepianego w obrębie kości skroniowej pod skórę i z elementu zewnętrznego, zwanego procesorem mowy.
W klinice już od 10 lat wszczepiane są rozmaite implanty słuchowe, w tym dwa rodzaje implantów ślimakowych oraz implanty z zaczepem na przewodnictwo kostne. Lekarze cały czas szukają kolejnych możliwości pomocy pacjentom. Trzy lata temu, jako jedni z pierwszych w Europie, wstawili implant magnetyczny - niewidoczny na zewnątrz.
Teraz przyszła pora na kolejne urządzenie. Wymyślone w Kalifornii, ale produkowane w Chinach, implanty stosowano głównie w Ameryce i Chinach. Dwa tygodnie temu, jako pierwsi w Europie, taki implant wstawili Hiszpanie, a dwa dni temu - białostoccy lekarze. Operację przeprowadzono we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu w Pekinie. Jest początkiem długofalowej kooperacji z Chińczykami. Nasi lekarze wstawią takie urządzenia jeszcze trzem osobom. Sprawdzą tym samym, czy ono, dostosowane do języka chińskiego, sprawdzi się przy języku polskim. Jest taka szansa, gdyż nasze głoski i chińskie, są podobne dźwiękowo.
Zoperowana we wtorek pacjentka, której nie pomagały już aparaty słuchowe, prawdopodobnie dziś wyjdzie do domu. Gdy rana pooperacyjna się wygoi, za około miesiąc, otrzyma procesor mowy. Wtedy po raz pierwszy usłyszy na nowo dźwięki. Będzie musiała nauczyć się je rozpoznawać. Czeka ją też długa - około dwuletnia, rehabilitacja.
155 pacjentom przez 10 lat białostoccy lekarze implantami przywrócili lub znacząco poprawili słuch
Jak to działa?
Od implantu wszczepianego w obrębie kości skroniowej do ślimaka odchodzi wiązka miniaturowych elektrod, których zakończenia stymulują poszczególne grupy włókien nerwu słuchowego. Za uchem zakłada się część zewnętrzną systemu, tzw. procesor mowy. Do niego docierają wszystkie dźwięki z otoczenia.
Są odpowiednio kodowane, a następnie drogą fal radiowych przez skórę przekazywane do wszczepionego elementu wewnętrznego, w którym powstają impulsy elektryczne. Impulsy te bezpośrednio stymulują zakończenia nerwu słuchowego, a mózg odbiera je jako naturalny dźwięk.