Jakich my smutnych czasów dożyliśmy... [MINĄŁ TYDZIEŃ]
Jak długo chodzę na żużel, czyli od końcówki lat siedemdziesiątych, tak słabej toruńskiej drużyny żużlowców nie pamiętam. Owszem, bywały lata, w których jeździliśmy w barażach, ale niech mnie sprostują chodzące encyklopedie toruńskiego speedwaya (a kilka takich znam...) - czy mieliśmy kiedykolwiek bilans 1-5 na własnym torze? Czy mieliśmy raptem dwie wygrane na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej? Boże - Ty widzisz i nie grzmisz (choć może ostatnie burze to było to...)?
Z niedzielnego meczu z Włókniarzem Częstochowa, przegranego 41:49, wychodziłem zdruzgotany. Znajomi pytali mnie, dlaczego pisałem, że spadamy? Bo - przecież - co za problem, przynajmniej bonus w Rybniku zdobędziemy, a na koniec pokonamy u siebie GKM. Tylko że ja, po tym, co zobaczyłem w meczu z Włókniarzem, mam mocne wątpliwości. Sportowo, gdybyśmy mieli się zmierzyć na neutralnym terenie z każdym z rywali, jesteśmy w tej chwili najsłabsi. I nie dałbym złamanego grosza za to, że obronimy bonus w Rybniku, mimo że mamy 16 punktów zadatku, a rywale do tego pojadą osłabieni. Zacznijmy od tyłu - ile punktów zdobędą nasi juniorzy? A ile juniorzy gospodarzy? Tu już ROW ma prawdopodobnie kilkanaście punktów przewagi. A seniorzy? Czy można liczyć, że wciąż kulejący Paweł Przedpełski powtórzy mecz z niedzieli?
Czy można liczyć na powracającego po kontuzji Adriana Miedzińskiego? Michael Jepsen Jensen i Jack Holder to zawodnicy, którzy mogą zdobyć zarówno po kilkanaście punktów, jak i po dwa. A co będzie, jeśli zdobędą w niedzielę po dwa? No i Chris Holder... To jest dopiero dramat... Już zeszłego roku nie miał dobrego, bo błyszczał tylko na Motoarenie (no, nieźle mu poszło też w play off). Ale teraz? Po prostu dramat tego zawodnika. Mecz z Włókniarzem udowodnił, jak jest wolny. Co z tego, że zdobył 10 pkt, skoro tracił punkty na dystansie? Co to za lider drużyny, kapitan, który jedzie pierwszy i nie potrafi tej pozycji na własnym torze (dwa razy!) utrzymać? Który nie potrafi wygrać 14. biegu z przeciętnymi rywalami? Na pewno sporo go tłumaczą problemy w życiu osobistym, ale to nie jest powód, że jest tak wolny na dystansie.
W minionym tygodniu od piątku był podobno w parkingu na treningach jego tuner Peter Johns. Miał dograć mu sprzęt, żeby w niedzielę było perfekcyjnie. Podobnie jak Jackowi Holderowi i Danielowi Kaczmarkowi. Jak było, każdy widział. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego tak mało torunian korzystało z usług Ryszarda Kowalskiego. W końcu to tuner z najwyższej światowej półki, jest na miejscu, po prostu idealny układ. Ale żużlowcy Aniołów, jak te Koziołki Matołki, szukają daleko tego, co mają bardzo blisko. Nawiasem mówiąc - ktoś mi opowiedział anegdotę, że Kowalski zawdzięcza karierę temu, że jako mechanik klubowy... pobił się kiedyś z Jackiem Krzyżaniakiem. Został zwolniony z klubu, założył własny biznes i został światową gwiazdą. Przynajmniej nie zmarnował się w naszym klubie, jak zrobiło to wielu żużlowców...
W racając do Chrisa Holdera - chyba pora na rozstanie. Szkoda, bo rzadko zagraniczny zawodnik jest związany tak długo z jednym klubem. Ale chyba zmiana otoczenia byłaby lepsza dla samego Australijczyka. Po groźnej kontuzji z 2013 roku nie może się odnaleźć. Przynajmniej jeżdżąc w Toruniu. Dlatego - w jego przypadku - zastosowałbym terapię szokową. Choć - może - i tak będzie do niej zmuszony. Wystarczy, że spadniemy do I ligi...
Kiedyś uwielbiałem lekkoatletykę. Jako młody człowiek wpatrywałem się w Irenę Szewińską, Władysława Kozakiewicza, Jacka Wszołę i spółkę. Dziś oglądam mistrzostwa świata w Londynie bez większego zaangażowania, raczej z obowiązku służbowego. A już najmniej interesuje mnie bieg facetów na 100 metrów. Tylu „mistrzów” złapano w ostatnich latach na dopingu, że nie wiem, czy jest sens podniecać się tymi niecałymi dziesięcioma sekundami biegu, by nie wyjść na idiotę. Albo tą rywalizacją facetów w biegach kobiet na 800 metrów. I pomyśleć - tak piękna dyscyplina, a tak ją zeszmacono...