Jaki powinien być poziom robotyzacji, pisze prof. Ryszard Tadeusiewicz
Daleki jestem od twierdzenia, że liczba robotów jest miarą cywilizacyjnego rozwoju określonego kraju, ale dla porządku warto odnotować kilka dających do myślenia liczb. W sporządzonym niedawno raporcie zatytułowanym World Robotics 2023 obliczono, że w ubiegłym roku zainstalowano na świecie 517 385 nowych robotów. To o 31% więcej, niż rok wcześniej!
Na świecie jest już w sumie 3,5 miliona sztuk robotów. Żeby zauważyć trendy, jakie się w tej sprawie rysują, przywołajmy dane sprzed pandemii, która robotyzację zdecydowanie pchnęła naprzód. W 2016 roku w Japonii było 310 508 robotów, w USA 168 623, a w Korei Południowej - 138 883. W Chinach w tym roku odniesienia było 96 924 robotów.
Tymczasem obecnie (biorąc pod uwagę dane z 2023 roku) ponad połowa nowych robotów (około 268 tys. sztuk) zainstalowanych zostało w Chinach! Korzysta na tym głównie Japonia, ponieważ eksport robotów produkowanych w tym kraju wyniósł we wskazanym roku 186 102 sztuki, a ich zapas (wyprodukowanych, ale jeszcze nie sprzedanych) przekroczył 393 tys. sztuk. Na swoje potrzeby Japonia zainstalowała w tym roku 47 tys. nowych robotów. Spory przyrost odnotowała także Korea Południowa. W 2022 roku zainstalowano tam 31 tys. nowych robotów.
W stosunku do bardzo intensywnego wzrostu robotyzacji w krajach azjatyckich - w Ameryce i w Europie przyrost był mniejszy: w USA przybyło 35 tys. nowych robotów, w Europie zarejestrowano w 2023 roku 84 302 nowe roboty, a w samych Niemczech, gdzie w 2016 roku zarejestrowano pracę 161 988 robotów - w 2023 roku przybyło ich około 24 tysięcy.
W Polsce początkowo sytuacja była nie najlepsza. Jak na kraj europejski i cywilizacyjnie ogólnie rozwinięty wypadaliśmy słabo. Dane z końca 2016 roku mówiły o 8.100 robotach zatrudnionych w polskich fabrykach. Potem była pandemia, która odbiła się negatywnie na całym przemyśle, ale najbardziej poszkodowana była branża motoryzacyjna, tradycyjnie angażująca najwięcej robotów. Popyt na roboty w przemyśle motoryzacyjnym w 2020 roku spadł o 42% (568 zainstalowanych nowych robotów).
Jednak ostatnie lata charakteryzowały się wyjątkowym przyspieszeniem w obszarze polskiej robotyzacji. Najnowsze dane (szacunkowe, bo niewynikające z dokładnego spisu) mówią, że w Polsce aktualnie zainstalowanych jest 20 tysięcy robotów.
Pozytywnie można ocenić także fakt, iż w tym samym okresie popyt na roboty w branży spożywczej wzrósł o 36%. Niestety, ten pozytywny efekt oznaczał jedynie zakup 184 sztuk robotów, bo branża spożywcza w angażuje w Polsce zaledwie 9% całkowitej liczby używanych robotów.
Mimo ewidentnego postępu wskaźniki stopnia robotyzacji są w Polsce wciąż mało zadowalające. Ilość robotów przypadających na 10 tys. pracowników wynosi w Polsce od 52 do 63 (różne źródła podają różne dane). Ten sam wskaźnik na Słowacji wynosi 175, w Czechach 162, na Węgrzech 120. W branży motoryzacyjnej mamy 206 robotów na 10 tys. pracowników, ale Słowacja ma 803, Czechy 675, Węgry 460. Nawet ogólnie słabo zrobotyzowana Rumunia ma wskaźnik 406.
Usiłujemy coś z tym zrobić. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wprowadziła w bieżącym roku tak zwany Robogrant, polegający na tym, że przedsiębiorstwa (głównie branży meblarskiej) mogą otrzymać obniżkę podatku w związku z kosztem poniesionym na robotyzację.
Niestety, jest też problem. Roboty wypierają ludzi z coraz większej liczby stanowisk pracy. Naukowcy z Oxfordu opublikowali listę zawodów, w których w najbliższym czasie pracę ludzi przejmą roboty. Na czele tej listy są takie zawody, jak recepcjonista, strażnik, sprzedawca sklepowy, kucharz fast food. Ogółem lista ta liczy aż 700 pozycji, co pokazuje, jaka jest skala rozważanego tu zjawiska.