Jak wszystkim wiadomo - ostatnich gryzą psy
Gdyśmy bali się nowości, poprzestawali na tym, co mamy i znamy, dotąd mieszkalibyśmy w jaskiniach. Ale pomińmy czasy, gdy najbardziej złożonym narzędziem był kamienny nóż i łuk. W czasach bliższych szerzenie wiedzy było zabójcze. Ziemia była płaska, a słońce krążyło wokół niej, a ten, kto to kwestionował, kończył na stosie.
Z upływem wieków nie było lepiej. Karola Darwina też chciano pozbawić życia. Namiestnicy Bogów i politycy straszyli nie tylko piekielnymi ogniami. Elektryczność zabijała i była wymysłem diabła. Podobnie działo się z maszyną parową, lokomotywą. Ta ostatnia rozwijała szybkość, która miała zabijać ludzi. Automobil, przejeżdżając obok stada krów pozbawiał je możliwości cielenia, a kobiety zajścia w ciążę. Dziś wydaje się to śmieszne, ale wtedy miliony ludzi w to wierzyło.
Szerzenie strachu nie było spowodowane głupotą, brakiem wiedzy, ale utratą przez elity pieniędzy, władzy, wpływu na masy. Strach to skuteczna metoda rządzenia i dawniej i dzisiaj. Nasi praojcowie musieli decydować w co inwestować - w rozwój techniczny bryczek czy automobili i parowozów? My stoimy przed podobnym wyborem.
Opłacalność energetyki opartej na węglu maleje. W wielu krajach, zasobnych w węgiel, zrezygnowano z niego do produkcji energii elektrycznej. Zamknięto kopalnie, mimo protestów i postawiono na technologie odnawialnych źródeł energii (OZE). Przeważyły kwestie finansowe i zdrowie ludzi. Początkowo koszty były wysokie, ale z czasem zmalały. Obecnie prąd z farm wiatrowych jest konkurencyjny z tym z elektrowni węglowych. Podobnie będzie z elektrowniami słonecznymi.
Kiedy na świecie kopalnie węgla są zamykane, odchodzi się od produkcji prądu z ropy, a gaz ma być źródłem zastępczym - my inwestujemy w energetykę węglową. A ta staje się staje się coraz droższa, biorąc pod uwagę koszty wydobycia węgla i nasze zdrowie. Aby zlikwidować konkurencję dla węgla, rząd zmienia prawo tak, by prąd z OZE był droższy. Tym, co zainwestowali w farmy wiatrowe, grozi bankructwo, a państwu - procesy za złamane umowy. Jeden już przegraliśmy, za co zapłacimy my, podatnicy. A energia z węgla będzie coraz droższa, co pogorszy konkurencyjność naszego przemysłu.
Powód inwestowania w tę przestarzałą węglową bryczkę jest jeden. Zapewnić spokój rządzącym, którzy boją się protestów. Argumentem mającym nas do tego przekonać jest strach przed utratą niezależności energetycznej.
Niedługo na naszych rachunkach za prąd pojawi się pozycja „opłata za moc” - 90 zł rocznie. Mamy nią spłacić kredyty zaciągnięte na budowę elektrowni węglowych. Tymczasem utrzymanie wszystkich działających „zielonych” elektrowni to kilkadziesiąt groszy miesięcznie (za wysokienapiecie.pl).
Kraje, które oparły się oszołomom religijnym czy politycznym i wybrały rozwój, technologiczne zmiany, stały się potęgami gospodarczymi. Reszta ciągnie się w ogonie, a jak wiadomo ostatnich gryzą psy.