Jak wpłynąć na dziecięcy mózg, by matma przestała być koszmarem
Gra wymyślona przez młodych kognitywistów z działającej przy UMK badawczej spółki Neurodioneuro to klasyczny przykład wcielania w życie zdobytej na studiach wiedzy. Dzieciom na całym świecie ma pomóc w przyswajaniu matematycznych zawiłości, a twórcom zapewnić godziwy zarobek.
Otym, że wiele dzieci ma problemy z uczeniem się matematyki, nie trzeba nikogo przekonywać, bo to nie zmienia się od lat. Troje zaprzyjaźnionych absolwentów UMK w Toruniu zaczęło zastanawiać się jednak, jak w praktyce zastosować zdobytą na studiach wiedzę, dzieciakom skutecznie pomóc, a przy tym jeszcze zarobić. W takich okolicznościach powstała spółka badawcza Neurodio, która dziś działa przy UMK w Toruniu, a swoim produktem chce tak wpłynąć na dziecięce mózgi, by nauka matematyki przestała być koszmarem. I chodzi tu o dziecięce mózgi nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
„Nyską” wśród cyfr
To jest gra, czyli coś, bez czego nie da się przebrnąć przez dzieciństwo. W gry komputerowe grają obecnie nawet te najmłodsze dzieci. I na tym właśnie opiera się idea tej terapii, która ma sprawiać przyjemność, maksymalnie angażować, a przy tym pozostać przez dziecko niezauważona. Chodzi po prostu o to, by potencjał drzemiący w grach komputerowych wykorzystać do celów rozwijających młodego człowieka.
- Nawet nie wspominamy o matematyce - zapewnia Karolina Finc, kognitywistka w Interdyscyplinarnym Centrum Nowoczesnych Technologii UMK, zajmująca się badaniem plastyczności mózgu, współzałożycielka Neurodio. - Dzieci, które mają problemy z tym przedmiotem, wręcz boją się tego słowa, kojarzą je z silnym stresem. Nie było więc mowy, by ten trening poznawczy przypominał dodatkowe lekcje czy korepetycje. W założeniu miał mieć formę rozrywki, tak jak to się dzieje w przypadku innych popularnych na rynku gier.
W grze nazwanej „Kalkulilo” lecimy zatem kosmicznym statkiem, który przypominać może kultowe polskie pojazdy z epoki PRL-u, a więc „malucha”, trabanta lub „nyskę”. W górzystej krainie trzeba pokonać przeszkody, na których (na różnych wysokościach) znajdują się cyfry arabskie. Pokonanie przeszkody jest możliwe tylko wtedy, gdy statek znajdzie się na wysokości odpowiadającej cyfrze. Dziecko ustawia tę wysokość poziomym suwakiem na monitorze smartfona, na którym jednak nie ma już arabskich cyfr, a np. zbiory kwadracików odpowiadające tym cyfrom. I musi to - jak to w grze - zrobić szybko.
- „Kalkulilo” nie opiera się na faktach matematycznych, a na relacji liczbowo-przestrzennej - podkreśla Łukasz Goraczewski, kognitywista, a zarazem projektant gry. - Dziecko uczy się, że wartość liczby może wyrażać się w różny sposób, czyli poprzez zapis arabski, kropki, prostokąty czy symbole, i że ta wartość ma swoje miejsce, które można przypisać w przestrzeni. Ta gra ma na celu wzmocnienie poczucia liczby, wpływa na zmiany w mózgu, dając podwaliny pod naukę arytmetyki.
Wyniki bardzo optymistyczne
Czy gra jest skuteczna? Twórcy tej nowatorskiej terapii przyznają, że gdy chcieli zmierzyć skuteczność gry, to okazało się, iż do tej pory nikt w Polsce nie opracował odpowiedniego narzędzia do badania umiejętności matematycznych. Kiepskie oceny z tego przedmiotu wydawały się tu mało wymiernym wskaźnikiem. Torunianie sami więc opracowali specjalny test komputerowy „ProKalkulia 6-9”, który spotkał się z dużym zainteresowaniem w całej Polsce i w szybkim czasie został wydany przez Pomorskie Centrum Diagnozy, Edukacji i Terapii Matematycznej „Promathematica”
- Kupiło go już 60 pracowni psychologiczno-pedagogicznych w całej Polsce - przyznaje Mirosław Manelski, trzeci z założycieli spółki Neurodio. - To nasz pierwszy sukces rynkowy, choć trudno mówić o jakiś wielkich zyskach. Co ważne, ten test nie mierzy wiedzy, a czas reakcji, poprawność i dokładność przestrzenną odpowiedzi. Na podstawie wyników można powiedzieć, jak szybko mózg reaguje na matematykę liczbową i z jakim stopniem poprawności to robi. Zbyt długi czas reakcji wskazuje na to, że u dziecka występuje problem.
Dopiero w tym momencie można było przystąpić do testowania skuteczności samej gry. W toruńskich szkołach do tej pory, pod okiem psycholog dr Małgorzaty Gut, przeprowadzono już kilkadziesiąt pilotażowych treningów poznawczych - każdy składał się z 10 półgodzinnych sesji, podczas których dzieci z pasją oddawały się grze w „Kalkulilo”. Mirosław Manelski podkreśla, że wyniki są bardzo optymistyczne - u dzieci słabych matematycznie nastąpiła wyraźna poprawa, dzieci niemające problemów z matematyką, pozostały zaś na dotychczasowym poziomie. Bardzo pozytyw-nie reagowali też rodzice, pytając, czy grę można już kupić.
- Wiemy już, że nasza terapia działa, ale by udowodnić to naukowo, musimy przeprowadzić badania na dużo większą skalę. Na to jednak potrzebne są już znaczne pieniądze - dodaje Mirosław Manelski, zaznaczając, że już w ubiegłym roku spółka złożyła w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego wniosek o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego w kwocie 860 tys. zł. Na dniach ma być wiadomo, czy Neurodio rzeczywiście te pieniądze dostanie.
Dzieci mówią: „więcej efektów”!
Młodzi przedsiębiorcy opracowali już szczegółowy plan działania. Do połowy 2018 roku chcą zakończyć badania, kolejne pół roku zostawiają sobie na dopracowanie samej gry (z ankiet wypełnionych przez dzieci wynika, że trzeba dołożyć nieco efektów specjalnych), by z początkiem 2019 roku wejść na rynek z „Kalkulilo” jako regularnym już produktem, który ma kosztować kilkadziesiąt złotych.
Biznesowe perspektywy są zachęcające. Z szacunków wynika, że w Polsce przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy dzieci w wieku od 6 do 11 lat zmaga się z różnego rodzaju matematycznymi problemami, z dyskalkulią, czyli zaburzeniem umiejętności liczenia, włącznie. W przypadku Stanów Zjednoczonych, mówi się już o 30 milionach takich dzieci!
- W „Kalkulilo” nie ma wersji językowych, ta gra jest uniwersalna, może być wykorzystywana na całym świecie. I na całym świecie chcemy ją sprzedawać, bo internet daje nam takie możliwości - mówi Łukasz Goraczewski. - Dzieciaki mogą grać w domu, w autobusie w drodze do szkoły, na przerwie między lekcjami, wszędzie. W Polsce raczej będzie ona wsparciem dla terapeuty, a w tych biedniejszych krajach terapeutę może już zastąpić.