Na początku roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała ranking krajów o największym i najmniejszym stopniu zanieczyszczenia powietrza. Na czele listy tych ostatnich znalazły się następujące kraje: Nowa Zelandia, Szwecja, Australia, Kanada, Finlandia, Stany Zjednoczone, Estonia i Hiszpania.
Zwraca uwagę fakt, że w powyższym zestawieniu znalazły się aż dwa kraje skandynawskie – Szwecja i Finlandia. Pozostałe państwa tego regionu, czyli Norwegia i Dania – choć nie wymienione na początku listy – też przecież należą do wyjątkowych czyściochów. I nic dziwnego: podczas gdy Polska niezmiennie szczyci się gospodarką opartą na węglu, w krajach skandynawskich obowiązują opłaty związane z emisją dwutlenku węgla do środowiska.
Finlandia była pierwszym krajem, który wprowadził podatek węglowy w 1990 r., ale od tamtej pory jego struktura została zmieniona, zaś stawka podatkowa była wielokrotnie powiększana.
Podobnie działo się w Szwecji: początkowo, w 1991 r., Szwedzi płacili 27 euro za każdą tonę wyemitowanego CO2; w 2009 r. płacili już 108 euro. W cenie każdego litra paliwa do samochodu szwedzcy kierowcy płacą ponad 30 eurocentów podatku węglowego. W Szwecji obowiązuje zresztą cały pakiet podatków ekologicznych: nie tylko węglowy, ale także siarkowy. I są tego rezultaty, m.in. redukcja emisji dwutlenku węgla aż o 23 proc. od 1990 roku. Połowę energii elektrycznej w Szwecji uzyskuje się obecnie z odnawialnych źródeł energii.
Generalnie podatki ekologiczne są skutecznym sposobem ograniczania zanieczyszczeń z rozproszonych źródeł emisji, na przykład ze spalania paliw w gospodarstwach domowych, z transportu samochodowego i lotniczego, odpadów komunalnych, nawozów i pestycydów.
Podatki ekologiczne są zachętą do zmiany zachowań konsumentów i producentów na proekologiczne, sprzyjając innowacjom technologicznym i organizacyjnym. Doskonale także wzmacniają działanie narzędzi administracyjnych ochrony środowiska, nie mówiąc o tym, że po prostu zwiększają przychody budżetu państwa.
Tzw. carbon tax od lat funkcjonuje nie tylko w Europie, ale i np. w Chile i Japonii. Obowiązywał także przez kilka lat w Australii, aż został skasowany, gdyż rzekomo szkodził australijskim kopalniom. W Japonii podatek węglowy był wprowadzany stopniowo, do osiągnięcia pełnej stawki w kwietniu 2016 r.
Przychody z niego przeznaczane są na technologię czystej energii, programy wydajności energetycznej i ochronę środowiska. Podobnie miało było we Francji, która jednak kilka lat temu wycofała się z zamiaru jego wprowadzenia. Obecnie chce do niego powrócić prezydent Macron.
A jak jest w Polsce? W Polsce obowiązuje system oparty w głównej mierze na opłatach ekologicznych. Tymczasem podatki ekologiczne są znacznie bardziej praktycznym rozwiązaniem niż opłaty ekologiczne. Pozwalają one na obciążenie w sposób powszechny produktów, które są użytkowane w sposób masowy i rozproszony.
Przy opłatach ekologicznych (za emisję) możliwości te ograniczają się zazwyczaj do skoncentrowanej produkcji realizowanej w przedsiębiorstwach na ogół większych rozmiarów.
Koszt całkowity projektu 193 971 zł, kwota dotacji 172 634 zł.