Jak suczka Pola chciała ocalić innego psa
Dawno tak bardzo nie poruszyła nas historia psów - przyznaje Katarzyna Łakowicz z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals.
Jeden pies konał w szczerym polu. Bez jedzenia, schronienia, w bólu. Drugi, który na to patrzył, podchodził do ulicy, siadał na poboczu, wypatrywał ratunku - tę wzruszającą historię przedstawiciele Animals z Gorzowa opisali na swoim profilu na Facebooku. - Samochody przejeżdżały jeden za drugim, ale żaden się nie zatrzymał. Nikt tego nie widział? A może nie chciał widzieć?
W piątek, 1 października tą drogą niedaleko Gorzowa jechała Iza w towarzystwie kilku osób. Pies siedział przy poboczu i dziwnie się zachowywał: kręcił się niespokojnie, wchodził na ulicę i schodził z niej, jakby próbował zatrzymać auto. Iza, choć spieszyła się na ważne spotkanie i była już spóźniona, zatrzymała się. Gdy wysiadła z samochodu, pies dawał do zrozumienia, że ma iść za nim. Szybko spostrzegła drugiego psa, skrajnie wychudzonego, widać go było z jezdni. Gdy go dotknęła, ostatkiem sił podniósł głowę, otworzył oczy i skonał na jej rękach...
Drugi pies miał szczęście, bo trafił pod opiekę ludzi z Animals w Gorzowie. Suczkę w stanie skrajnego zaniedbania, wyczerpania nazwali Pola. - Jest w domu tymczasowym, odzyskuje siły, je. Ma dużą potrzebę walki o przetrwanie. Nie odstępuje opiekunki na krok - mówiła nam wczoraj inspektor Katarzyna Łakowicz z OTOZ Animals w Gorzowie. Udzieli też informacji każdemu, kto chciałby pomóc w zbiórce na leczenie Poli lub adoptować suczkę - wystarczy zadzwonić na nr 502 401 818.