Jak Śfinster gorszył Gorzów
Zwykle z rzeźbami i pomnikami w Gorzowie wiąże się jedna daty: dnia ustawienia. Ze Śfinsterem jest inaczej. Tutaj dat i zwrotów akcji namnożyło się jak odcinków w operze mydlanej.
Śfinster jest... goły i to z tego powodu był przestawiany, ubierany, atakowany, a potem zdemontowany, zniszczony, migiem odrestaurowany, aż w końcu przestawiony, żeby nie drażnił.
90 proc. powodów
- Golizna Śfinstera to dla mnie 90 proc. powodów jego problemów, nie 100. A te pozostałe 10 proc. to jego, powiedzmy, kontrowersyjna uroda - śmieje się Henryk Maciej Woźniak, od 1994 r. do 1998 r. prezydent Gorzowa i inicjator ustawienia Śfinstera w mieście.
A było tak: w 1994 r. rzeźba autorstwa Zbigniewa Frączkiewicza pojawiła się w Gorzowie jako zapowiedź wystawy. Artysta jeździł po Europie i ustawiał takie żelazne golasy obok siebie, dodając do tego tłumaczenia o „zdehumanizowaniu”, „ludziach z żelaza” i temu podobne. W naszym mieście nagi żelaźniak wywołał jednak protesty, bo... przyrodzenie miał mniej więcej na wysokości oczu przechodniów.
- Byłem akurat w Szklarskiej Porębie w pracowni Frączkiewicza i na fali tych protestów grupki ludzi pomyślałem: a może by figurę ściągnąć na stałe? Artysta nie miał nic przeciwko, jednak trzeba było za nią zapłacić - wspomina Woźniak.
Zadanie dostał Józef Finster, biznesmen, dziś były radny, który potem wspominał, że pomysł zamontowania rzeźby spodobał mu się, bo był przekorny.
Skąd pieniądze na golasa? Nie wyłożył ich Finster. To taka miejska legenda, której nikt nie prostował przez dekady. - On przeszedł się z kapeluszem na jakimś spotkaniu z przedsiębiorcami. Każdy coś wrzucił i uzbierała się sumka, którą zdaje się faktycznie przekazał dalej sam Józek - prostuje były prezydent Woźniak.
I tak w 1995 r. Śfinster - od nazwiska Finstera i od świństwa, bo tak się ludziom golas kojarzył - stał się częścią panoramy centrum miasta. Bo stanął na Wełnianym Rynku, gdzie dziś jest replika tramwajowego wagonu (o tym później).
I się zaczęło...
Migiem rzeźba stała się obiektem ataków i żartów. Jedni na żelaznego penisa zakładali prezerwatywy, inni oblewali golasa farbą. Regularnie był zasłaniany podczas procesji Bożego Ciała, przetrwał też pod przykryciem wizytę papieża Jana Pawła II (papież przejeżdżał nieopodal w drodze do katedry, co by było, gdyby zobaczył nagą rzeźbę?!).
Ale już młodzież chętnie bawiła się przy Śfinsterze w czasie pierwszych dni wiosny. Koło Śfinstera swoje happeningi robił Teatr Kreatury (rzeźba trafiła nawet na herb ich grupy happeningowej Wesołe Miasteczko). O samym Śfinsterze powstała nawet sztuka teatralna.
Aż pewnego dnia rzeźba stała się obiektem brutalnego ataku: jeden z gorzowian rzucił się na nagusa z siekierką. Uszkodził nieco „męskość” Śfinstera, ale nie dał rady jej odrąbać. Siekierka nie wytrzymała zderzenia z żelaznym mężczyzną...
Niedługo potem, 22 października 1998 r., rzeźbę zabrano z Wełnianego Rynku pod pretekstem renowacji (ustępujące władze Gorzowa zrobiły to pod naciskiem prawicowej Akcji Wyborczej Solidarność). Tylko że żadnej renowacji nie było, a miesiąc później ktoś roztłukł Śfinstera na kawałki na terenie miejskiego składowiska. Wrócił na swoje miejsce dopiero po pół roku - bo w Gorzowie zmieniła się władza. Przywrócił go prezydent Tadeusz Jędrzejczak. I golas stał sobie kolejne lata.
Przeprowadzka
W 2004 r. Śfinster już tak bardzo nie kłuł w oczy. Jednak i tak musiał zniknąć. 14 grudnia 2004 r. został przeniesiony na skwerek przy ul. Jagiełły. Na Wełnianym Rynku zastąpiła go replika zabytkowego tramwaju. I tak już zostało.- Jak dzisiaj pomyślę, jakie Śfinster budził emocje, to śmiać mi się chce - mówi Mirosław Nowakowski. Spotykamy go na ul. Jagiełły, rzut beretem od golasa.
- To były inne czasy. Inna mentalność. Dziś na ulicach wiszą plakaty z wypiętą pupą pani w majtkach, która zachęca do usuwania cellulitu. Nikogo to nie oburza. A Śfinster chociaż jest sztuką, a nie wulgarną reklamą! - mówi pani Urszula.
Niedawno radny Grzegorz Musiałowicz zaproponował, by w życiu nagiej rzeźby pojawiła się kolejna data: powrót na Wełniany Rynek. Podpowiedział władzom, żeby replikę tramwaju przeniosły na Stary Rynek, a Śfinstera przywróciły.
Wiceprezydent Jacek Szymankiewicz wykręcił się od konkretnej odpowiedzi dyplomatycznym sformułowaniem, że „Śfinster będzie jednym z ważnych tematów dyskusji nad programem rewitalizacji” oraz że pomysł Musiałowicza stanowi „głos w dyskusji nad koncepcją przestrzeni centrum miasta”.
I tak Śfinster czeka na swój los w milczeniu. Ptaki robią mu na głowę, róże zaraz zaczną zasłaniać to, co kiedyś tak przeszkadzało i już mało kto zwróci uwagę na nagusa z przeszłością.