Minął rok od wejścia w życie ustawy z 1 kwietnia 2016 roku „O zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej”. O tym jak z realizacją jej zapisów poradziły sobie świętokrzyskie samorządy, opowiedziała w rozmowie z „Echem Dnia” doktor Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach.
T.T: - Jak Pani ocenia ustawę? Jej przyjęcie było konieczne?
D. K-K.: - Ustawa jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Szkoda jedynie, że została tak późno uchwalona. Wydaje mi się, że czas niedługo po transformacji ustrojowej był tym najbardziej właściwym i dogodnym momentem na przeprowadzenie dekomunizacji i usunięciez przestrzeni publicznej nazewnictwa nawiązującego do systemu sprzed 1989 roku. Wtedy Polacy byli szczególnie zainteresowani historią swojego państwa, różnego rodzaju faktami, które przez lata były utajniane lub zakłamywane przez komunistów. Sądzę, że przeprowadzenie dekomunizacji niedługo po transformacji byłoby prostsze. Ustawa była konieczna, bowiem nie możemy propagować fałszywych bohaterów.
T.T.: - 28 lat wolnego i suwerennego państwa polskiego, my nadal rozmawiamy o dekomunizacji i ciągle nie możemy się z nią ostatecznie uporać.
D. K-K.: - Jest to przykre i w pewnym stopniu można to rozpatrywać jako porażkę, ale powinniśmy przeanalizować przyczyny takiej sytuacji. Obywatele przez lata przyzwyczaili się do istnienia w przestrzeni publicznej pewnego nazewnictwa, ciągle powracające dyskusje na temat kłopotów z ich usuwaniem zaczęły wszystkich męczyć. Ponadto nie dotykano istoty problemu. Dlaczego te kwestie są ważne. I choć znaczenie i wartość wiedzy historycznej jest nie do przecenienia, to ze świadomością prawdy o własnej historii w polskim społeczeństwie nie było najlepiej.Pamiętajmy, że przez 45 lat komunistycznych rządów, do granic perfekcji opanowano wpajanie obywatelom kłamstwa. Do dziś obowiązuje wiele ze stworzonych wówczas mitów. Ludzie często oburzają się, dlaczego ci, którzy przez lata byli propagowani jako bohaterowie i wyzwoliciele, dziś okazują się niejednokrotnie zdrajcami, zbrodniarzami i okupantami. Społeczeństwo niechętnie przyjmowało tę wiedzę. Można było spotkać się ze stwierdzeniami, że teraz popieramy innego bohatera, a jak się zmieni władza to znów wrócimy do poprzedniej nazwy. Musimy się zastanowić po co to robimy? Jeżeli punktem odniesienia są pewne wartości, jak suwerenność iniepodległość, to wiadomo, że nazewnictwo propagujące komunizm należy usunąć z przestrzeni publicznej. Jeżeli, ktoś był zbrodniarzem to ma znaczenie, czy jego nazwisko zniknie z nazwy naszej ulicy.
T.T.: - Tylko komunistyczną propagandą i indoktrynacją możemy tłumaczyć, że od tak dawna borykamy się z problemem nazw propagujących niedemokratyczny ustrój Polski sprzed 1989 roku?
D. K-K.: - Pewne środowiska, także po 1989 roku były przeciwne dekomunizacji. Musimy pamiętać, jak przebiegała polska transformacja ustrojowa. Wpływ totalitaryzmu na życie obywateli był znaczny. Istniały środowiska mocnozwiązane z poprzednim systemem, czujące się nawet spadkobiercami tamtego ustroju. Układy wówczas funkcjonujące, warunkowały pewne zachowania, aza tym szły pewne profity. Utrata władzy zawsze boli i budzi niezadowolenie wśród tych, którzy muszą się z nią pogodzić. Zawsze był pewien opór, środowisk postkomunistycznych przed przeprowadzeniem rzetelnej i pogłębionej dekomunizacji w przestrzeni publicznej. Istniało także pewne zaniechanie ze strony elit opozycyjnych. Pewnie niewiedza odegrała w tym przypadku dużą rolę, ale nazwałabym to też pewnym odpuszczeniem tego ważnego tematu. Pozwolenie na dopuszczenie do głosu środowisk będących beneficjentami komunistycznego aparatu partyjnego i represyjnego, skutkowało utrwaleniem błędnego porządku oraz kontynuowaniem propagowania pewnych mitów i kłamstw historycznych.
T.T.: - W tym odkłamywaniu historii, ważną rolę przypisano właśnie Instytutowi Pamięci Narodowej. Przemiana świadomości obywateli to długotrwały proces.
D. K-K.: - Musimy pamiętać, że nie jest łatwo przebić się do świadomości społeczeństwa, tak mocno indoktrynowanego przez dziesiątki lat. To powolny i żmudny proces zmian, ale on się realizuje i będzie tak się działo nadal. Ważny jest jeszcze jeden walor ustawy, mianowicie – niesie ona ze sobą wartość edukacyjną, która zmusza ludzi do refleksji i zastanowienia się, czy przypadkiem tak zwany bohater, który patronuje naszej ulicy, nie był kimś zupełnie innym. Nawet jeżeli panowało oburzenie pośród części obywateli, dzięki ustawie rozpoczęliśmy szeroką dyskusję z wieloma samorządami, a także lokalnymi społecznościami dotyczącą nazw funkcjonujących w przestrzeni publicznej. Ludzie przez wiele lat żyli w pewnej nieświadomości. Skonfrontowanie z prawdą i uświadomienie sobie, że przez lata było się oszukiwanym, zawsze rodzi pewien bunt i niezadowolenie. Przykładem często podawanym może być generał Karol Świerczewski, bohater Polski „ludowej”, okazał się zbrodniarzem i osobą pozostającą na usługach obcego państwa. Jak pokazują dokumenty Związek Sowiecki nie był wyzwolicielem i przyjacielem wolnej Polski, przecież dokonał kolejnego zniewolenia, dokonując zaboru olbrzymiej części naszego kraju. Z tego rodzaju kłamstwami historycznymi staramy się walczyć. Nie możemy się zgodzić, by w przestrzeni publicznej funkcjonowały nazwy propagujące fałszywych bohaterów.Warto dodać, że z najnowszą historią ciągle się zmagamy, co rusz odkrywając nowe nieznane fakty. Dotyczy to także nie tak odległych wydarzeń związanych ze zmianami transformacyjnymi.
T.T: Delegatura Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach wytypowała miejsca w regonie świętokrzyskim, które podlegają zmianie zgodnie z zapisami ustawy „Zakazie propagowania komunizmu…”. O ilu takich miejscach dziś rozmawiamy?
D. K.-K.: - Obecnie niewiele mamy już takich miejsc. Zaczynaliśmy jednak od kilkudziesięciu nazw. Na czoło wysuwały się takie miasta jak Starachowice, Staszów oraz Busko-Zdrój. Dziś na przykład w Starachowicach zostały już zmienione nazwy wszystkich ulic. Tam, gdzie jeszcze nie doszło do zmian, trwają konsultacje społeczne i myślę, że zakończą się one pomyślnie. Tak jest chociażby w Ostrowcu Świętokrzyskim i Busku-Zdroju. W tym ostatnim mieście ciągle istnieje nazwa osiedla imienia generała Karola Świerczewskiego. Z pojedynczymi przypadkami funkcjonowania nazw propagujących ustrój komunistyczny mamy do czynienia jeszcze w Końskich i Radoszycach. Z wiadomości, które posiada Instytut Pamięci Narodowej we wszystkich tych miejscach trwają przygotowania do przeprowadzenia zmian.
T.T.:- Niektóre z nazw, mogą niewiele mówić przeciętemu mieszkańcowi regionu. Jednak te daty dla historyków są oczywistym propagowaniem początku zniewolenia Polski w 1945 roku.
D. K.-K.: Tak jest chociażby w Skarżysku-Kamiennej, gdzie mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Istnieje tam ulica 17 stycznia, która budzi kontrowersje. Pewne osoby, które za wszelka cenę chcą pozostania przy starej nazwie, stosują pewne zabiegi socjotechniczne wykorzystują argumentację, która nigdy nie była podstawą do nadania nazwy tej ulicy. Wszyscy zdają sobie sprawę, że ulica 17 stycznia upamiętnia wkroczenie do Skarżyska jednostek Armii Czerwonej, przez lata, w komunistycznej propagandzie nazywanej wyzwolicielami, a nie kojarzona była w PRL z rozpoczęciem bitwy pod Monte Cassino. Mam nadzieję, że wszelkiego rodzaju dyskusje zakończą się pozytywnie, choć już pojawiają się głosy pewnych środowisk, że pomimo zmiany nazwy ulicy, nadal będą zabiegać, by przywrócić poprzednie nazewnictwo. Analizując tego rodzaju przypadek, sądzę, że nie mamy tutaj do czynienia z niewiedzą, ale ze świadomym działaniem, które z punktu widzenia prawdy historycznej jest zachowaniem nieodpowiedzialnym. Nie możemy łączyć naszej przeszłości i świadomości, z tym co się aktualnie dzieje na polskiej scenie politycznej.
T.T.: - Wynika z tego, że świętokrzyskie samorządy w większości dość sprawnie poradziły sobie z obowiązkami jakie nakładała na nie ustawa „O zakazie propagowania komunizmu…”.
D. K-K.: - Tak. Bardzo sprawnie z problemem nazewnictwa ulic poradziły sobie chociażby Kielce. Co warte podkreślenia, ta ustawa przede wszystkim wywołała dyskusje między przedstawicielami samorządów, a lokalnymi społecznościami na tematy związane z historią. Ważne, by toczyły się one na poziomie merytorycznych argumentów. To jest już sukcesem tej inicjatywy. Rozpoczął się tym samym, proces przekształcania Polaków w obywateli świadomych prawdy o dziejach własnego kraju, swojej tożsamości, symboli i bohaterów. Ustawa zmusiła samorządy do podejmowania decyzji, które nie były łatwe i wywoływały burzliwe dyskusje.Mamy w regionie świętokrzyskim także i takie ciekawe przypadki, kiedy jedna z rad miejskich chciała zmienić nazwę ulicy na inną, niezwiązaną z wydarzeniem historycznym, to po pewnym czasie, społeczność, która wcześniej była w ogóle przeciwna jakimkolwiek zmianom, powiedziała tego typu pomysłom swoje kategoryczne „nie. Skoro ulica miała nazwę historyczną, to nadal chcemy utrzymać nazwę historyczna”.