Jak powołać trybunał psychiatrów
To nie żart! Poseł PSL Paweł Bejda postuluje, by w przyszłej kadencji Sejmu i rządu politycy przechodzili badania psychiatryczne, jak np. kierowcy.
Nie ma co owijać w bawełnę, trzeba powiedzieć jasno: poseł magister inżynier mechanik Paweł Bejda z PSL domaga się zmian w ordynacji wyborczej do parlamentu RP. Jego zdaniem, przed objęciem obowiązków parlamentarzystów powinno się wymagać zaświadczenia psychiatrycznego.
Skoro kandydaci na zawodowych kierowców są zobowiązani przedstawić wyniki badań psychiatrycznych, to tym bardziej takie powinny składać osoby kierujące państwem. Poseł wie, co mówi, ponieważ „w cywilu” był m.in. szefem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Skierniewicach, „Wszyscy wiemy - tłumaczył Bejda „Faktowi” - jak niebezpieczny może być niezrównoważony psychicznie kierowca. To, ile szkód może narobić poseł czy minister”? - pytał retorycznie.
Zaintrygowani pomysłem parlamentarzysty ziemi łódzkiej z prośbą o komentarz zwróciliśmy się do polityków PSL regionu kujawsko-pomorskiego. Poseł Zbigniew Sosnowski początkowo jakby nam nie dowierzał, ale w końcu zdecydowanie wyjaśnił, że jest to wyłącznie indywidualna inicjatywa kolegi Bejdy: - Takich propozycji w sejmowym klubie PSL nie rozpatrywaliśmy. Z tego, co wiem, jeśli PiS będzie forsowało zmiany w ordynacji wyborczej, to on osobiście wniesie taki punkt pod obrady.
Zbigniew Sosnowski dodaje, że ewentualne badania kandydatów na parlamentarzystów czy ministrów nie dotyczyłyby osób obecnej kadencji Sejmu i rządu.
- Badania psychiatryczne? - dziwi się najbardziej znany ludowiec regionu Eugeniusz Kłopotek. - Jakie? Proszę powtórzyć... O Jezus, Maria, po jakie licho ten Bejda wyskakuje z takim czymś?!
Poseł Kłopotek swoje stanowisko w tej sprawie przerywał gromkim śmiechem. - Można to tylko obrócić w żart, ale raczej kiepski. Tak czy inaczej, jeśli trzeba będzie, to stawiam siebie do dyspozycji (śmiech). A mówiąc serio - nie poparłbym czegoś takiego, choć podejrzewam, że wielu wyborców by sobie tego życzyło (śmiech).
Jednak poseł Paweł Bejda zupełnie serio zdradził szczegóły swej inicjatywy: - Badania miałyby być obowiązkowe i przeprowadzone przez niezależne komisje lekarskie, jeszcze przed złożeniem przez posłów ślubowania. Taki zapis można wprowadzić już podczas pracy nad zmianami w ordynacji wyborczej.
Jednak w polskiej polityce nic nie jest tak proste, jakby zdawało się na początku. Bejda mówi o „niezależnej komisji” psychiatrów, ale... kto miałby to niezależne gremium wyłonić? Sejm? Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, a może Polska Akademia Nauk? Na tę słabość pomysłu łódzkiego parlamentarzysty zwrócił uwagę bydgoski satyryk i felietonista Antoni Szpak: - Jeśli komisję miałby wybierać Sejm, to czy z klucza partyjnego, czy większością konstytucyjną? Ale jeśli nie potrafimy normalnie wybrać sędziów Trybunału Konstytucyjnego, to cóż tu mówić o psychiatrach! Choć, przyznaję, coś jest na rzeczy, skoro Warszawa ma być od morza do morza.
Bydgoski satyryk czuje się w jakiś sposób okradziony, ponieważ dziesięć lat temu z nieżyjącym już przyjacielem Markiem Sobczakiem poświęcił problemowi psychiatrii w polityce RP niejeden felieton.
Interesującą wykładnię idei Pawła Bejdy dał wicemarszałek województwa Dariusz Kurzawa z PSL: - Nie podejrzewam, by kolega żartował, bo czasami jak się słucha radnych gminnych czy powiatowych, to człowiek się zastanawia, czy wszyscy są w pełni władz umysłowych.
Wicemarszałek swą tezę popiera przykładami - jeśli ktoś powierza pracownikowi bardzo ważny sprzęt, to chce być pewien, że ta osoba przeszła wiele badań: - A jeżeli ktoś powierza ludziom gminę, powiat, województwo czy cały kraj, to chyba nie zawadziłaby kontrola stanu psychicznego.