Jak Mussolini pomógł Hitlerowi przegrać II wojnę światową
Panie Boże, uchowaj mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam. Czasem to przysłowie znajduje ciekawe zastosowanie w polityce.
Data 6 kwietnia 1941 roku niewielu kojarzy się z przełomowym momentem II wojny światowej, tak jak kojarzą się 1 września 1939, 22 czerwca 1941 czy 7 grudnia 1941. Tego dnia wojska niemieckie zaatakowały Grecję i Jugosławię. Z punktu widzenia logiki prowadzenia wojny, atak wydaje się absurdalny. Niemcy miały już otwarty front z Wielką Brytanią, której jesienią 1940 nie udało się złamać w bitwie powietrznej, w związku z czym inwazję na Wyspy odłożono ad Calendas Graecas.
Jednocześnie Niemcy już od grudnia 1940 roku przygotowywali się do inwazji na Związek Sowiecki, którego Hitler uważał, i słusznie, za głównego przeciwnika. Początkowo datę agresji wyznaczono na 15 maja, aby zdążyć przed zimą zagarnąć Moskwę. Niezrozumiała z pozoru agresja na Jugosławię i Grecję wymusiła przesunięcie ataku o ponad miesiąc, który prawdopodobnie zaciążył nad klęską Planu Barbarossa.
Skąd więc atak na Bałkany? Duży, wręcz dywersyjny wkład w decyzję Hitlera miał jego najbliższy sojusznik, czyli Włochy. Mussolini ośmielony sukcesami Hitlerami, 28 października 1940 roku zaatakował Grecję z terenu Albanii. Początkowo Włochom szło nieźle, ale zdeterminowani Grecy, skwapliwie wsparci przez Brytyjczyków, stawili agresorom twardy opór, by później przystąpić do kontrofensywy. Włosi zebrali potężny łomot, co zmusiło do reakcji Hitlera. Skuteczny atak na Grecję wymagał jednak przemarszu Niemców przez Jugosławię, której nowy rząd powiedział „nie”, więc „przy okazji” trzeba było uderzyć na Jugosławię. Kampania bałkańska była wielkim sukcesem taktycznym. Do końca kwietnia Niemcy zajęli całą Jugosławię i Grecję, ale operację Barbarossa trzeba było przełożyć.
Nie były to pierwsze włoskie „zasługi” dla Hitlera. 13 września 1940 roku armia włoska zaatakowała z Libii brytyjskie pozycje w Egipcie, po to, już w końcu roku wiać aż się kurzy. W lutym 1941 roku Włochom na pomoc ruszył słynny Afrika Korps pod dowództwem nie mniej słynnego Erwina Rommla.
To wszystko pochłonęło siły i czas, których później zabrakło Hitlerowi na wschodzie.