Na „Alicji w krainie czarów” wychowuje się już kolejne młode pokolenie począwszy od lat 60. XIX wieku, kiedy to fantasmagoryczna powieść Lewisa Carrolla o dziewczynce i jej niezwykłych sennych przygodach ujrzała światło dzienne.
Najnowszy spektakl Teatru BOTO „Alicja pod ziemią”, przewrotna gra z tym tekstem na pewno wywoła konsternację. Michał Derlatka, reżyser i autor adaptacji postanowił podzielić świat Alicji na bezpieczny świat na powierzchni jej pokoju i świat podziemny, który mieści się „pod skórą” jej pokoju - pod dywanem sypialni, w jej szafie, w pojemniku na bieliznę. Schodząc „pod ziemię, wchodzimy wraz z Alicją w obsceniczny świat pełen seksualności, przemocy, śmierci, perwersji i brudu.
Alicja próbuje oswajać ten świat , wierzy w czystość zamiarów wujka Królika, nie dopuszcza do siebie myśli, że Świstak wcale nie śpi, tylko nie żyje, a Kapelusznik w okrutnym żarcie podkłada mu głos, zaś zakrwawiona chusteczka na zielonym dywanie zamienia się w czerwoną różę z ogrodu Królowej.Jej wędrówka to czas inicjacji.
Pomysł ciekawy, a spektakl zaczyna się interesująco, gdy zaspany Królik (w tej roli Robert Ninkiewicz) wypełza spod kołdry i gdzieś biegnie, a zdezorientowana - dziewczęca Alicja (Zofia Nather) nieoczekiwanie wpada w „podziemny świat”, gdzie dzieją się różne dziwne rzeczy, na pograniczu sennego koszmaru .
Sylwia Góra-Weber jak kameleon wciela się w Królową i inne postacie, a perwersyjny Królik rozrabia. Niestety, akcja jest chaotyczna, a zdezorientowany widz nie bardzo wie o co tu chodzi - jeden wielki bałagan. Podejrzewam, że osoby, które nie znają książki mogą poczuć się zagubione.
Teatr zaczyna się dopiero mniej więcej od sceny z Susłem. Co ratuje ten spektakl? Znakomita gra aktorów. Kto nie widział Sylwii Góry - Weber jako lodowatej Królowej i luzackiego dresiarza Kapelusznika, niech żałuje. Jest zabawna lecz jednocześnie tak samo okrutna jak otaczający ją świat.
Robert Ninkiewicz skupiony na roli, gra oszczędnie, fascynuje swoją zdolnością do metamorfoz i konsekwencją w prowadzeniu postaci. Zadziwia bogactwem środków aktorskiego wyrazu, ekspresją gestów, wyrazistością mimiki, czyli... zwyczajnie talentem.