Jak ktoś lubi, niech se dziś kłamie. Ja nie umiem
- Jestem bardzo ufny, łatwowierny... I nie potrafię kłamać. No tak po prostu mam - wyznaje Władysław „Sikor” Sikora z Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego.
Bawisz się 1 kwietnia w prima aprilis?
Ja nie obchodzę żadnych dat - żeby była jasność.
A jaki masz stosunek do tego zwyczaju jednodniowego kłamania?
Eeeee tam! Jak ktoś lubi, niech se kłamie. A mnie się nie chce wysilać tak tylko dla daty. Ja w ogóle nie kłamię.
Brzydzisz się kłamstwem?
Nawet się nie brzydzę - ja nawet nie umiem.
I tu Cię mam! Nadal w głębi duszy jesteś tym harcerzem, który w młodości należał do Korczakowców!
(śmiech) No nie wiem... Tak ze mną nie jest z powodu moralności, tylko z braku umiejętności. Powtarzam: ja nie umiem kłamać. Czuję się zagubiony w kłamstwie, wydaje mi się, że mnie później ktoś przyłapie i będzie mi tak strasznie wstyd.
Czyli gdy coś nie podoba Ci się na kabaretowej scenie, to mówisz o tym prosto w oczy?
Nie, no mogę ominąć! Z tego powodu, że nie umiem kłamać, nauczyłem się omijać prawdę i dosyć umiejętnie to robię.
I jak to się w życiu sprawdza?
Bardzo dobrze! Da się omijać prawdę, niekoniecznie kłamiąc.
Jakiś przykład?
Spytaj mnie na przykład, czy jesteś dobrym redaktorem?
Czy jestem dobrym redaktorem?
Wiesz co, na to można naprawdę spojrzeć z różnych stron. Na przykład spotykałem takich redaktorów, że naprawdę mogłem powiedzieć, że są źli. A u Ciebie tak na dzień dobry to się w ogóle nie rzuca w oczy, żebyś był zły...
(śmiech) Dzięki! A czy Tobie ktoś robi primaaprilisowe psikusy?
Ja wiem? Jak zrobi, to może się dowiem, a może się nie zorientuję. Bo ja oprócz tego, że nie umiem kłamać, jestem bardzo łatwowierny. I jeżeli ktoś nie powie mi czegoś tak nieprawdopodobnego, że nie będę w stanie uwierzyć, to ja uwierzę praktycznie we wszystko. Jestem bardzo wdzięcznym albo właśnie niewdzięcznym obiektem do kłamania, ponieważ nie jest żadną sztuką mnie okłamać.
Chcesz mi powiedzieć, że wierzysz reklamie? Wierzysz w obietnice wyborcze?
Tutaj akurat nie. Powiedziałem przecież: w to, w co da się uwierzyć. A w te rzeczy akurat nie da się uwierzyć. Jednak rozumu troszeczkę jeszcze mam.
Pamiętam, jak pod koniec lat 80. byłeś przeciwko pokazywaniu się z kabaretem Potem czy później z projektami Formacji Zaś w telewizji. Nie ufałeś mediom?
Trochę też. Nie ufałem, że to zrobią porządnie, z sercem. Zresztą do dziś nie robią tego porządnie. I do dziś nie za chętnie nawiązuję współpracę z telewizjami, bo oni to robią nie z jakieś wewnętrznej chęci, tylko mają tam swój plan. I występujący nie jest w tym planie w ogóle ważny. On jest tylko owocem do wyciśnięcia.
Łatwo Ci się żyje z ufnością?
Bardzo. I ubolewam nad tym, że moja ufność została nadwyrężona w znaczny sposób, bo wolałbym być jeszcze bardziej ufny. Na przykład jak ktoś dzwoni i mi mówi: O! Mam dla pana dobrą wiadomość: zapraszam pana na spotkanie albo wygrał pan... to ja naprawdę chciałbym uwierzyć, a od razu nie wierzę. A możliwe, że coś wygrałem, a możliwe, że zapraszają mnie na jakieś fajne spotkanie, na którym nie będą próbowali mnie oszukać. Ale ja już im nie wierzę, bo gdzieś wcześniej nabrałem przekonania, że to nie są uczciwe rzeczy. I ubolewam nad tym, że nie mam tej naiwności.
Czy wobec tego zalewu codziennego kłamstwa, prima aprilis ma w ogóle sens?
Jako zabawa? Pewnie ma sens, bo jeżeli ktoś fajnie się bawi i potrafi skłamać w taki sposób, że jest później z tego kupa śmiechu - to proszę Cię bardzo! Ale jak ćwiczy kłamanie do wykorzystania później w życiu, to nie. Albo jak skłamie tylko po to, żeby wypełnić wymóg skłamania 1 kwietnia, to to słabe jest.
Władysław Sikora - współtwórca legendarnego Potem, dziś połowa Kabaretu Amatorskiego Adi, dobry duch różnych działań w kultowym klubie Gęba.