Jak klub z Opola chciał pomóc FC Barcelonie
Amatorska drużyna Bongo Opole chciała wypożyczyć piłkarza z Katalonii. Zaproponowała także wzmocnienie za Neymara. "Barca" nie odpowiedziała.
Prezes Bongo, Michał Winsze wystosował do władz FC Barcelona oficjalny list: klub chciał wypożyczyć Douglasa, brazylijskiego defensora, którego „Duma Katalonii” chce się pozbyć od dłuższego czasu. Już w styczniu ubiegłego roku władze „Barcy” na oficjalnej stronie internetowej klubu zamieściły stosowną ofertę: FC Barcelona szuka klubu dla Douglasa Pereiry dos Santosa.
Co więcej, jeśli znajdzie się chętny, Katalończycy są w stanie łożyć za jego utrzymanie, które zamyka się sumą 1.5 mln euro rocznie. Wszystko po to, by zawodnik zwolnił miejsce w kadrze.
Bongo, które niebawem wystartuje w Opolskiej Lidze Orlika, a ma na koncie m.in. dwukrotne mistrzostwo Komprachcickiej Ligi Futsalu postanowiło więc już wtedy skorzystać z okazji nie tylko na pozyskanie zawodnika, ale i na rozreklamowanie siebie i zgłosiło się z oficjalną propozycją, iż może wypożyczyć go na pół roku.
Niestety klub z Katalonii nawet nie odpowiedział. Jednak gdy w Barcelonie znowu chcieli się pozbyć Douglasa i nie zrażony wcześniejszym brakiem odzewu prezes Winsze ponowił swoją ofertę. Z tym samym marnym skutkiem.
Bongo jednak się nie zraża: - Oczywiście nasze pisma należy traktować zdecydowanie w kategorii żartu i jako formę promocji - mówi Michał Winsze. - I faktycznie, o pierwszej akcji mówiły polskie media, a teraz temat podjął m.in. turecki CNN.
[gal]25350374[/gal]
Nie bez znaczenia jest fakt, iż zespół w większości tworzą wielcy fani Barcelony, którzy mocno przeżywali jej kłopoty kadrowe. Do tego stopnia, że zaproponowali transfer... jednego ze swoich zawodników ofensywnych:
„Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom sztabu trenerskiego Barcelony, który zmuszony jest kupić skrzydłowego w miejsce Neymara, nie wskazujemy nikogo konkretnie, dajemy możliwość samej Barcelonie wyboru zawodnika, którego profil najbardziej pasuje do koncepcji nowego trenera Ernesto Valverde” - czytamy na stronie internetowej. - Myślę, że nawet nieliczni wśród nas fani Realu Madryt, w razie czego by nie odmówili transferu - śmieje się prezes Winsze. - A kto by się nadawał najbardziej? Nie chciałbym nikogo wyróżniać. Mogą obejrzeć i wybrać sobie kogo tylko chcą.
Gdyby FC Barcelona chociaż oficjalnie odmówiła, to już byłoby coś. Być może milczenie klubu wzięło się stąd, że Douglas po ponad rocznych staraniach wreszcie znalazł nowy klub - tuż przed zamknięciem okienka transferowego podpisał umowę z mistrzem Portugalii, Benficą Lizboną. Bongo w tym zestawieniu nie byłoby raczej alternatywą.
- Odzewu nie było, ale i tak na ten moment sprawa już „padła” - stwierdza prezes Winsze. - Byłoby jednak miło gdyby chociaż odpowiedzieli nam na jedno z pism, ale po tych ostatnich problemach w zarządzie widać, że w klubie pod względem savoir vivre’ nie dzieje się za dobrze.
FC Barcelona nie chce współpracować, ale i bez tego Bongo powalczą o mistrzostwo Opola
Bongo, klub znany z brawurowych inicjatyw do niedawna miał aż trzy drużyny: halową, „orlikową” i na pełnowymiarowe boiska.
Bongo już w najbliższą niedzielę zainauguruje kolejny sezon w Opolskiej Lidze Orlika mierząc się tuż przed południem z ekipą Opolskich Żubrów. Poza tym starciem czekają ich jeszcze boje m.in. z... Mortal Kombat czy Sun Marino.
Co ciekawe zespół miał wspomóc Łukasz Ganowicz, który - przed tym jak w czerwcu zakończył karierę - grał w 1-ligowym MKS-ie Kluczbork, ale musiał zrezygnować z powodu kontuzji.
Zimą z kolei panowie występują w rozgrywkach halowych i mają już na koncie choćby dwukrotne mistrzostwo niezwykle prestiżowej w regionie Komprachcickiej Ligi Futsalu.
- Obie drużyny, ta z orlika i z hali, jednak się od siebie różnią, gdyż tu i tu występuje może dwóch, trzech piłkarzy - tłumaczy prezes Michał Winsze.
Zespół też udzielał się przez kilka lat również na boiskach pełnowymiarowych pod nazwą Bongo Karczów i w pewnym okresie grał nawet w klasie A. Niestety, ostatnimi czasy drużyna musiała wycofać się z rozgrywek.
- Stworzyliśmy dobre warunki jak na ten szczebel, mieliśmy wsparcie z gminy, ale coraz mniej ludzi garnie się do uprawiania piłki na poziomie czysto amatorskim - wyjaśnia prezes Winsze. - Choć z drugiej strony często podejście chętnych do gry też pozostawiało wiele do życzenia, a ja sobie na to nie mogłem pozwolić, dlatego zrezygnowałem z rozgrywek pełnowymiarowych.