Jak detonowałem petardy czyli nasza atawistyczna piromania
Zanim obrońcy zwierząt zaczną jojczyć, oświadczam, że strzelałem na polu, przy autostradzie. A jeśli nawet robiłbym to na środku osiedla, to co? Dla pupilów koszmar i stres? Trudno. Gatunek ludzki też ma koszmar, stres, ma czyszczenie kuwety przez cały boży rok, niech więc sobie pieski i kotki pocierpią przez dwa, trzy dni, oczywiście pocierpią chwalebnie, w imię naszej atawistycznej piromanii.
Nie wiem, dlaczego wysadzenie dwóch pudełek piratów jest tak cudownym uczuciem. Nie wiem, dlaczego im większa petarda, tym radość większa. „Piraty” inne niż kiedyś, już nie mają draski (urywały palce), tylko bezpieczny lont. Nie da się już jednocześnie biegać i miotać za siebie, na co mam teraz szczególną ochotę.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień