Wielki Post wymaga od wiernych modlitwy i skupienia oraz ograniczeń w spożywaniu pokarmów. Przypomnijmy, jak poszczono niegdyś.
Środa popielcowa, nazywana też „wstępną środą”, już od IX w. rozpoczyna trwający czterdzieści dni post, zwieńczony świętami wielkanocnymi. Ten czas, w którym łączyły się ceremonie kościelne i rozmaite zwyczaje ludowe, często zabarwione elementami magicznymi wymagał niegdyś od wiernych, tak jak i obecnie, nie tylko skupienia i modlitwy, ale i zaniechania czy ograniczenia jedzenia. Trwały suche dni, kiedy spożywano charakterystyczne dla regionu potrawy.
Post, po łacinie znaczy -„po”; „post factum”, a więc po dokonaniu czynu, był pokutą za grzechy popełnione przez wiernych. Miał na celu umartwianie ducha i ciała człowieka. Ponieważ jedzenie zarówno w życiu, jak i w kulturze rozumiane jest, jako dbałość o ciało, zakaz jedzenia czy jego ograniczenie było odwróceniem myśli człowieka od życia doczesnego i zwrócenie się ku Bogu.
Droga dla ducha
W każdy piątek w czasie Wielkiego Postu mogilnianie, tak jak obecnie uczestniczyli w drodze krzyżowej, a w niedzielę w gorzkich żalach. Zarówno mogileńska fara - kościół pod wezwaniem św. Jakuba, jak i świątynia klasztorna pod wezwaniem św. Jana stwarzały odpowiednią atmosferę przeżycia, żalu i skruchy za grzechy. Zaś symboliczne przejście ostatniej drogi Chrystusa, sprzyjało modlitwie i rozważaniom medytacyjnym.
W okres Wielkiego Postu zostały wpisane również rekolekcje dla dorosłych z naukami stanowymi dla narzeczonych, małżeństw, rodziców, dla ludzi samotnych - panien, kawalerów, wdów, wdowców, oraz rekolekcje szkolne. Okres przygotowania kończy spowiedź wielkanocna.
Nie tylko kluski na oleju
We wszystkie dni postu, od środy popielcowej do wielkiej soboty, obowiązywała zasada, że tylko raz na dzień można się było najeść do syta. Jednak na mocy przywileju papieskiego, biskupi pozwalali spożywać mięso w dowolnej ilości w niedzielę, jak również raz na dzień w południe w poniedziałki, wtorki i czwartki.
W pierwszym i ostatnim tygodniu, poszczono najsurowiej. Stare przysłowie mówi, - „Mości dobrodzieju, dobre kluski na oleju”. Olejem kraszono barszcz i przysłowiowe kluski. Starszym ludziom znane były z dawnych czasów grzanki z chleba smarowane oliwą, obsypywane kminkiem z cukrem lub z solą, rumienione na rożnie. Przyrządzano także „mnichy”, wywodzące się z kuchni klasztornej. Były to obwarzanki pokrajane w kostkę, sparzone wrzątkiem na sitku, i polane na półmisku masłem z cebulą.
Muska i ślepy śledź
Na ziemi mogileńskiej, podobnie jak na Kujawach, głównym daniem, na czas postu stawał się chudy żur kraszony olejem lub śmietaną. Jedzono też zupę z mąki, czyli „muskę”, „gzik” z ziemniakami gotowanymi w łupinach. Jednak podstawę postnego pożywienia stanowiły ryby lub śledzie. Kogo nie stać było na ich zakup lub nie potrafił złowić, jadł „ślepego śledzia”. Była to znaczna ilość drobno posiekanej cebuli zalanej olejem lnianym, spożywanej z ziemniakami ugotowanymi w łupinach.
Starsi mieszkańcy pamiętają do dziś niepowtarzalny smak tego postnego pożywienia, który przydawał potrawie olej z nasion lnu, od kilku lat ponownie powracający na nasze stoły. Najlepszy był olej świeżo tłoczony z Parowej Olejarni Mogileńskiej przy placu Wolności, której właścicielem był Żyd Izydor London, a po wojnie niejaki Maturski.
Pomocne książki kucharskie
W wielu domach, gospodynie w poszukiwaniu postnych potraw sięgały do kucharskich książek. Autorkami tych pozycji, przechowywanych w niektórych domach do dzisiaj były: Maria Śleżańska, która w końcu XIX i na początku XX w. napisała „Kucharza Wielkopolskiego” oraz „Co dziś na obiad”, Florentyna Niewiarowska i Wanda Malecka, autorki „Kucharki Polskiej” z 1900 r. czy Maria Monatowa i jej „Uniwersalna książka kucharska” z 1926 r. W dawnych książkach znaleźć można takie perełki jak „zupa postna z suszonej rybki”, „zupa postna kwaśna ze stynki”, czy „zupa na suchy post”.