Tatiana Szczęch, stylistka ocenia stylizację posłanki Barbary Dolniak, wicemarszałek Sejmu. Kod ubioru obowiązujący w Sejmie jest zestawem zasad określających, jak dobierać garderobę i wszystko inne związane z wizerunkiem.
Tym razem oceniam stylizację posłanki Barbary Dolniak, wicemarszałek nowego Sejmu, która tak ubrana pojawiała się na jednym z jego pierwszych posiedzeń.
Dziś będzie kilka słów o zasadach dress code’u, po polsku kodu ubioru, bo Sejm jest właśnie tym miejscem, gdzie kod takowy obowiązuje, czy też bardziej - jest tam stosowny. Za dress code’em nie stoi żadna instytucja czy siła wyższa. Jest to bardziej obyczaj, który ktoś kiedyś wymyślił i zastosował. To kwestia kultury, w której dojrzewamy, ale również tej osobistej.
Kod ubioru jest zestawem zasad określających, jak dobierać garderobę i wszystko inne związane z wizerunkiem (makijaż, fryzura tp..) do okoliczności - nie tylko w środowisku pracy, jak to mylnie jest interpretowane, ale tak w ogóle. Kod ubioru jest częścią szerszego zagadnienia, jakim jest etykieta, przez którą rozumiemy normy zachowań w pracy i po pracy.
W urzędniczym kodzie ubioru wyróżniam cztery podstawowe zasady. Po pierwsze, prostota i minimalizm. Po drugie, harmonia. Strój powinien być tłem to tego, co mamy do powiedzenia. Żeby tak było, żaden z elementów stylizacji nie może być zbyt wyróżniający się pod względem formy czy koloru. Kolejna kwestia dotyczy dopasowania rzeczy do osoby, do typu kolorystycznego oraz proporcji budowy ciała. Ostatnia zasada to elegancja.
Oczywiście w naturze naszej jest burzenie się wobec wszelkich zakazów i nakazów, ale generalnie zasady są po to, by ułatwiać życie. Weźmy na przykład zasady ruchu drogowego. Może porównanie jest przesadne, ale chciałabym tym zobrazować, jakie jest założenie kodu ubioru. W przypadku ubrań, powiedziałabym nawet, że zasady są też po to, by je umiejętnie łamać. Problem w tym, że nie wszyscy mają wyczucie, co jest na miejscu, a co nie.
Kiedy przyglądam się pani Barbarze, mam wrażenie, że bardzo się starała - nie tylko wyglądać elegancko i ze smakiem, ale chciała też zaznaczyć swój charakter i wewnętrzną siłę. Czy którakolwiek kobieta bez wiary we własne możliwości jest w stanie pokazywać się publicznie w czerwonych szpilkach? Raczej nie, ale mnie się podoba ten odważny wizerunkowy zabieg, który udowadnia umiejętność łamania restrykcyjnego kodu ubioru. Cała reszta bardzo stonowana. Odpowiednia kolorystyka do urody, ale też zajmowanego stanowiska. Fason sukienki dopasowany do sylwetki. Odpowiednie długości. Jedyną uwagę mam do samego makijażu i fryzury, które w stosunku do bardzo eleganckiego stroju są jakby za mało dopieszczone.
Moja ocena: 4