Jak cię widzą, tak cię piszą. Dziś oceniamy styl Agnieszki Holland [AKTYWNE ZDJĘCIE]
Tatiana Szczęch, stylistka, ocenia stylizację reżyserki Agnieszki Holland.
Oto Agnieszka Holland, która tak ubrana była na premierze swojego filmu „Pokot”.
To, że wiemy, jaki mamy rozmiar ubrań i co nam się podoba, nie zawsze wystarczy, żeby dobrze wyglądać albo żeby nasze zakupy były udane. Dużo większe znaczenie ma świadomość „swoich” kolorów oraz wiedza, jaki mamy typ sylwetki i jak w związku z tym powinniśmy się nosić. O kolorach pisałam już kilkukrotnie, będę do nich wracać, dziś jednak chciałabym skupić się na proporcjach. Bez względu na rozmiar i wiek można bowiem wyglądać doskonale.
Podstawowe pytanie, jakie należy sobie zadać to: czy istnieje sylwetka idealna? Każdej, absolutnie każdej kobiecie wydaje się, że tak. I zawsze ma ją ktoś inny niż ona sama. Nasze własne kształty postrzegamy jako trudne do ubierania i okiełznania. Zwykle łatwiej ma koleżanka, sąsiadka... Nie jest to kokieteria, bynajmniej, lecz kompleksy pielęgnowane latami. Otóż, z mojego punktu widzenia, czyli punktu widzenia stylistki - każda sylwetka może być idealna, jeśli zostanie odpowiednio „opakowana”.
Obecnie funkcjonuje wiele różnych podziałów na typy kobiecych sylwetek, ja wyróżniam ich zaledwie siedem. Z doświadczenia wiem, że im większy mamy wybór, tym trudniej nam zaklasyfikować się do konkretnej podkategorii. Nazywam sylwetki literalnie, bo taka nomenklatura wydaje mi się łaskawsza niż porównania do cegieł, gruszek i innych osobliwych przedmiotów, które - co prawda trafnie, ale jednocześnie też niefortunnie - opisują kobiece kształty. Wszak mówienie klientce, że jest typową cegłą, wydaje się być co najmniej niezręczne. O wiele bardziej elegancko brzmi, kiedy mówię, że jej sylwetka jest w kształcie H.
Istotą w "przeliterowaniu" sylwetki jest różnica pomiędzy rozstawem ramion i bioder oraz określeniu, czy ma ona talię wciętą lub nie. Wyróżniam sylwetki: X, A, Y, H, O. Kształt ich nawiązuje do proporcji ciała. Nie bez znaczenia jest też wzrost, dlatego dodatkowo mówię jeszcze o sylwetkach I (wysokich) oraz F (filigranowych).
Choć trudno jednoznacznie stwierdzić na postawie zdjęcia... nasza dzisiejsza bohaterka zdaje się być O-kształtna. Pani Agnieszka zakryła się od stóp do głów. W stylizacji brakuje mi kobiecości. Sama przepadam za fasonami oversize, ale jednak nigdy nie zapominam, że wymagają one odsłonięcia najszczuplejszych miejsc naszej sylwetki - nadgarstków, łydek, na pewno kostek. Ubieranie się nie powinno polegać na nieustannym zasłanianiu tego, co się nam w sobie nie podoba, ale odsłanianiu i eksponowaniu tego, co w sobie lubimy.Co w swojej pracy powtarzam jak mantrę.
Moja ocena: 3 (ocena obniżona za totalne zasłanianie kobiecości, ale podniesiona - za duże i mocne okulary, które współgrają z budowanym wizerunkiem pani Agnieszki).