Jak było, jak jest i jak będzie, czyli tęsknota za czarnym sportem
Dwanaście lat temu rozwiązano sekcję żużlową w Świętochłowicach. Dla mieszkańców miasta i kibiców Śląska rozpoczął się trudny czas, kiedy mogą tylko tęsknić i wspominać wspaniałe historie. Jest nadzieja, że żużel na Skałce odrodzi się w 2018 roku!
Świętochłowice tęsknią za żużlem i zapachem metanolu, który jest charakterystyczny dla zawodów w tym sporcie. Nic dziwnego. Przez nieco ponad 50 lat mieszkańcy i kibice zakochali się w czarnym sporcie. Żużel w Świętochłowicach powstał w 1951 roku za sprawą Roberta Nawrockiego. Tor oddano do użytku w lipcu, a był budowany w czynie społecznym na Narodowe Święto Odrodzenia Polski. Jak pisze w książce o Pawle Waloszku Wiesław Dobruszek klub miał wówczas do dyspozycji dwa motocykle - NSU i Rudge AJS, którymi musiało się podzielić czterech zawodników. Początki były zatem skromne, ale żużel w Świętochłowicach szybko się rozwijał. W 1952 zespół zaczął startować w lidze regionalnej, a także organizował pierwsze zawody na swoim stadionie, popularnym Hasioku. Podczas zawodów nagłośnienie na stadionie było podłączone z radiowęzłem Huty Florian, więc pracownicy mieli radiową transmisję na żywo.
Paweł Waloszek, legenda polskiego żużla
Przełomowy był 1953 roku. Wówczas z Ostrowa Wielkopolskiego do Świętochłowic przeniesiono Centralną Sekcję Żużlową „Stal”. W ten sposób klub rozpoczął zmagania w rozgrywkach ligowych na poziomie ogólnopolskim. Po kilku latach nazwę zmieniono na Śląsk Świętochłowice. Zespół był coraz mocniejszy, pojawili się nowi żużlowcy. Wśród nich Paweł Waloszek, który do składu dołączył w 1955 roku. Jest legendą świętochłowickiego żużla. Ostatnio jego imieniem nazwano stadion na Skałce. Kiedy pojawił się w Śląsku miał 17 lat. Z klubem zdobył trzy tytuły wicemistrza Polski(1969, 1970, 1973). To największe sukcesy Śląska w rozgrywkach drużynowych. Waloszek z krótkimi przerwami w swoim rodzinnym mieście jeździł przez 17 lat! To jako żużlowiec Śląska został indywidualnym mistrzem świata na żużlu w 1970 roku we Wrocławiu. Osiem lat wcześniej razem z reprezentacją Polski zdobył brązowy medal drużynowych mistrzostw świata. Dlaczego wybrał akurat tą dyscyplinę sportu?
- Moi bracia jeździli na żużlu i tak mnie to przyciągnęło. Ja i starszy brat Wiktor zdobywaliśmy konkretne wyniki. W każdym sporcie jest coś co pociąga – jedni lubią piłkę, inni tenis, a jeszcze inni szachy. Są jednak tacy, którzy lubią sporty ostre, odpowiedzialne – tu trzeba podjąć wysiłek i mieć odwagę. To mnie pociągało. Najpierw, przy tych motorach robiłem, a potem zacząłem na nich jeździć – opowiada Paweł Waloszek.
Barw Śląska bronił do 1985 roku. Tak więc jeździł zarówno na torze na Hasioku jak i na nowym obiekcie na Skałce. W latach 80' razem z nim startowali inni znakomici żużlowcy na czele z Janem Muchą (czterokrotny finalista mistrzostw świata, dwukrotny brązowy medalista drużynowych mistrzostw świata). Przez kilkadziesiąt lat Śląsk Świętochłowice był jedną z najlepszych drużyn w Polsce. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.
- Byłem też trenerem, dopóki klub istniał, ale niestety działacze doprowadzili do tego, że został rozwiązany – kontynuuje Waloszek.
Upadek "czarnego sportu" w Świętochłowicach
W latach 90' z żużlem w Świętochłowicach było coraz gorzej. Brakowało pieniędzy, a co za tym również jakości. I tak w 1996 roku na rok zamknięto nawet sekcję motorową. Czarny sport szybko jednak ponownie pojawił się na Skałce, ale nie wrócił nawet w małym stopniu do lat świetności. Przełom wieków to już walka o utrzymanie Śląska na żużlowej mapie Polski. Co prawda startowali tutaj jeszcze znakomici żużlowcy jak Zenon Kasprzak, ale żużel w Świętochłowicach coraz mocniej chylił się ku upadkowi. Ostatecznie w 2002 roku zakończono żużlowe zmagania na Skałce.
Żużel stał się symbolem miasta i największa rozrywką. Całe rodziny co niedziele pojawiały się na stadionie, by oglądać zmagania żużlowców. Nawet jeśli świętochłowiczanie seryjnie przegrywali, to kilka tysięcy ludzi siedziało na trybunach. Teraz można tylko o tym pomarzyć.
W Świętochłowicach są jednak nadzieje, a przede wszystkim są ludzie, którym zależy, aby reaktywować żużel. Mają chęci, pomysły i są pełni wiary, że im się uda. Mają różny wiek, doświadczenie życiowe i różne zainteresowania. Łączy ich jednak jedno – pasja i miłość do żużla. Spotkali się i postanowili działać, bo każdy z nich chce, aby „czarny sport” znowu powrócił do Świętochłowic. Nic dziwnego, że nazywają siebie jedną, wielką żużlową rodziną. Mówią, że wychowali się na żużlu, a kiedy przyszedł krach zaczęło im najzwyczajniej w świecie brakować charakterystycznego zapachu palonej gumy. Zaczęli więc w małych grupach na mecze gdzie się dało – Do Częstochowy, Rybnika czy Krakowa.
- Wtedy jeszcze nie byliśmy zorganizowaną grupą, każdy siedział osobno, znaliśmy się może z widzenia – opowiadają.
Później nadeszła epoka portali społecznościowych. Załozylii fanpage na facebooku, dzięki czemu zobaczyli, że są naprawdę sporą grupą. Postanowili zrobić sobie takie same koszulki. Później wysyłali je nawet do polskich fanów, mieszkających za granicą. Zaczęli wspólnie wyjeżdżać, siedzieć w jednym sektorze. Jak sami mówią, spirala jest bardzo mocno nakręcona.
- Naszym celem jest uruchomienie toru do szkolenia młodzieży. Żeby tego dokonać, musimy mieć dmuchaną bandę oraz wyremontowaną bandę istniejącą na stadionie. Można byłoby mówić o remoncie stadionu, ale to nie jest naszym celem, bo wiemy, że wiąże się to z wielkimi kosztami. Chcemy głównie szkolić młodzież.
Podejmują działania na wielu płaszczyznach – organizują imprezy, ale nie stronią od pomocy innym – wspomagają schronisko dla bezdomnych zwierząt w Chorzowie, oddają krew. Z początkiem nowego roku ruszają do szkół i przedszkoli, aby pokazać młodzieży czym tak naprawdę jest żużel. Szkółka miałaby zostać otwarta w przyszłym sezonie.
- Jest grupa chłopaków, która działa przy speedrowerze. Całą zimę mogliby pracować na hali, a latem na stadionie. Podchodzimy do sprawy bardzo optymistycznie – mówią o swoich planach.
Nakręcili nawet film, bo chcieli pokazać, że dzięki ich sile i motywacji stadion już zaczął się zmieniać.
Miasto ma plan na odbudowę stadionu
Plany na odbudowę stadionu ma także miasto. Na początku listopada zorganizowano konferencję prasową, w trakcie której przedstawiono zamierzenia. Jest to ogromne wyzwanie, a miasto przy skali swojego budżetu nie jest w stanie udźwignąć takiego ciężaru finansowego. W związku z tym zlecono stworzenie takiej koncepcji formuły finansowej i prawnej, aby renowację stadionu sfinansować z pomocą inwestora prywatnego w formie partnerstwa publiczno – prywatnego. Analizę rynku przeprowadziła firma Collect Consulting.
- Mieliśmy spojrzeć na renowację stadionu okiem eksperta. Po pierwsze, przygotować ramy prawne, finansowe, organizacyjne projektu przebudowy stadionu wykorzystując formułę partnerstwa publiczno – prywatnego. Mieliśmy także zastanowić się jak to wykonać, aby nie obciążać budżetu miasta. Trzeci cel główny był taki, aby mieszkańcy i kluby sportowe dostały infrastrukturę, która umożliwi im realizację ambicji sportowych i rekreacyjnych - mówi Małgorzata Okularczyk-Okoń, prezes Collect Consulting, firmy przeprowadzającej analizę.
Oprócz stadionu, miałaby także powstać część handlowo – usługowa mająca stanowić uzupełnienie infrastruktury „Skałki”. Mają to być sklepy, restauracje, kino oraz zaplecze parkingowe. Zanim dojdzie do budowy, miasto musi wybrać partnera, który podejmie się wykonania inwestycji. Cały rok 2015 ma być próbą wyłonienia owego inwestora za pomocą dialogu konkurencyjnego, czyli dokładnego przedyskutowania wszystkich aspektów prawnych i finansowych. W 2016 roku miałoby nastąpić podpisanie umowy, zamknięcie dialogi i pozyskiwanie przez inwestora wszystkich zezwoleń. W latach 2017 - 2018 zaplanowano prace remontowo budowlane.
Zadaniem firmy Collect Consulting była także weryfikacja czy inwestorzy będą zainteresowani udziałem w tym przedsięwzięciu. Zwrócono się zarówno do firm polskich, jak i tych z kapitałem zagranicznym.
- Konsultowaliśmy się zarówno z formami polskich, jak i tymi, które posiadają kapitał zagraniczny. Odzew był bardzo pozytywny, inwestorzy wskazali czynniki, jakie są dla nich atrakcyjne oprócz korzyści biznesowych. Stwierdzili, że tradycja żużla jest tak głęboko zakorzeniona w Świętochłowicach, że rewitalizacja "Skałki" jest naturalnym krokiem - zapewnia Małgorzata Okularczyk-Okoń.
Co na wizje odbudowy stadionu Paweł Waloszek?
- Jestem mile zaskoczony, ze coś się dzieje Świętochłowicach, że pomyślano, aby nasze tradycje sprzed lat wróciły. Największą trudnością jest sam stadion. Myślę ze w przyszłości dojdzie do tego, że w mieście znów powstanie żużel - mówi pan Paweł.