Jak budowa bloków radzie i mieszkańcom ciśnienie podnosi
Plany zagospodarowania Zielonej Góry wzbudzają emocje. Zdaniem prezydenta Janusza Kubickiego, nic w mieście nie można już budować. Bo z każdej strony słychać protesty...
- Ktoś, kto chce kupić mieszkanie, musi to szybko zrobić, bo niedługo w ogóle w mieście nie będziemy budować - mówi prezydent Janusz Kubicki.
Wtorkowa (2 lutego) sesja poświęcona była w dużej mierze planom zagospodarowania przestrzennego. Tematy wywoływały wielkie emocje.
Już na wstępie do porządku obrad próbowano zgłosić projekt uchwały, dotyczący przystąpienia do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego osiedla Na Dolinie (po Aquarenie, gdzie miał powstać basen).
- Jak to? Przecież dzień wcześniej, na komisji rozwoju, obiecano, że projekt dziś się nie pojawi? Skąd ta zmiana? Nie oszukujmy mieszkańców - mówili radni PiS Jacek Budziński i Kazimierz Łatwiński.
W głosowaniu projekt przepadł i do porządku obrad nie został wprowadzony. Janusz Śnihur zabrał jednak głos w imieniu mieszkańców.
Miasto nie ma całościowej koncepcji rozwoju - uważa Tomasz Nesterowicz (SLD)
- Czujemy się oszukani. Miały być korty, pole golfowe, a powstaną bloki? Przecież inwestor wiedział, jaką ziemię kupuje, co jest w planie zagospodarowania - podkreślał. - Społeczeństwo się starzeje. Miasto powinno myśleć o zapewnieniu mu miejsc do rekreacji, spacerów. Kto ma mieszkać w tych blokach?
Zdaniem pana Janusza nie trzeba budować tylko w starej Zielonej Górze. Podobnie uważa radny Kazimierz Łatwiński (PiS). Przecież można wybudować bloki także w dzielnicy Nowej Miasto. Ale rozsądnie, z dala od budynków mieszkalnych.
- Rozmawiałem z mieszkańcami, oni nie mówią nie. Przecież sami mogliby zamieszkać niedaleko od swoich rodziców albo mieć blisko do pracy w strefie w Nowym Kisielinie - zauważył radny.
Prezydent Janusz Kubicki takim pomysłom mówi stanowcze nie. Przypomina, że przed połączeniem na każdym spotkaniu obiecano, że w dawnej gminie nie będzie bloków. Tam ma się rozwijać budownictwo jednorodzinne.
- Do upadłego będę pilnował, by wszystkie deklaracje zostały spełnione - podkreśla.
Nic więc dziwnego, że emocji było sporo przy planie dotyczącym ul. Moniuszki.
- Jestem za, by powstał tam kolejny blok. Mieszkam tam i nie wiedzę przeszkód - mówi radny Robert Górski (Zielona Razem). - To pusty, zaniedbany plac. W sam raz na bloki.
Nie wszyscy jednak byli zgodni. Uważali, że brakuje nam terenów rekreacyjnych.
Wrócił też temat Wzgórza Braniborskiego. Prezydent przypominał, że to nie jest miejska działka, ale była uniwersytetu, a jest prywatnej osoby.
Zdaniem K. Łatwińskiego, to miasto pozwoliło na wycinkę drzew. A konfliktową sytuację można było inaczej rozwiązać.
- Ale to ja prosiłem pana, żeby nie zgłaszać projektu utworzenia tam parku kulturowego - przypominał prezydent. - Bo to pogorszy negocjacje. Wojewódzka konserwator zabytków napisała, że nie ma podstaw, by taki park tam powstał. Kiedy pan przejął negocjacje, inwestor wyciął drzewa.
Radna Eleonora Szymkowiak (PiS) zauważyła, że rada jest głosem mieszkańców. A miasto pyta: - Czy to prawda, że prezydent gra w tenisa z właścicielem owej działki? Prezydent odpowiedział, że 10 lat pełni swoją funkcję, zna bardzo wiele osób, ale cóż to ma za znaczenie?
R. Górski zapytał zaś radną, czy nie starała się o pieniądze od dewelopera na stowarzyszenie? E. Szymkowiak rozpłakała się: - To ja tyle robię dla ludzi, a tu takie pytania słyszę. To poniżające...