Jagiellonia wicemistrzem Polski! Heroiczny bój z Lechem na remis
Żółto-czerwoni byli o bramkę od mistrzostwa. Z Lechem przegrywali 0:2, by w końcówce doprowadzić do remisu 2:2.
Jagiellonia Białystok wicemistrzem Polski, Legia Warszawa mistrzem. Lech Poznań z brązowymi medalami, a Lechia Gdańsk poza mistrzowskim podium - to ostateczne rozstrzygnięcia Lotto Ekstraklasy w sezonie 2016/2017.
Ale zanim je poznaliśmy musieliśmy w niedzielny wieczór przeżyć huśtawkę nastrojów: zwątpienie, euforię, a później i trochę niedosytu, ale i szczęścia.
O godzinie 18 na stadionach w Warszawie i Białymstoku rozpoczęły się, przy kompletach widzów, mecze decydujące o mistrzostwie Polski. W stolicy Legia grała z Lechią Gdańsk, w Białymstoku Jagiellonia podejmowała Lecha Poznań.
Żółto-czerwoni musieli wygrać i liczyć, że w stolicy Legia nie zdobędzie trzech punktów. Początek spotkania na stadionie przy ul. Słonecznej należała do jagiellończyków. Widać było, że nasi piłkarze chcą jak najszybciej zdobyć bramkę. Jednak gol padł, ale dla Lecha.
W 11 minucie Tomasz Kędziora podał na prawe skrzydło do Macieja Makuszew-skiego, który odegrał piłkę do Radosława Majewskiego, a ten pewnym strzałem pokonał Mariana Kelemena. Białostoczanie mieli szanse na wyrównanie. Bliski był Konstantin Vassiljev, który huknął z rzutu wolnego z ponad 30 metrów. Piłka jednak minimalnie minęła słupek Lecha. Piłkarze „Kolejorza” jeszcze przed przerwą przeprowadzili kombinacyjną akcję, po której Łukasz Trałka wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem Jagiellonii i zdobył drugiego gola dla Lecha.
- Trzeba wyjść na drugą połowę i odrobić stratę. Nie możemy się położyć, trzeba zasuwać - mówił w przerwie obrońca Jagiellonii Tomasz Tomasik.
Jagiellończycy zasuwali, ale bramki nie padały. Trener Probierz posadził na ławce Konstantina Vassiljeva i Fedora Cernycha. Pojawili się Arvydas Novikovas i Dmitrij Chomczenowskij.
W Warszawie utrzymywał się bezbramkowy remis w meczu Legii z Lechią. Jagiellonia była więc poza podium, ale do czasu.W 77 minucie Jacek Góralski, a później w 87 minucie Novikovas doprowadzili do wyrównania. Na boisko poleciały serpentyny i sędzia przerwał grę.
W stolicy mecz się zakończył remisem, a w Białymstoku sędzia doliczył jeszcze 10 minut. Jagiellończycy walczyli o jednego gola dającego mistrzostwo Polski i byli tego bardzo bliscy, gdy na bramkę uderzył Tomasik. Niestety, piłka minęła minimalnie słupek bramki gości. Wynik nie uległ już zmianie.
Mistrzostwo było bardzo blisko, ale i tak piłkarze Jagiellonii osiągnęli swój największy sukces zdobywając srebrne medale.
Michał Probierz (Jagiellonia): Dzisiaj płaczemy, ale jutro będziemy się cieszyć. Wtedy docenimy ten sukces. Wróciliśmy w tym meczu z dalekiej podróży. Lech traci mało bramek, wydawało się to niemożliwe, by strzelić im dwie bramki i doprowadzić do wyrównania. Nie mówię żegnam, ale do widzenia. Może za kilka lat tu wrócę, jako jeszcze bardziej doświadczony szkoleniowiec i ziszczą się marzenia, które tu na tym stadionie kilka lat temu wypowiedziałem.
Nenad Bjelica (Lech): Myślę, że zagraliśmy bardzo dobry mecz przez 60 minut. Mieliśmy wszystko pod kontrolą. Mieliśmy 2:0, mogło być nawet 3:0 i 4:0. Po kontuzjach Trałki i Makuszewskiego straciliśmy kontrolę.