Jagiellonia najbardziej zasłużyła na to, by być mistrzem półmetka
Ukoronowaniem tego, co żółto-czerwoni prezentowali od początku sezonu, był kończący pierwszą część fazy zasadniczej mecz z Piastem Gliwice, bezapelacyjnie wygrany przez Jagiellonię 2:0.
Wicemistrz Polski, po powrocie do klubu trenera Radoslava Latala, prezentował się bardzo solidnie, a w Białymstoku nie miał nic do powiedzenia, co przyznał na pomeczowej konferencji szkoleniowiec drużyny z Górnego Śląska. Po powrocie ze stadionu przy Słonecznej ściskałem jeszcze kciuki za Pogoń Szczecin, no i udało się.
Portowcy wywieźli punkt ze stadionu Lechii Gdańsk, co oznaczało mistrzostwo półmetka dla Jagi. W mojej ocenie ze wszystkich drużyn Lotto Ekstraklasy żółto-czerwoni najbardziej na to zasłużyli. Drużyna Michała Probierza miała wahnięcia formy, ale nie takie, by którykolwiek mecz w ich wydaniu uznać za słaby. Żaden rywal nie zdominował naszej drużyny, wszystkie zwycięstwa - a było ich dotąd aż dziewięć - były jak najbardziej zasłużone, a trzy porażki i przynajmniej dwa remisy można było przekuć w lepsze osiągnięcia.
Trzeba też pamiętać o kilku pomyłkach sędziowskich, bez których też punktów byłoby więcej. Można powiedzieć, że mistrzostwo półmetka jest umowne, bo przecież jeszcze jesienią rozegranych zostanie pięć spotkań rundy rewanżowej. Ale wszyscy zagrali już ze wszystkimi w lidze i zajmowane miejsca nie są w tej chwili dziełem przypadku, a efektem tego, co drużyny prezentowały od pierwszej kolejki. Nie mam wątpliwości co do tego, że Jagiellonia była najrówniej grającą drużyną i zasłużyła na liderowanie. Tyle, że łatwiej się na szczyt wdrapać niż się na nim utrzymać. No, ale to dopiero przed nami.