Jacobs, czyli miasto z poziomu ulicy. Dobrze zaprojektowane - program Anny Dudzińskiej
Oto niezwykła działaczka z Nowego Jorku, Jane Jacobs, której idee przejął świat. Ale cóż, na Śląsku nie zawsze jej słuchaliśmy.
To nie będzie opowieść o niezwykłym projekcie, ale o niesamowitej kobiecie. - Jane Jacobs była dowodem na to, że nie trzeba być architektem ani urbanistą, żeby wpływać na miasto. I to nie tylko na swoje otoczenie, ale na myślenie o mieście w ogóle - Grzegorz Piątek z Centrum Architektury w Warszawie mówi o kobiecie, która zmieniła świat.
Niedawno Centrum wydało zbiór esejów Jane Jacobs zatytułowany „Wielkie małe plany” - między innymi o tym, dlaczego warto iść własną ścieżką i być wiernym ideom. - Była dziennikarką, która przeszła w życiu długą drogę. Najpierw pracowała dla rozmaitych czasopism niefachowych. W końcu podjęła pracę w piśmie architektonicznym. Objechała Stany Zjednoczone pisząc o nowych budynkach, o całych nowych miastach.
Nie tylko oglądała architekturę, ale przede wszystkim oceniała, jak te obiekty sprawdzają się po paru latach. Była przekonana, że projekt nie kończy się w momencie oddania obiektu do użytku.
- Patrzenie na miasto z poziomu chodnika - oto wielki wkład Jane Jacobs w myślenie o mieście - zauważa Grzegorz Piątek i dodaje: - Brzmi to banalnie, ale miasto należy obserwować właśnie z poziomu pieszego, z poziomu ulicy, poziomu człowieka na co dzień korzystającego z przestrzeni miejskiej. To może wydawać się oczywiste, ale pół wieku temu tak oczywiste nie było…
W połowie ubiegłego wieku w urbanistyce dominowały bowiem modernistyczne wizje znacznie ważniejsze dla architektów niż przyziemne doświadczenia mieszkańców miast. Zresztą i dzisiaj dość często - zamiast zapytać ludzi o ich potrzeby i zweryfikować, czego chcą i czego potrzebują - decyzje o mieście zapadają za biurkami w gabinetach urzędników. Jane Jacobs walczyła w Nowym Jorku z takim sposobem myślenia i działania.
Grzegorz Piątek: - Jej dzielnica w Nowym Jorku, czyli Greenwich Village, była zagrożona przecięciem przez dwupasmową ulicę - droga miała przebiegać wręcz przez bardzo popularny skwer Washington Square Park w sercu dzielnicy, gdzie gromadziła się cała okolica. W tygodniu matki bujały wózki, a w niedzielę przy fontannie spontanicznie gromadzili się muzycy. Ludzie z całego Nowego Jorku przyjeżdżali tam po to, by pospacerować i posłuchać muzyki.
Jane Jacobs była jedną z liderek lokalnego ruchu oporu. Wygrała. Udało się dowieść, że skutki przecięcia serca dzielnicy trasą samochodową będą katastrofalne. To i dzisiaj nie zawsze się udaje. Na przykład nie udało się kiedyś na Śląsku, w Gliwicach, mieście, które zostało przecięte wielopasmową drogą.
Piątek: - Czy zawsze trzeba popełniać te same błędy? Bo jestem pewien, że przecięte trasą średnicową Gliwice będą tego żałować…
Jak mieszkańcy powinni się bronić przed psuciem miasta?
Posłuchajcie całej audycji - przejdź do góry strony, okno wideo.