Jacek Orłowski, prezes Stali Mielec: nowy sezon będzie dużo lepszy
W zakończonym właśnie sezonie Stal Mielec zajęła 10. miejsce w Nice 1 lidze. Zdaniem prezesa Stali, w przyszłej kampanii będzie jeszcze lepiej.
Panie prezesie, Za wami debiutancki sezon w Nice 1 lidze. Używam akurat słowa „debiutancki” w kontekście, nie tylko wielu zawodników z drużyny, ale również w odniesieniu do was, działaczy. Trudno było odnaleźć się w tej pierwszoligowej rzeczywistości? Udało się zrealizować przedsezonowe cele?
Naszym najważniejszym celem było oczywiście spokojnie utrzymanie w lidze. Temu podporządkowaliśmy nasze wszystkie siły i starania. Nie będę ukrywał, że po tym awansie z drugiej ligi, który udało się wywalczyć bardzo szybko i w świetnym stylu, trochę inaczej patrzyliśmy na ten debiutancki sezon na zapleczu ekstraklasy. Wydawało nam się, że skoro w drugiej lidze poszło nam tak dobrze, to i ligę wyżej nie powinno być źle. Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inne. Nice 1 liga nas zweryfikowała, nauczyła pokory i pokazała jak wiele mamy jeszcze do zrobienia. Jeśli chodzi o sferę organizacyjną, organizacji spotkań ligowych, to tu byliśmy dobrze przygotowani ze względu na to, że rok wcześniej grała u nas Bruk-Bet Termalica. Nic nas nie zaskoczyło. Niestety tego nie można było powiedzieć o aspektach sportowych i finansowych.
No właśnie. Początek sezonu nie zapowiadał niczego dobrego. Już we wrześniu postanowiliście się rozstać z trenerem Białkiem, architektem awansu do 1 ligi. Trudno było podjąć taką decyzję?
Nie ma co ukrywać - byłą to bardzo trudna decyzja, chyba najtrudniejsza, jaką do tej pory musiałem podjąć jako prezes. Trenerowi Januszowi Białkowi bardzo dużo zawdzięczamy. Prowadził zespół przez dwa lata, wyciągnął go z dołku w drugiej lidze. W następnym sezonie zbudował drużynę, która w cuglach awansowała na zaplecze ekstraklasy. Jednak po tych kilku pierwszych, nieudanych spotkaniach musieliśmy podjąć decyzję. Przesuwaliśmy ją z meczu na mecz, ale w końcu trzeba było się zdecydować. Drużyna potrzebowała wstrząsu. Jednak muszę to jeszcze raz podkreślić - była to bardzo trudna decyzja. Niestety, taki jest sport.
Po dwóch spotkaniach ligowych, które poprowadził duet Maciej Serafiński - Bogusław Wyparło, podpisaliście kontrakt ze Zbigniewem Smółką. Ta decyzja okazała się być strzałem w dziesiątkę.
To prawda, trener Smółka wykonał bardzo dobrą pracę, za co wszyscy jesteśmy mu bardzo wdzięczni. Wracając jednak do genezy jego zatrudnienia, to przewijało się kilka nazwisk. Prowadziliśmy różne rozmowy, ale z zarządem postawiliśmy sprawę jasno - to musi być trener z zewnątrz, który nie był wcześniej związany z naszym regionem. On miał wprowadzić do szatni świeżość spojrzenia, a nam też wskazać błędy i otworzyć oczy na inne ścieżki, którymi wcześniej nie podążaliśmy, bądź nawet nie wiedzieliśmy o istnieniu takich. Trener Smółka bardzo nam pomógł. Wprowadził jeszcze więcej profesjonalizmu, do szatni do biur działaczowskich. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni.
Z ręką na sercu - spodziewał się pan, że ten efekt „nowej miotły” zadziała tak piorunująco?
Gdy trener Smółka przychodził do Mielca, to sytuacja naszej drużyny w tabeli była bardzo zła. Jeszcze jesienią wyniki uległy diametralnej poprawie, a wiosną ta stabilizacja i dobra forma została utrzymana, czego efektem było to, że dość szybko zapewniliśmy sobie to utrzymanie. Ja w to utrzymanie wierzyłem od początku, nie spodziewałem się jednak, ze to będzie osiągnięte w takim stylu. Jeszcze raz to muszę powtórzyć - wielki ukłon w stronę Zbigniewa Smółki.
Jak w chwili obecnej wygląda sytuacja finansowa Stali?
Sytuacja jest stabilna i mogę to powiedzieć otwarcie - dużo lepsza niż w analogicznym okresie rok temu. Udało nam się pozyskać kilku poważnych sponsorów. Swoje zrobiła również liga, która również pozyskała sponsora rozgrywek. Jest dobrze jest stabilnie, ale muszę przyznać szczerze, że w takiej stawce finansowej bylibyśmy na około piętnastym, może czternastym, miejscu w lidze.
Hasło „W drodze po dawny blask” wciąż aktualne? Stal Mielec mierzy w awans do ekstraklasy?
Oczywiście, że tak! Mierzymy w awans do ekstraklasy i tutaj nic się nie zmienia. Z resztą powiem szczerze - gdyby byłoby inaczej, to z pewnością nie byłbym prezesem tego klubu. Nas napędzają marzenia, nowe cele, do których realizacji dążymy każdego dnia. Często odbywa się to kosztem zaniedbywania swoich rodzin, firm. Jednak praca w klubie, takim jak Stal Mielec, to jest coś niesamowitego, dlatego jestem przekonany, że prędzej czy później uda nam się awansować do ekstraklasy.Klub z taką historią, z takim znaczeniem dla polskiej piłki, musi wrócić na należyte mu miejsce. Marsz w drodze po dawny blask wciąż trwa!