Jacek Magdziński o polskiej lidze już nie myśli [wideo]
Jacek Magdziński, piłkarz z Kowalewa Pomorskiego, szykuje się do swojego drugiego sezonu w Afryce. Tym razem będzie trudniej.
- Twój poprzedni klub, Academica Lobito, utrzymała się w ekstraklasie, strzeliłeś 10 goli. Czyli wszystko poszło zgodnie z planem, a nawet jeszcze lepiej?
- To było spełnienie marzeń wszystkich kibiców, działaczy i piłkarzy Academica utrzymała się w Giraboli. 10 bramek bardzo przyczyniło się do tego sukcesu, co mnie osobiście bardzo cieszy. Myślę, że zostanę zapamiętany w Lobito na długo. Ja też do końca życia nie zapomnę pozytywnych emocji związanych z moim angolańskim domem. W 2015 roku od strony sportowej pragnąłem tylko trzech rzeczy: utrzymania z Acade-micą w Giraboli, zdobycia 10 bramek i zdobyć kontrakt w drużynie z Luandy. Wszystko zostało wykonane i potwierdzam, że to był najlepszy rok w mojej karierze.
- Teraz awansowałem w hierarchii, jesteś piłkarzem Progresso do Sambizanga. W poprzednim sezonie ta drużyna zajęła 12. miejsce w tabeli, o co powalczycie w zbliżającym się sezonie?
- Progresso bardzo się wzmocniło w tym sezonie i oczekiwania ze strony władz klubu są wysokie. Tym bardziej nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu.
- Zgrupowanie przedsezonowe odbywacie w Namibii. Brzmi niesamowicie egzotycznie, jak jest w rzeczywistości?
- Tak, jesteśmy na miesięcznym zgrupowaniu w Windhuku, stolicy Namibii. Mieszkamy w hotelu Safari. Warunki do treningu mamy wspaniałe, w hotelu spokój i solidne jedzenie. Co do samej Namibii, to poziom życia w stolicy jest bardzo zbliżony do polskiego. Czysto, zadbanie, ceny wielu artykułów niższe niż w Europie. Przekonuję się coraz bardziej, że trafiłem do jednego z najmniej rozwiniętych krajów Afryki, jakim jest Angola.
- Jak wygląda sytuacja w nowym klubie? Trudniej będzie o regularne występy w podstawowej jedenastce?
- Progresso do Sambizanga to lepszy klub niż Academica, w swoich szeregach ma choćby obecnego króla strzelców Giraboli i reprezentanta Angoli, Yano. Yano jest również kapitanem Progresso, co znacznie utrudnia zadanie wygryzienia go ze składu. Po kilku tygodniach wspólnych treningów widzę już jednak, gdzie mogę upatrywać swojej szansy. A może trener znajdzie miejsce dla dwóch strzelców... Zapowiada się ciekawa i zdrowa rywalizacja.
- Pierwszy ligowy mecz gracie 20 lutego z zespołem o nazwie Porcelana. To beniaminek ligi, czyli pewnie trudniej się przygotować do takiego meczu?
- Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie i nie możemy zlekceważyć przeciwnika. Beniaminkowie potrafią zaskoczyć w każdej lidze, tym bardziej w swoim pierwszym meczu. Jak podejdziemy do meczu maksymalnie skoncentrowani i z szacunkiem do przeciwnika, to wygramy to spotkanie.
- Da się w ogóle porównać Girabolę do Ekstraklasy? O co walczyłaby tu Legia lub o co walczyłoby w Ekstraklasie Progresso?
- Legia w Angoli biłaby się z pewnością o mistrza, a Progresso, według mnie, powalczyłoby o środek tabeli polskiej Ekstraklasy.
- Przypuśćmy, że w następnym oknie transferowym pojawia się oferta z pierwszej ligi polskiej lub Ekstraklasy. Rozważyłbyś powrót do ojczyzny czy jednak wolałbyś kontynuować zagraniczną przygodę?
- Szczerze powiem, że znając funkcjonowanie polskich klubów, to nie doczekam się takiego telefonu. Nie ma co gdybać.
Rozmawiał Marcin Trzyna