Jacek Kiełb z Korony - takie śpiewa kolędy
W środę Jacek Kiełb wziął udział w klubowej wigilii. A tę 24 grudnia spędzi z bliskimi w Siedlcach. Już nie może się doczekać na wspólne kolędowanie, łamanie się opłatkiem i pasterkę, na którą pójdzie z żoną
Jacek Kiełb urodził się 10 stycznia 1988 roku w Siedlcach. Ma żonę Małgorzatę i córeczkę Nikolę. Piłkarz Korony Kielce, ulubieniec kibiców żółto-czerwonych. Grał też w Pogoni Siedlce, Lechu Poznań, Polonii Warszawa. Na koncie ma dwa występy w pierwszej reprezentacji Polski. Pseudonim „Ryba”. Wolne chwile poświęca rodzinie. Czyta też książki, szczególnie sensacyjne, gra w tenisa ziemnego, interesuje się motoryzacją.
Na klubowej wigilii razem z kolegami zebraliście mnóstwo braw za wykonanie trzech kolęd. To był pierwszy taki chór złożony z profesjonalnych piłkarzy. Długo ćwiczyliście?
Mieliśmy niewiele czasu, odbyliśmy tylko dwie próby po 45 minut. Mieliśmy jednak bardzo dobrego nauczyciela, panią Barbarę Barwińską. Trochę się z nami pomęczyła, ale myślę, że fajnie wyszło. Dla wszystkich było to miło zaskoczenie.
W domu w czasie wieczerzy wigilijnej też śpiewacie kolędy?
Akurat u mnie w domu tak jest, że jak przychodzi moment śpiewania kolęd, to każdy cichnie (śmiech). Ale z czasem zawsze znajdzie się chętny, który to śpiewanie poprowadzi i trzy-cztery kolędy zawsze razem wykonamy. Nie wyobrażam sobie, żeby przy wieczerzy wigilijnej nie zaśpiewać „Dzisiaj w Betlejem”.
Święta Bożego Narodzenia tradycyjnie spędzisz w Siedlcach?
Oczywiście. Wiadomo, że rodzice są stęsknieni za wnuczką. Chcieliby, żebyśmy od razu po sobotnim meczu z Lechią Gdańsk wsiedli do auta i przyjechali do nich do Siedlec. I pewnie tak zrobimy. Mamy liczną rodzinę. To jest taki czas, który staramy się spędzać razem.
Jest taka potrawa wigilijna, na którą czekasz ze szczególnym utęsknieniem?
Nie ma. Wszystkie potrawy wigilijne bardzo lubię i każdej staram się trochę skosztować. U nas zawsze jest dwanaście potraw, jak każe tradycja.
Będą prezenty pod choinką?
Nie, człowiek już z tego wyrósł. U nas teraz jest tak, że każdy dzwoni i pyta, co kupić Nikoli pod choinkę. Teraz każdy myśli o dziecku, zarówno my, jak i dziadkowie. Teraz to jest najważniejsze, o sobie już człowiek nie myśli.
Na pasterkę zwykle chodzisz?
Zazwyczaj chodzimy z Gosią. Chyba tylko raz nie byliśmy, trzy lata temu. Teraz też się wybieramy._Zobaczymy jak będzie z Nikolą, pewnie będzie spać. Ale myślę, że babcia Halinka posiedzi z nią przez ten czas, a my pójdziemy się pomodlić.
I na koniec prośba o to, żebyś złożył świąteczne życzenia czytelnikom „Echa Dnia” i kibicom Korony.
Tradycyjnie życzę zdrowych, pogodnych świąt Bożego Narodzenia oraz wszystkiego dobrego w 2017 roku. Ważne jest to, żebyśmy pamiętali, że jest to szczególny czas. Nawet jeżeli ktoś ma „spiny” w rodzinie, bo wszędzie się to zdarza, to teraz trzeba schować honor do kieszeni, podzielić się opłatkiem. Ja wiem, że to czasami bywa bardzo ciężkie, ale warto to zrobić. Niech każdy pamięta o tym, że nie prezenty pod choinką są najważniejsze w czasie Bożego Narodzenia, nie to, jakie potrawy są na naszym stole, ale wspólna radość i przeżywanie przyjścia Jezusa na świat. Ten czas nie jest tylko po to, żeby spotkać się z rodziną, zjeść świąteczne potrawy, chociaż to też jest ważne. Powinniśmy pamiętać, żeby iść do kościoła, pomodlić się, prawdziwie przeżyć Boże Narodzenie. Ci co są wierzący, na pewno to zrobią.