Jacek Jaśkowiak: Stadion Szyca - komu pomaga poseł Wróblewski? [OPINIA]
Zaskoczyła mnie medialna inicjatywa budowy hali widowiskowo-sportowej w miejscu stadionu im. Edmunda Szyca przy Drodze Dębińskiej.
Pan poseł Bartłomiej Wróblewski zwołał konferencję prasową i - zasiadając za jednym stołem z użytkownikiem wieczystym tego terenu - obwieścił, że dzięki niemu Ministerstwo Sportu dołoży się do tej inwestycji.
To chyba dobrze - pomyśli przeciętny poznaniak, od którego nie można wymagać znajomości szczegółów tej sprawy. A skąd pomysł pana posła? Bo - jak mówi - „Miasto z dużą trudnością od wielu lat podchodzi do tego tematu”.
Otóż „dużą trudność” sprawił teraz Miastu pan poseł. Od 1,5 roku prowadzimy ciężkie rozmowy z użytkownikiem wieczystym terenu stadionu, czyli TK Development. Nie zgadzamy się na kupno tej nieruchomości za kwotę znacznie przekraczającą jej wartość.
Pewnie - jak to w przeszłości bywało - mimo jednoznacznych zapisów co do kierunków zagospodarowania przedmiotowego terenu, nabyto go w przeświadczeniu, że uda się przekonać Miasto do ich zmiany. I że będzie tam można zbudować biurowiec, bloki mieszkaniowe, a może nawet centrum handlowe.
Z jakichś powodów do niedawna panowało w Poznaniu takie przekonanie, że Miastem rządzą deweloperzy, a nie jego władze. I to właśnie oni dyktowali politykę przestrzenną, na przykład nabywając grunty przeznaczone na zieleń i rekreację, a potem skutecznie wpływając na Miasto, by zmieniło ich funkcje. Dla mnie stadion im. Szyca to teren dla Poznania strategiczny, więc zapobieżenie tego typu ewentualnym działaniom uznałem za swój obowiązek. Miasto zabezpieczyło go w kontekście planów urbanistycznych, więc przyszłe inwestycje mogą mieć charakter tylko sportowo-rekreacyjny. Lokalizacja dla hali widowisko-sportowej: wręcz idealna. W czym więc problem?
Od 1,5 roku prowadzimy rozmowy z TK Development i nie zgadzamy się na kupno terenów stadionu za wygórowaną cenę
TK Development podjęło jednoznaczne próby przeforsowania zmiany, by przynajmniej częściowo teren ten przeznaczyć na zabudowę mieszkaniową. Nie zgadzamy się na to, więc - zważywszy na jego przeznaczenie, którego użytkownikowi wieczystemu nie udało się zmienić - zaproponowaliśmy godziwą cenę zakupu.
I nagle dowiadujemy się z mediów, że poseł Wróblewski, powołując się na swoje wpływy w Ministerstwie Sportu, jest w stanie załatwić pieniądze na budowę jakże potrzebnej Poznaniowi hali. Pełne zaskoczenie! Pan poseł nie konsultował się z Miastem, czyli stroną negocjacji. Nie podejrzewam go o działanie w interesie dewelopera, bo uważam go za człowieka uczciwego.
Nie ma doświadczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej, ani w zarządzaniu miastem, ale raczej nie wynajął się do lobbingu na rzecz TK Development. Jakiekolwiek kierowały nim powody, Miastu na pewno nie pomógł. Słychać to wyraźnie w słowach owego dewelopera: „Inicjatywa hali - mam nadzieję - pozwoli na bardziej racjonalną dyskusję w sprawie dalszych losów tego terenu”. Czyli negocjacje przenosimy teraz na forum publiczne. A może to deweloper zbuduje tam taką halę?
Taka inwestycja byłaby zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Nie mielibyśmy nic przeciwko, wręcz przeciwnie. A może poseł Wróblewski przekona ministra do wykupu stadionu za - powiedzmy - kilkadziesiąt milionów złotych? Niezależnie od wpływów, jakie ma w Warszawie, zastanawiają mnie intencje pana posła. Odnoszę po prostu nieodparte wrażenie, że celem tej konferencji była przede wszystkim autopromocja pod płaszczykiem troski o Poznań.
Kapitał polityczny proponuję zbijać na czym innym - jest w naszym Mieście duże pole do popisu dla parlamentarzystów opcji rządzącej. Temat pierwszy z brzegu to dworzec PKP. Jakoś przycichły głośne zapowiedzi przebudowy, więc sugerowałbym większe zaangażowanie w tej właśnie sprawie. Zachęcam do działań, ale roztropnie, z myślą o prawdziwym interesie Miasta, a nie jego kosztem.