Jacek Jaśkowiak: Prezydent Paweł Adamowicz był oddany swojej pracy, otwarty na odmienność i różnorodność
Inteligentny, oddany swojej pracy, racjonalny. Miał konserwatywne poglądy, ale potrafił zaakceptować odmienność, różnorodność - tak zmarłego w wyniku ataku nożownika Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska wspomina Jacek Jaśkowiak, który przypomina także hejt, z jakim musiał się spotykać. - Paweł opowiadał mi, jak szkalowała go TVP w Gdańsku. Przedstawiała go niemal jak przestępcę - opowiada prezydent Poznania.
Czy znał pan osobiście Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska
Jacek Jaśkowiak: Pracowaliśmy w ramach Unii Metropolii, spotykaliśmy się w różnych sytuacjach. Są prezydenci miast, z którymi znam się lepiej i mam częstszy kontakt. Takie właśnie relacje łączyły mnie z Pawłem Adamowiczem.
Jaki to był człowiek?
Przede wszystkim inteligentny, oddany swojej pracy, racjonalny. Pamiętam debatę we Wrocławiu, poświęconą mowie i aktom nienawiści w przestrzeni publicznej. To było w styczniu 2016 roku. Przyjęliśmy wtedy Deklarację Wrocławską, sprzeciwiającą się aktom przemocy z nienawiści. Zainicjowanie atmosfery nienawiści na poziomie krajowym, także nietolerancji np. w stosunku do uchodźców, czy osób innych wyznań uznaliśmy za poważny problem. Mówiliśmy o odradzającym się nacjonalizmie.
Co prywatnie mówił o tej sytuacji pan Adamowicz?
Byłem mocno atakowany przez propagandystów z TVP, ale agresja, z jaką spotkał się Paweł Adamowicz, czy Jacek Karnowski, była jeszcze większa. Paweł opowiadał mi, jak szkalowała go TVP w Gdańsku. Przedstawiała go niemal jak przestępcę. Powiedział mi, że to, co dzieje się w mediach publicznych od czasu objęcia władzy przez PiS - wylewane na niego kubły pomyj, światło, w jakim się go stawia - że to wszystko nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. To po prostu hejt, sianie nienawiści w czystej postaci.
Jak traktował takie zachowania?
Był bardziej niż ja poruszony akcją Młodzieży Wszechpolskiej, która wystawiła nam akty politycznych zgonów. Mocno zaangażował się w złożenie doniesienia do prokuratury. Gdy ta nie dopatrzyła się przestępstwa i umorzyła sprawę, Paweł odebrał to bardzo to bardzo osobiście. Mieliśmy ten sam punkt widzenia na kwestie nienawiści i przemocy. W czasie debaty w Gdańsku przywoływaliśmy słowa Marka Edelmana, który mówił, że na początku jest agresja słowna, potem - pobicia, a później zabójstwa...
Wspomniał pan o Deklaracji Wrocławskiej, której inicjatorami był między innymi pan i prezydent Adamowicz. Wydaje się, że „zero tolerancji” dla nienawiści nie przyniosło efektu w życiu publicznym.
Gdyby rządzący zapoznali się w nią wtedy, podjęliby jakieś działania, nie pozwalali na przemoc słowną - pewnie to nie doszłoby do takiej eskalacji. Uważam, że w dużym stopniu przyczyniła się do tego się polityka PiS. To widać w internecie - wystarczy porównać skalę hejtu dziś z tym, co było 5-6 lat temu. A wracając do debaty we Wrocławiu, zaproponowałem wtedy prezydentom – Rafałowi Dutkiewiczowi i Pawłowi Adamowiczowi, żeby przejechali do Poznania na Marsz Równości. Paweł odpowiedział, że nie widzi takiej możliwości. Natomiast na ostatnim Marszu Równości w Gdańsku już był.
O czym świadczy ta sytuacja?
Pokazuje jego otwartość. Adamowicz był ministrantem u księdza Jankowskiego, miał konserwatywne poglądy, ale potrafił zaakceptować odmienność, różnorodność. Mam bardziej liberalne poglądy, ale potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, przekonywaliśmy się do swoich racji.
Czy często się spotykaliście?
Brałem udział w pięciu czy sześciu debatach z Adamowiczem. Na jego zaproszenie bywałem też w Gdańsku. Dzieliłem się z Pawłem naszymi doświadczeniami. On z kolei pokazywał mi na przykład, w jaki sposób uspokajali ruch w Gdańsku. Natomiast ja dzieliłem się wiedzą z zakresu budowy mieszkań komunalnych i zrządzania takimi lokalami w Poznaniu. Gdy prywatnie jechałem do Gdańska, czy Sopotu, dzwoniłem do Pawła z pytaniem, czy znajdzie czas na spotkanie. Zdarzało się nam zjeść wspólnie kolację, porozmawiać o bieżącej polityce, o tym, co robi PiS. Tydzień temu dostałem od Pawła w prezencie jego książkę „Gdańsk jako wspólnota”. Dołączył do niego bardzo osobisty list, w którym wyjaśnił, że ta książka zawiera jego przemyślenia o Gdańsku. Napisał też „wierzę, że znajdziesz czas, by ją przeczytać”.
Ubiegły, wyborczy rok chyba nie był łatwy dla prezydenta Adamowicza…
Po pierwszej turze napisałem do Pawła, aby się trzymał i wytrzymał to wszystko psychicznie. On gratulował mi wygranej. W niedzielę też wysłałem do niego SMS-a ze słowami wsparcia. Informacje o sytuacji miałem z pierwszej ręki, od Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu, który był w gdańskim szpitalu. W niedzielę wieczorem Jacek powiedział mi, że stan Pawła jest bardzo poważny.
Jak pan przyjął informację o śmierci Pawła Adamowicza?
Pawła żegnam z ogromnym żalem. W pewnym sensie za wyznawane wartości zapłacił najwyższą cenę. Był odważny, nie bał się poruszać drażliwych kwestii głośno. Sprzeciwiał się nienawiści, a ona stała się przyczyną jego śmierci. Musimy zatrzymać tę falę, jesteśmy mu to winni. Najwyższa pora na konkretne, skuteczne działania organów państwowych. Łączę się w bólu z Jego rodziną, najbliższymi, współpracownikami, gdańszczanami. Poświęcił Gdańskowi 20 lat ciężkiej pracy, kochał to miasto. Poniosło ogromną, bezsensowną, niepowetowaną stratę.
Poniedziałek, godzina 15
Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania napisał na Facebooku:
Żegnaj, Pawle... Za swoją postawę zapłaciłeś najwyższą cenę. Zrobimy wszystko, by ta ofiara nie poszła na marne.